Pokonani: sezon 1, odcinki 5-6 - recenzja
Nowe odcinki serialu Pokonani miały przynieść sporą zmianę na lepsze, bo zbliżamy się już do końca sezonu. Jednak tak się nie stało. Oceniam.
Nowe odcinki serialu Pokonani miały przynieść sporą zmianę na lepsze, bo zbliżamy się już do końca sezonu. Jednak tak się nie stało. Oceniam.
Twórcy w nowych odcinkach serialu Pokonani próbują w ciekawy sposób rozwinąć wątki poszczególnych bohaterów, jednak ich zapędy bardzo szybko gasną. Dobrym przykładem jest kwestia Maxa i Moritza. W końcu doczekaliśmy się spotkania braci w serialu, jednak było ono bardzo słabo napisane (i to jest delikatne określenie). Właściwie scenarzyści ograniczyli się do jednej sceny, z której nic nie wynika dla fabuły, i postanowili przerwać wątek, aby poświęcić czas innym elementom historii. Jeszcze na początku wydawało mi się, że coś z tego będzie, gdy Moritz zapolował na kolejnego nazistę i chciał zmusić Maxa do zabicia złoczyńcy. Jednak koniec końców twórcy trochę zatrzymali wątek braci w próżni, jakby chcieli mu poświęcić więcej czasu w finałowych epizodach. Problem w tym, że póki co nie widzę żadnej przesłanki, aby ten element stał się czymś ważnym dla historii, ponieważ w tym momencie, co potwierdzają nowe odcinki, gdzieś tam wędruje z boku opowieści, w ogóle nie przeplatając się z nią.
Podobnie sprawa ma się z wątkiem jakiegoś dziwnego romansu Maxa i Claire. Zacznę od tego, że jest on w ogóle niepotrzebny w tej intrydze i kompletnie nic do niej nie wnosi. Scenarzyści ograniczyli go do zaledwie kilku krótkich scen, większość tego romansu tak naprawdę znajduje się w domyśle. Zapewne chcieli subtelnie ograć ten temat, jednak im to nie wyszło i całość przybiera w wielu momentach bardzo tani, mało zajmujący uwagę widza efekt. Taylor Kitsch niestety cały czas nie może udźwignąć tej głównej roli i w większości czasu na ekranie snuje się tylko po mieście lub pomieszczeniach, ewentualnie zamienia kilka zdań z innymi postaciami. Druga połowa tej "romantycznej relacji", czyli Claire, to bardzo słabo napisana bohaterka, która została ograniczona do takiej kiepskiej roli bywalczyni salonowej, bez jakiejś historii i głębi. Szkoda, bo Tuppence Middleton, która wciela się w Claire, już kilka razy udowodniła w innych produkcjach, że grać potrafi.
Elsie w nowych odcinkach nie dostała za bardzo miejsca na rozwój swojego wątku, a to chyba w tym momencie najlepiej napisana postać tego serialu, z jakimiś rozterkami i ciekawą historią. Jednak ograniczono ją do kilku scen, które za bardzo nie popychają fabuły na inne tory i nie ubogacają jej losów. W pewnym momencie scenarzyści próbowali to naprawić, dając jej nawet interesujący aspekt opowieści związany z wydaniem planowanej ucieczki męża, aby ten nie został zabity. I to zostało dobrze nakreślone, ten element ma zdecydowany potencjał na ciekawy rozwój w ostatnich dwóch odcinkach. Jednak nie zmienia to faktu, że Elsie została gdzieś w pewnym momencie zepchnięta na drugi, a nawet na trzeci plan, co pokazuje choćby scena w domu Franklinów.
Najlepiej w tych odcinkach prezentowała się postać Karin Mann, która w końcu awansowała na ważną pozycję w hierarchii pracowników Engelmachera. Jej wątek bardzo dobrze zaprezentował złożoność osobowości. Mala Emde całkiem nieźle pokazała, jak bardzo jest to wrażliwa osoba, z rozterkami, które cały czas ją męczą. Jednak przy okazji również mogła wykazać się jako silna i niemająca skrupułów antagonistka. Dobrze oddaje to scena, w której Karin ostrzeliwuje z działa ruiny, w których szukają jej policjanci. Jednak wcześniej zostawia czas pewnej dziewczynie, aby uratowała swoich przyjaciół. To naprawdę ciekawa, wielowymiarowa postać.
Nowe odcinki Pokonanych cały czas nie mogą wykorzystać potencjału, jaki drzemie w historii, z pewnymi wyjątkami. Jednak jest ich za mało, aby mówić o dobrej produkcji.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat