Dochodzenie to serial kompletny. Ma doskonale prowadzoną fabułę, świetne, pełnokrwiste postacie, jest rewelacyjnie nakręcony i do tego nie brakuje mu momentami gorzkiego poczucia humoru. Czego chcieć więcej? Chyba tylko kolejnego sezonu.

W szóstym epizodzie zbliżyliśmy się do półmetka. Nie oznacza to, że akcja posunęła się chociaż trochę do przodu. Znów mamy fałszywe tropy, a Linder wraz z Holderem brodzą we mgle. Nieco wyjaśnia się w kwestii tajemniczego Millsa, ale z tego, co rozumiemy po rozmowie z ofiarą, która przeżyła - jest to znów nie ta osoba. Nic dziwnego - znając twórców, dopiero w finale poznamy tożsamość sprawcy. Choć mamy już kilka wskazówek.

Przede wszystkim przeważa motyw Sewarda. Jego przyjaźń z czarnoskórym więźniem nabiera na znaczeniu, a my dostajemy satysfakcjonujący wątek. Niesamowita jest też rozmowa domniemanego mordercy z ojcem. Daje nam bardzo dobry pogląd na sytuację i charakter Raya. Linder i Holder wreszcie dowiadują się, że Seward najprawdopodobniej nie jest mordercą. Nie jest to oczywiście żadnym zaskoczeniem - tego każdy mógł się spodziewać. Ważne jest jednak, w jaki sposób bohaterowie do tego doszli. Otwiera to zupełnie nowe możliwości śledztwa - w końcu detektywi mogą mieć dobrego świadka, jeżeli tylko zdołają do niego dotrzeć i nakłonić do zeznań. 

Atmosfera w Seatlle gęstnieje. Wątek nastolatków, którzy zarabiają na ulicy prostytuując się, rozwija się niespiesznym i właściwym serialowi tempem. Pocisk powoli się otwiera, choć i ona ma swoje problemy związane z Kallie. Coś mi mówi, że tak naprawdę kocha Kallie, mimo upragnionego pocałunku i dostrzeżenia przez swoją platoniczną miłość. Jej poszukiwania wciąż trwają i nikt nie wie, gdzie może być. Widać jednak zmianę zachowania jej matki, co poniekąd cieszy. Większość widzów na pewno kibicuje dzieciakom.

Serial zaskakuje dojrzałą tematyką. Twórcy nie bawią się w półśrodki. Nic nie jest czarne albo białe, tematy tabu nie istnieją, a przemoc jest jak najbardziej realna, spotykana na ulicy. To, co w pierwszych dwóch sezonach było ukryte za zasłoną milczenia i dopiero podczas mozolnego śledztwa wychodziło na jaw, tutaj pokazane jest od razu. Seattle stało się brudne, brzydkie, pełne śmierci. W tym wszystkim muszą odnaleźć się Linden i Holder, którzy mają coraz mniej czasu. Wie o tym również ich szef. Atmosfera na posterunku nie jest zbyt różowa, a tropy odnajdują się powoli.

Cieszą także różne smaczki. Holder porzucił styl eleganckiego detektywa nie parającego się brudną robotą i powrócił do sprawdzonej bluzy. Wspomniany zostaje też burmistrz Richmond. 

Szósty odcinek Dochodzenia kontynuuje wątki z poprzednich epizodów, niektóre powoli kończąc, inne cały czas rozwijając. Nie wiemy, jaki będzie tego finał, ale atmosfera gęstnieje z odcinka na odcinek. Niewątpliwie mamy do czynienia z jednym z najlepszych seriali tego roku.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj