Pamiętniki wampirów ("The Vampire Diaries") tym razem nikogo nie stawiają w świetle reflektorów. Mnogość rozwiniętych wątków w tym odcinku zadowala. Mamy Liv sprzeciwiającą się nadopiekuńczości Tylera (co koniec końców nie wychodzi jej na dobre), dobrodusznego Matta pomagającego nowej przyjaciółce, węszącego wokół Stefana wyzutego z emocji bardziej niż Damon. Między scenami zwinnie przemykają pani doktor Alarica, sam Alaric ją upijający oraz Elena siejąca ziarno zaufania do swojej byłej, nieodkrytej jeszcze miłości życia. W sam środek tego ambarasu spada, niczym grom z jasnego nieba, Malachai "Kai" Parker. Rozsiądźcie się wygodnie - przed Wami wampirze naleśniki, mordercze słuchawki i skręcane karki. Choć niektórzy wolą się bawić w kotka i myszkę, zwłaszcza z własnym rodzeństwem...
Odcinek 9 można uwielbiać przede wszystkim za akcję. Jest jej dużo, jest różnorodna i przewidywalnie nieprzewidywalna. Lecz spójrzmy prawdzie w oczy - jest tylko kilka wariantów rozwiązywania konkretnych problemów czy wątków. Liczy się wykonanie. W Mystic Falls dzieje się coraz więcej; aż trudno było odczuć brak Caroline. Za to odesłanie Damona i Eleny z kwitkiem z "wymiaru Bonnie" to dobre zagranie, zwłaszcza że teraz cała paranormalna paczka, która do tej pory zajmowała się tworzeniem nieistniejących waśni, znalazła się w niebezpieczeństwie. Co śmieszniejsze, jego źródłem jest człowiek, który jedynie czerpie moc od innych. Pasożyt Kai, rzecz jasna. Chodzą słuchy, że jego postać jest przesadzona i źle grana, ale ja się z tym nie zgodzę. Ten psychopata w ciele młodego chłopaka to rozrusznik 6 sezonu Pamiętników wampirów. Wyjmijcie go, a zabraknie kluczowego trybiku.
[video-browser playlist="632696" suggest=""]
Twórcy plusują faktem, iż mimo okręcenia fabuły wokół czarodziejów i czarownic nie czynią z nich pierwszoplanowych postaci, a włączają do śmiertelnej gry wszystkich. Brakuje tylko planszy do Jumanji i trupów z dna szaf braci Salvatore. To oczywiste, że napięcie będzie budować od tej pory polowanie młodego Parkera.
Czytaj również: Claire Holt jako Supergirl w serialu?
Na szczęście poza tym ma miejsce zachwycające granie na emocjach bohaterów, którzy nawet nie potrzebują "maestro", by pociągać za sznurki. Sami zapętlają się we wzajemne relacje, coraz bardziej się w nich gubiąc. Dorzućmy do tego nieuchronny romans z nutką friendzone Caroline i Stefana, a otrzymamy... świeżą krew. Ciekawe, z kogo popłynie pierwsza.