Problemem bardzo często występującym w adaptacjach bijatyk jest brak jakiegokolwiek pomysłu na fabułę, która byłaby spójna, sensowna i nie stanowiła jedynie pretekstu do pokazywania kolejnych scen akcji. W ostateczności twórcy w takich przypadkach idą po linii najmniejszego oporu i po prostu wprowadzają motyw turnieju z jakąś szczątkową historią postaci lub wymyślają coś tak sztampowego, że traci to jakikolwiek związek z pierwowzorem. Street Fighter: Assassin's Fist idzie zupełnie inną drogą i udowadnia, że można wymyślić coś, co potrafi być wierne pierwowzorowi, a zarazem ciekawe i szalenie wciągające.

Twórcy zdecydowali się przedstawić w pierwszym sezonie przeszłość dwóch popularnych bohaterów z gry: Kena i Ryu. Obserwujemy ich trening u mistrza Goukena, który uczy ich tytułowego stylu walki. I w tym miejscu serial pozytywnie zaskakuje, bo w odróżnieniu od Mortal Kombat: Legacy nie dostajemy krótkich, czasem za bardzo chaotycznych i oderwanych od siebie odcinków, ale spójną, poprawnie rozbudowaną historię i serial o łącznym czasie trwania porównywalnym z tym przeciętnego filmu fabularnego. Śledzimy szkolenie dwóch popularnych bohaterów, ich przemianę oraz rozwój braterskiej więzi. Od razu rzuca się w oczy wyśmienita chemia pomiędzy aktorami - Christianem Howardem i Mikiem Mohem. To wyjaśnia, dlaczego Joey Ansah zdecydował się zmienić Jona Foo (grał Ryu w shorcie) na Moha. Dzięki temu bohaterowie momentalnie wzbudzają sympatię, a ich późniejsze perypetie wywołują emocje. Obaj mają własne historie, które są w serialu opowiedziane i pozwalają nakreślić osobowość postaci. Na drugim planie mamy przeszłość mistrza Goukena, który opowiada Ryu i Kenowi o tym, dlaczego pewna technika jest śmiertelnie niebezpieczna. Retrospekcje zaskakują, bo choć historia upadku Goukiego i jego przemiany w Akumę jest sama w sobie sztampowa, to serial opowiada ją tak ciekawie i z taką fantastyczną atmosferą, że w ogóle to nie przeszkadza. 

Internetowy serial jest w pewnym sensie hołdem dla samych sztuk walki. Czuć tutaj wyśmienity klimat, który powoduje, że oglądanie treningu bohaterów, ich nauki filozofii i sparingu zapewnia niezwykłą frajdę, która momentalnie wywołuje uśmiech na twarzy. Na przykład w scenach treningu bokserskiego Kena i Ryu z ojcem Kena można odnieść wrażenie, że widzimy kilku wyszkolonych w sztukach walki wojowników, którzy świetnie się bawią. Ta atmosfera udziela się podczas seansu i buduje przyjemność z oglądania nietuzinkowych umiejętności.

[video-browser playlist="618203" suggest=""]

W Street Fighter: Assassin's Fist fabuła nie jest pretekstem do pokazywanie akcji, gdyż to ona napędza cały serial, powodując, że pojawianie się wszelkich pojedynków ma sens i niesie za sobą odpowiednią dawkę emocji. Joey Ansah i Christian Howard to świetni fighterzy i utalentowani choreografowie, co tutaj wyraźnie czuć. Wprawdzie nikt nie pozwala sobie na szaleństwa w stylu filmu {{f|The Raid Redemption}}, ale akcja jest nagrywana z odpowiednim podejściem, które cieszy oko. Ujęcia kręcone są z odpowiedniej odległości i są na tyle długie, by sekwencje ciosów mogły robić wrażenie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Akuma w akcji (genialnie zaadaptowana postać), którego styl walki jest brutalny i efektowny.

Twórcy praktycznie wymyślali nowe sztuki walki do serialu, gdyż każda z postaci ma wiele cech z gier: postawę podczas trzymania gardy oraz ciosy zwykłe i specjalne. Jest to wyczyn wręcz niebywały, gdyż to wszystko na ekranie perfekcyjnie się zazębia, udowadniając, że fanowskość i profesjonalność mogą iść w parze. Nawet efekty specjalne przy hadoukenach wyglądają na dopracowane i są odpowiednio efektowne. Fani gier znajdą też w serialu sporo smaczków (na przykład: w obsadzie znalazł się Yoshinori Ono, producent gry "Street Fighter 4").

Street Fighter: Assassin's Fist wciąga, dostarcza emocji i świetnej rozrywki. Joey Ansah i Christian Howard udowodnili, że mając odpowiedni pomysł, można stworzyć coś wiernego grze, co będzie działać również jako samodzielne dzieło filmowe nie tylko dla fanów "Street Fightera". Cliffhanger pozostawia z niedosytem, ale i nadzieją, że serial odniesie sukces (zaplanowano już emisję w telewizji i wydanie Blu-ray), a nam dane będzie obejrzeć drugi sezon.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj