Twórcy w nowych odcinkach serialu Pokonani próbują w ciekawy sposób rozwinąć wątki poszczególnych bohaterów, jednak ich zapędy bardzo szybko gasną. Dobrym przykładem jest kwestia Maxa i Moritza. W końcu doczekaliśmy się spotkania braci w serialu, jednak było ono bardzo słabo napisane (i to jest delikatne określenie). Właściwie scenarzyści ograniczyli się do jednej sceny, z której nic nie wynika dla fabuły, i postanowili przerwać wątek, aby poświęcić czas innym elementom historii. Jeszcze na początku wydawało mi się, że coś z tego będzie, gdy Moritz zapolował na kolejnego nazistę i chciał zmusić Maxa do zabicia złoczyńcy. Jednak koniec końców twórcy trochę zatrzymali wątek braci w próżni, jakby chcieli mu poświęcić więcej czasu w finałowych epizodach. Problem w tym, że póki co nie widzę żadnej przesłanki, aby ten element stał się czymś ważnym dla historii, ponieważ w tym momencie, co potwierdzają nowe odcinki, gdzieś tam wędruje z boku opowieści, w ogóle nie przeplatając się z nią.  Podobnie sprawa ma się z wątkiem jakiegoś dziwnego romansu Maxa i Claire. Zacznę od tego, że jest on w ogóle niepotrzebny w tej intrydze i kompletnie nic do niej nie wnosi. Scenarzyści ograniczyli go do zaledwie kilku krótkich scen, większość tego romansu tak naprawdę znajduje się w domyśle. Zapewne chcieli subtelnie ograć ten temat, jednak im to nie wyszło i całość przybiera w wielu momentach bardzo tani, mało zajmujący uwagę widza efekt. Taylor Kitsch niestety cały czas nie może udźwignąć tej głównej roli i w większości czasu na ekranie snuje się tylko po mieście lub pomieszczeniach, ewentualnie zamienia kilka zdań z innymi postaciami. Druga połowa tej "romantycznej relacji", czyli Claire, to bardzo słabo napisana bohaterka, która została ograniczona do takiej kiepskiej roli bywalczyni salonowej, bez jakiejś historii i głębi. Szkoda, bo Tuppence Middleton, która wciela się w Claire, już kilka razy udowodniła w innych produkcjach, że grać potrafi. 
foto. Canal+
+6 więcej
Elsie w nowych odcinkach nie dostała za bardzo miejsca na rozwój swojego wątku, a to chyba w tym momencie najlepiej napisana postać tego serialu, z jakimiś rozterkami i ciekawą historią. Jednak ograniczono ją do kilku scen, które za bardzo nie popychają fabuły na inne tory i nie ubogacają jej losów. W pewnym momencie scenarzyści próbowali to naprawić, dając jej nawet interesujący aspekt opowieści związany z wydaniem planowanej ucieczki męża, aby ten nie został zabity. I to zostało dobrze nakreślone, ten element ma zdecydowany potencjał na ciekawy rozwój w ostatnich dwóch odcinkach. Jednak nie zmienia to faktu, że Elsie została gdzieś w pewnym momencie zepchnięta na drugi, a nawet na trzeci plan, co pokazuje choćby scena w domu Franklinów.  Najlepiej w tych odcinkach prezentowała się postać Karin Mann, która w końcu awansowała na ważną pozycję w hierarchii pracowników Engelmachera. Jej wątek bardzo dobrze zaprezentował złożoność osobowości. Mala Emde całkiem nieźle pokazała, jak bardzo jest to wrażliwa osoba, z rozterkami, które cały czas ją męczą. Jednak przy okazji również mogła wykazać się jako silna i niemająca skrupułów antagonistka. Dobrze oddaje to scena, w której Karin ostrzeliwuje z działa ruiny, w których szukają jej policjanci. Jednak wcześniej zostawia czas pewnej dziewczynie, aby uratowała swoich przyjaciół. To naprawdę ciekawa, wielowymiarowa postać. Nowe odcinki Pokonanych cały czas nie mogą wykorzystać potencjału, jaki drzemie w historii, z pewnymi wyjątkami. Jednak jest ich za mało, aby mówić o dobrej produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj