Big Game” to międzynarodowa koprodukcja i ponoć najdroższy film w historii kinematografii fińskiej (8,5 miliona Euro). Mimo że nie jest to nic wielkiego, mam wrażenie, że to zupełnie dobrze zainwestowane pieniądze, bo wystarczy sama sylwetka Samuela L. Jacksona, by na ten film wybrało się sporo ludzi na całym świecie, a im będą oni młodsi, tym lepiej się będą bawić. Myślę, że grupa docelowa tej sensacyjnej produkcji to jakieś 10-12 lat, czyli chłopcy młodsi od głównego bohatera tej fabuły.

To przede wszystkim opowieść o 13-letnim Oskarim, który wyrusza ze swej wioski na tradycyjną próbę dorosłości: musi sam spędzić dobę w górskich lasach i upolować coś przy pomocy klasycznego łuku. Jego ojciec przed laty poradził sobie z niedźwiedziem - on ledwo posyła strzałę na dwa metry, bo nie ma siły porządnie naciągnąć cięciwy.

Żeby była jasność – Samuel L. Jackson nie gra Oskariego. On praktycznie spada mu z nieba. Bo oto amerykański prezydent William Alan Moore podczas przelotu nad tymi samymi lasami zostaje wyrzucony z Air Force One w specjalnej ratunkowej kapsule i teraz ten niezgrany duet (Jackson wszak jest jednym z mistrzów niezgranych duetów) musi wędrować lasem, unikając ścigających prezydenta terrorystów i nawzajem ratując sobie przy różnych okazjach życie. Proste, sympatyczne, niesilące się na nic ponad rozrywkę dla młodych widzów.

[video-browser playlist="712503" suggest=""]

To nie jest film dobry, ale wcale nie oznacza, że to coś złego. Ot, lokalny projekt, który świetnie wykorzystał opcję użycia kilku hollywoodzkich twarzy (oprócz Jacksona są jeszcze Ray Stevenson, Felicity Huffman i rewelacyjny w niedużej, acz bardzo wyrazistej roli sam laureat Oscara Jim Broadbent) i zbudowania wokół nich, czy raczej w równowadze z nimi, bardzo wyrazistej lokalnej historii sławiącej kraj i piękno fińskich terenów. A że większość zdjęć powstała w niemieckich Alpach – kogo to obchodzi.

Sam Jackson gra tu chyba jedną z najmniej agresywnych postaci w swojej karierze. Nie umie porządnie przyłożyć, nie wie, jak odbezpieczyć broń – ot, taki prezydent-ciamajda. Pada tu nawet zdanie, że „nie potrafi zrobić jednej pompki”. Słowem – jeśli chcecie zobaczyć kolejny film z Jacksonem jako twardzielem, to absolutnie nie polecam.

Czytaj również: „Polowanie na prezydenta”: fragment powieści

A jeśli macie w okolicach chłopca pod koniec podstawówki, to zabierzcie go do kina – on będzie bawił się dobrze, a Wy możecie się dopatrywać kolejnych drobnych popkulturowych żartów (takich jak nazwisko prezydenta) i pomarzyć, by nasi producenci/reżyserzy spróbowali kiedyś coś takiego zrobić w Polsce. Może być nawet sequel tego filmu.


W księgarniach znajdziecie również powieść "Big Game" autorstwa Dana Smitha.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj