Tomek (Maciej Stuhr) i Ania (Agnieszka Więdłocha) poznali się przypadkiem w jednej z warszawskich restauracji. Z początku się nienawidzili, później pokochali. Następnie schodzili się i rozchodzili. Wszystko oczywiście w święta Bożego Narodzenia. Teraz przyszedł czas na ślub, a co za tym idzie nadejdzie chwila, w której panna młoda pozna rodzinę swojego ukochanego. A trzeba przyznać, że jej członkowie nie odbiegają swoją oryginalnością i charakterem od Tomka. Zwłaszcza Max (Bogusław Linda), głowa rodu Wilków. Zawsze sceptycznie podchodzę do kontynuacji filmów, które okazały się sukcesem. Przeważnie druga część jest nieudaną kopią oryginału, powtarzaniem tych samych zagrań i twistów fabularnych, tylko z udziałem kilku nowych bohaterów. W Planecie singli jest inaczej. Widać, że twórcy podeszli do produkcji kompleksowo, przemyśleli dokładnie jak ma wyglądać całość. Nie pisali scenariusza na kolanie. Stworzyli trzy historie znakomicie się uzupełniające. Dostajemy trzy stadia związku - każde w innym tonie. W Planeta Singli 3 tematem przewodnim jest nie tyle sam ślub, co raczej walka z własnymi słabościami i emocjami. Zresztą główni bohaterowie schodzą trochę na drugi plan. Widzowie bardziej niż na nich skupiają się na rodzinie Tomka, która kurczowo trzyma się przeszłości i nie chce dopuścić do siebie świadomości, że nastał czas zmian. Matka z wytęsknieniem czeka na swojego męża, który dom traktuje jedynie jako bazę postojową pomiędzy swoimi globalnymi wypadami. Starszy brat Tomka żyje w przekonaniu, że nie może opuścić rodzinnego gospodarstwa, bo bez niego matka sobie nie poradzi. Z każdym dniem narasta w nim frustracja, że mógł tak jak Tomek zostać kimś, a jest tylko zwykłym rolnikiem. Mógł być przecież Lewandowskim i grać na największych stadionach świata. Podoba mi się, że scenariusz nie jest pełen banałów. Mądrości życiowe, jakie zawiera zostały przeplecione żartami i to nie tymi najniższych lotów. W rezultacie dostajemy bardzo zabawną komedię z morałem. Zresztą główny wątek jest genialnie uzupełniony, jak obie poprzednie części, historią Oli (Weronika Ksiazkiewicz) i Bogdana (znakomity Tomasz Karolak). Wydaje mi się, że z ich problemami utożsamią się wszyscy rodzice. Nagła zmiana życia, jaką niosą za sobą narodziny dziecka potrafi wielu zaskoczyć. Zwłaszcza tych, którzy wcześniej wiedli wolne, beztroskie życie. Książkiewicz świetnie ukazuje na ekranie rozterki młodej matki, a partnerujący jej Karolak w znakomity sposób uzupełnia ten duet, dostarczając aspektu komediowego. Zwłaszcza scena rozmowy z dębem wywoła salwy śmiechu. Z obsady wyróżnia się również Bogusław Linda w roli lekkoducha i takiego współczesnego hipisa. Jego rola została tak dobrze napisana, że widz z miejsca kupuje tę postać, pomimo tego, że Linda jest non stop uśmiechnięty i praktycznie nie przeklina, czyli gra totalne przeciwieństwo postaci, w których jest zazwyczaj obsadzany. Uwagę moją zwrócił także Borys Szyc, jako gburowaty brat Tomka. Trzeba przyznać, że osadzenie go w takiej roli było strzałem w dziesiątkę. O duecie Stuhr – Więdłocha nie będę się rozpisywać, bo jest tak samo dobry jak w dwóch poprzednich częściach.
fot. Kino Świat
Ta produkcja jest także debiutem reżyserskim Michał Chaciński, który postanowił dołączyć do Sam Akina. Ta współpraca nie wychodzi na szkodę tej produkcji. Panowie stworzyli spójny film, w którym nie czuć jakiś kreatywnych różnic. Planeta Singli 3 znakomicie zamyka całą opowieść, pokazując że nie trzeba odcinać kuponów od dawnego sukcesu. Można stworzyć trzy filmy na równym poziomie, które podczas seansu będą wzbudzać u widzów niewymuszoną radość. Czyli coś, z czym duża część twórców, nie tylko w Polsce, ma duży problem. Jeśli więc podobały wam się poprzednie komedie romantyczne w reżyserii Sama Akina to na tej również będziecie się dobrze bawić. Jeśli jednak nie przypadły wam one do gustu, to do tej nie macie nawet co podchodzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj