W tym odcinku obserwujemy zmianę w relacji bohaterów z Rigbym. Agent FBI na początku traktował ich wrogo, w kolejnych odcinkach z rezerwą, aż teraz zaczyna podchodzić do nich z sympatią. Widzimy, że Rigby w końcu pokłada jakieś zaufanie w parę King i Maxwell, wiedząc, że mogą mu pomóc w sposób, w jaki on nigdy nie mógłby sam zadziałać. Dlatego też zaprasza ich do współpracy przy sprawie porwania.

Do pewnego momentu można pomyśleć, że oglądamy kolejną sprawę uprowadzenia dziecka z bogatego domu. I w tym miejscu King & Maxwell pokazuje swój wyjątkowy charakter. Nagle z czegoś, co wydawało się zwyczajną sztampą robi się mieszanka dwóch różnych konwencji, podana w bardzo smacznej formie. Porwanie nagle schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca wątkowi z dobrego heist movie. Świetna historia, którą ogląda się znakomicie. Zwłaszcza, że nie brak w tym naprawdę dużej dawki humoru na wysokim poziomie.

Serial opiera się na tytułowych bohaterach, którzy z każdym odcinkiem nabierają wyrazu. Jest chemia, a to owocuje naprawdę dobrze przedstawioną relacją, która fantastycznie się zazębia. Trochę śmiechu mamy w związku z dawną znajomą Kinga, która za bardzo nie lubi Maxwell. Wątek jest ładnie poprowadzony, bez niepotrzebnych banałów. 

Najważniejsze jest jednak to, że czwarty odcinek wyraźnie rysuje nam wątek sezonu związany z przeszłością Seana Kinga. Dzięki Edgarowi odkrywamy kolejny element układanki i wiemy już, że osoba, która odpowiadała za zabicie polityka ochranianego przez Kinga wciąż jest na wolności. W takim wątku jest potencjał na kawał dobrej rozrywki.

King & Maxwell z każdym odcinkiem nabiera wyrazu, prezentując ciekawe i, przed wszystkim, wesołe historie, w których nietypowe rozwiązania głównych bohaterów zapewniają nam dużo zabawy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj