Dużo uwagi w tym odcinku poświęcono głównej antagonistce sezonu, co okazuje się strzałem w dziesiątkę. Poznajemy kilka nowych szczegółów dotyczących zarówno niej samej, jak i jej mocy. Nathalie Kelley, aktorka wcielająca się w postać Sybil, sprawdza się bardzo dobrze. Bawi się swoją rolą, widać w tym lekkość i radość z grania. Bohaterka jest kreowana w prawidłowy sposób i istnieje szansa, że stanie się ona najlepszym przeciwnikiem w tym serialu. Bije od niej charyzma, a otoczka tajemnicy sprawia, że jest w niej coś intrygującego. Dzięki temu sceny z jej udziałem ogląda się bardzo przyjemnie. Odcinek skupia się na próbie ratowania Sary Nelson / Salvatore, ostatniej krewnej Stefana i Damona. Pomimo że wątek ten zajmuje cały odcinek na spółkę z wątkiem Alarica (ale o tym dalej), to nie czuć tutaj znużenia. Jest to prezentowane w dość interesujący sposób, a już na pewno jest lepsze od ckliwych scen „Steroline”. Pozwala to na powrót jednej z postaci, choć nie jest on dla niej zbyt udany. Dostajemy również zalążek mocy Syreny, a to na pewno nie koniec. Wątek Alarica badającego ukryte pomieszczenie w posiadłości Armory jest rozwijany w umiejętny sposób. Jak widać, twórcom nie skończyły się jeszcze wszystkie dobre pomysły i tutaj mamy tego przykład. Potrafi to zaciekawić na odpowiednim poziomie i już chciałoby się dostać więcej informacji. Dobrze przedstawiana jest również jego relacja ze stażystką, która wprowadza odrobinę świeżości i pozytywnej energii. Miejmy tylko nadzieję, że wątek ten nie zostanie zaprzepaszczony. Najsłabszym ogniwem nadal jest Caroline, która irytuje w każdej scenie, nawet kiedy nic nie mówi. W tym odcinku jednak poświęcono jej trochę mniej czasu, tym samym poprawiając jego odbiór. Końcowe sceny mogą jednak sugerować, że w kolejnym epizodzie możemy nie dostać takiego luksusu. Już raczej nic nie da się zrobić, by choć trochę poprawić odbiór jej relacji ze Stefanem. Jest to słabe, pozbawione emocji i ogląda się to źle. Misja ratowania Damona przez młodszego z braci Salvatore rozwija się bardzo przewidywalnie i twórcy nawet nie próbują wymyślić tutaj czegoś nowego. Mamy dokładnie to samo, co za każdym poprzednim razem i nie wzbudza to już zamierzonych odczuć. Inaczej się sprawa ma w przypadku Bonnie i Enzo. Bez wątpienia wątek ten wzbudza emocje i ciekawi. Jednakże decyzja Bonnie wydaje się całkowicie pozbawiona logiki. Działa ona pod wpływem impulsu, będąc wewnętrznie zdewastowana. Aczkolwiek nadal nie jest to wystarczający powód, by robić z niej nagle kogoś, kto nie analizuje sytuacji dookoła i jest głuchy na argumenty ukochanego. Można było to rozegrać w znacznie lepszy sposób. Drugim odcinkiem ósmego sezonu The Vampire Diaries podnoszą trochę poziom serialu. Nadal jest sporo błędów i potknięć, jednak widać, że istnieje tutaj pomysł na całość i twórcy realizują go konsekwentnie. Trudno stwierdzić, w jakim kierunku rozwinie się to w kolejnych epizodach, ale póki co nie jest źle. Główna antagonistka jest kreowana w bardzo dobry sposób i potrafi zaintrygować, a jak wiemy to się bardzo rzadko zdarzało w przypadku tych złych bohaterów. Sama historia również jest w stanie zainteresować, więc jeżeli ktoś przebrnął przez poprzednie sezony, to tutaj nie będzie się nudził.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj