Podobne wrażenie można było odnieść już po pierwszych zwiastunach - produkcja stacji Showtime wyglądała na hit lata, ale trudno było właściwie na ich podstawie wywnioskować fabułę. Z pomocą przyszły opisy i zapowiedzi twórców, z których dowiedzieliśmy się, że tytułowy bohater będzie trudnił się modnym ostatnio wszelkiej maści "naprawianiem". Ray Donovan jest więc "fixerem", kablowym odpowiednikiem Olivii Pope. Jako że bohaterka Skandalu ma monopol na ratowanie bogatych w Waszyngtonie, Ray zajmuje się tym samym na drugim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. O tym zresztą twórcy nie pozwalają nam zapomnieć, bo serial zawiera nieprzyzwoitą wręcz liczbę ujęć krajobrazu Miasta Aniołów.

Całe naprawianie kończy się jednak już po 10 minutach, na dodatek opierając się na dość efektownych, ale niestety szablonowych tematach. Mamy zatem mężczyznę, który niespodziewanie budzi się obok martwej dziewczyny – pomysł żywcem wyjęty ze wspomnianego już Skandalu, Tajemnic Smallville, Z Archiwum X czy innej telewizyjnej produkcji z podobnym wątkiem. Ray jednak dość sprytnie upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu, w miejsce czarnoskórego mężczyzny wstawiając gwiazdora filmowego, który jest oskarżany o homoseksualizm. Wiadomość o obudzeniu się obok martwej dziewczyny może nie jest najlepszym pod każdym względem chwytem PR-owym, ale na pewno jednoznacznie określa orientację znanego aktora. Gdy Ray już radzi sobie z wybrykami swoich klientów, akcja zmienia nieco ton. Jak na ironię główny bohater musi przede wszystkim naprawić swoje własne życie.

Dużo się bowiem dzieje w życiu Raya, bo rodzina Donovanów nie tylko jest bardzo rozległa, ale też ma już za sobą bogatą historię. By uwolnić się od szalonego ojca, wszyscy przeprowadzili się z Bostonu do Los Angeles, gdzie próbują ułożyć sobie życie na nowo. Przeszłość jednak ciągle daje o sobie znać i dogania bohaterów, co nie ogranicza się tylko do nieustannie słyszalnego bostońskiego akcentu (w wykonaniu Pauli Malcomson jest on szczególnie bolesny), ale również do przedwczesnego powrotu wypartego kiedyś członka rodziny. Po 20 latach z więzienia wychodzi w końcu Mickey, znienawidzona głowa rodu.

Spodziewanie, ale i tak niezwykle satysfakcjonująco, Jon Voight kradnie każdą scenę jako najstarszy z żyjących Donovanów. Jego Mickey jest w swoim gangsterstwie diaboliczny i sympatyczny zarazem. Wiekowy już aktor balansuje na granicy realności i karykatury, idealnie wykorzystując swoją niezaprzeczalną charyzmę. Trafnym wyborem było też obsadzenie Lieva Schreibera, który jako tytułowy Ray zawsze skupia na sobie całą uwagę widza, choć robi to przy zaskakująco skromnej ilości środków wyrazu. Jego bohater jest spokojny i wyrachowany, a jednak rola wydaje się być bardzo efektowna. Podobnie jak Mads Mikkelsen w Hannibalu, Schreiber pokazuje, że czasami mniej znaczy więcej.

Jako że Dexter po tym roku odchodzi na swoją zasłużoną emeryturę, Showtime potrzebuje godnego następcy serialu o seryjnym mordercy, by nie zostać stacją znaną jedynie z Homeland. Wprawdzie pilot Raya Donovana nie przykuwa do ekranu od pierwszej minuty, ale produkcja o "fixerze" z Los Angeles wydaje się mieć spory potencjał. Póki co jeszcze nie wiemy, kim jest Ray; dopiero poznajemy jego sekrety, a także kolejnych członków rodziny. Bez wątpienia jest jednak w tym serialu coś fascynującego i być może po kolejnych odcinkach docenimy go jeszcze bardziej.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj