Można było się tego spodziewać. W związku z nadchodzącym zakończeniem autorzy postanowili dać kopa historii. Korra wyrusza do świata duchów, gdzie wpada w nie lada tarapaty. Myślą przewodnią odcinka jest utrzymanie spokoju wewnętrznego, w czym pomagają interesujące postacie. Wiele z nich to duchy, choć powraca inny stary przyjaciel - Iroh.

Świat duchów to nie przelewki, a bardzo niebezpieczne miejsce. Scenarzyści przypominają nam o tym przy każdej nadarzającej się okazji. Bardzo podoba mi się klimat, w jakim został on utrzymany - jest tak świetnie narysowany, że momentami przerasta wspaniałe pod tym względem "Beginnings". Atmosfera w świecie duchów zmienia się w zależności od emocji Awatara, co pokazuje, jak bardzo różny jest ten świat od materialnego. Do tego zamieszkiwany jest przez różnego rodzaju ciekawe byty - niektóre nastawione dobrze, inne źle. Technika i pomysł ich przedstawienia zasługują na wysokie miejsca wśród wszystkich epizodów.

Jak wspomniałem na początku, Korra znajduje się w środku wydarzeń tego świata. Córka Tenzina jest tu drugim głównym bohaterem, ale o niej wspomnę później. Pierwszą zauważalną zmianą jest przedstawienie Korry. Postać po utracie kontaktu z Jinorą staje się małą dziewczynką, a do tego jest pozbawiona bendingu. Głównym tego aspektem jest stan wewnętrzny postaci. Korra jest kompletnie zagubiona i bezradna. Faktycznie nie dało się tego lepiej przedstawić, niż zamieniając ją w dziecko. Po pewnym czasie sytuacja się odwraca i tym razem pewna siebie heroina znów staje do boju jako nastolatka.

Miły i niespodziewany jest powrót Iroha. Byłem zaskoczony pojawieniem się go w tym miejscu. Jak się później okazuje, zabieg ten był jak najbardziej trafny. Świetnie ogląda się go tłumaczącego małej Korrze zasady świata. Swoją drogą stół z herbatką bardzo mocno (i raczej nieprzypadkowo) kojarzy mi się z "Alicją w Krainie Czarów".

[video-browser playlist="634052" suggest=""]

Miło też ze strony twórców, że postanowili choć trochę uchylić rąbka tajemnicy dotyczącej tego, co stało się z Irohem. Był jedną z sympatyczniejszych postaci pierwszej serii i zawsze dobrze jest go znowu obejrzeć.

Jinora stanowi słabszą część odcinka. Nie znaczy to, że wątek jest kiepski. Trzyma poziom, choć skierowany jest do nieco młodszego targetu, a przez to nie jest tak dobry jak reszta, pozostawiając pewien niedosyt. Muszę przyznać, że jej czyny potrafią zainteresować widza, jednak nie są tak intrygujące jak Korry. Zwracam na to uwagę, bo jest to pierwsze wystąpienie Jinory na większą skalę i należałoby wykrzesać trochę więcej, bo postać ma potencjał - choć niewykorzystany.

Niesmak pozostawia też końcówka epizodu. Unalaq jest postacią tak czarną, jak i nudną. Podobne zachowanie jest nie od dziś powtarzane przez wiele, wiele kreskówek, jednak scenarzyści wciąż powielają pewien schemat, przez co wiele rzeczy staje się przewidywalne i czuć od nich odsmażaniem. Na szczęście całość ratuje zakończenie podróży.

"A New Spiritual Age" to świetny odcinek pod względem akcji i przedstawienia historii. Animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu mamy dobry wgląd w odmienność świata duchów. Niesmak powoduje sztampowość zachowania Unalaq i niedopracowanie Jinory, przez co wspaniałość reszty minimalnie blednie. Jest to jednak mój drugi ulubiony odcinek sezonu, dzięki któremu oczekiwanie na następny będzie się strasznie dłużyło.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj