Są takie filmy, w których dosłownie nic się nie dzieje, a przynajmniej niewiele. Nie oznacza to jednak nudy – pomimo braku akcji pędzącej przed siebie widz zostaje w pełni wciągnięty w świat bohaterów To właśnie jedna z takich produkcji.
Paterson (świetny
Adam Driver) mieszka w mieście… Paterson. Jego codzienność wygląda tak jak większości z nas. Codzienna rutyna polega na wczesnym wstawaniu, witaniu się z żoną, zjedzeniu płatków na śniadanie, pracy, powrotu do domu, zjedzeniu obiadu i tak dalej, i tak dalej… Paterson pracuje jako kierowca autobusu, zmagając się codziennymi problemami. W tym czasie jego żona Laura (
Golshifteh Farahani) ma sto pomysłów na minutę. Przebywanie w domu nie oznacza nudy, wręcz przeciwnie. Laura ma artystyczną duszę, co wyraża się w jej codziennych projektach. Gdyby mogła, przemalowałaby wszystko w domu na swoje ulubione kolory: czerń i biel. Jednego dnia pomaluje firanki, a następnego… swoją sukienkę. Spokojny, bardzo introwertyczny Paterson i jego żywiołowa żona pasują do siebie jednak nadzwyczajnie. Ona marzy o grze na gitarze, on jest poetą. Każdy zwyczajny dzień może przynieść inspiracje do powstania nowego wiersza, którego następnie wysłucha Laura oraz jeszcze jeden mieszkaniec ich domu, buldog Marvin (cudowna suczka Nellie nagrodzona Palm Dog Award, niestety pośmiertnie).
Film
Jim Jarmusch jest pochwałą dnia codziennego. Zwyczajnego, nudnego życia bez wybuchów i ratowania świata. W ciągu prawie dwóch godzin obserwujemy dokładnie siedem dni z życia Patersona i Laury – codziennie od przebudzenia do wieczornego wyjścia Patersona z psem (do baru na jedno piwo). W autobusie Paterson wysłuchuje często dość abstrakcyjnych rozmów pasażerów, w barze natyka się na dość osobliwych ludzi, a od czasu do czasu coś dzieje się nie tak, jak zawsze. Te małe przełamanie monotonii to nie żadna rewolucja, lecz zwyczajne niespodzianki, czekające na każdego z nas. W końcu od czasu do czasu nawet na spacerze z psem można natknąć się na ciekawego człowieka, lub w samej pracy zdarzy się coś niecodziennego – najpewniej awarie. Kolorytu życiu Patersona dodaje nie tylko jego miłość do poezji, tworzona dosłownie na kolanie. Laura jest mieszanką radości i optymizmu, którą jej mąż akceptuje i przyjmuje ze spokojną radością. No i jest jeszcze buldog Marvin, niezaprzeczalnie jeden z najwspanialszych psich bohaterów ostatnich lat. Marvin ma charakterek oraz zwyczaje, o których nie wszyscy wiedzą. Ten cudowny pies jest kolejnym promyczkiem, jaśniejącym na ekranie. Jednakże kto lubuje się w filmach akcji, w trakcie seansu
Paterson może się śmiertelnie nudzić – taka jest prawda. Ta produkcja jest taka, jak sam Paterson, czyli po prostu bardzo spokojna. Trzeba ten film powoli chłonąć, nie spodziewając się wielkich zwrotów akcji. Bo tych może nie być. Ot, od czasu do czasu zdarzy się coś, co może zdarzyć się każdemu z nas. Subtelny humor dopełnia obrazu tego oryginalnego filmu.
Polskie wydanie to typowa książeczka z płytą DVD. Prócz informacji o reżyserze i samym filmie, w środku znajduje się jeszcze wywiad z Jarmuschem, co jest bardzo miłym bonusem. Ciekawy jest także mały artykuł o samym mieście Paterson i słynnych ludziach, którzy się z niego wywodzą. Znacznie gorzej wypada już samo wydanie DVD, ponieważ nie zawiera żadnych dodatków, prócz przymusowego do obejrzenia zwiastuna filmu Podwójny kochanek Françoisa Ozona, wyświetlanego przed głównym menu płyty (plus jedna reklama). Nie da się tego przewinąć, co jest niezwykle irytujące.
Kto ma ochotę na film pełen poezji i radości życia, będzie
Patersonem zachwycony. Świetne aktorstwo dopełnia tego obrazu. Brak pędzącej na złamanie karku akcji nie musi być wcale wadą. Ten film pozwala na odrobinkę inne spojrzenie na własne życie – choć nie każdy z nas jest poetą-kierowcą autobusu z humorzastym psem, nie oznacza to, że każdy dzień zawsze będzie wyglądał tak samo.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h