"Ramowie robią wszystko potrójnie" – czytamy w zakończeniu książki Spotkanie z Ramą. To wymyślone przez Arthura C. Clarke'a zdanie ma potężną moc oddziaływania; w odpowiedniej perspektywie może jawić się jak swoista przestroga dla kolejnych pokoleń mieszkańców naszej planety. Z ogromnym zadowoleniem przyjąłem więc wiadomość, że Dom Wydawniczy REBIS postanowił kontynuować wypuszczanie na polskim rynku następnych odsłon jednej z najważniejszych książkowych serii w historii gatunku science fiction. Rama II, przy którego tworzeniu Clarke'owi pomagał główny inżynier misji sondy Galileo i dyrektor ds. analiz naukowych programu sond Viking, Gentry Lee, staje się wyśmienitą okazją do wędrówki w stronę przyszłości, w której ludzkość raz jeszcze kontaktuje się z wytworem obcej cywilizacji. Pędzący przez Układ Słoneczny statek skrywa wiele nierozwiązanych wcześniej tajemnic, przy czym obu autorom tym razem nie idzie o ich systematyczne odkrywanie, a o pokazanie, jak w zetknięciu się z Nieznanym zachowują się pełni rozmaitych wad, fascynacji, motywacji i skomplikowanej przeszłości ludzie. Jeśli pierwszy Rama krzyczał w naszą stronę poprzez rozdarcie historii i uderzenie w sam środek pytań o miejsce człowieka we wszechświecie, tak głos drugiego statku jest cichszy i jakby znajomo brzmiący. To głos nas samych; teraz to my jesteśmy Ramami.  Mija 70 lat od wydarzeń opisanych w pierwszej części cyklu. Ludzkość w międzyczasie stawia czoło potężnym wyzwaniom z ogromnym kryzysem gospodarczym znanym jako Wielki Chaos i wynikającą z niego śmiercią miliarda osób na czele. Programy kosmiczne na długi czas zostają zawieszone – na Ziemię wraca również znakomita większość kolonizatorów zasiedlających inne ciała niebieskie. Dopiero w ostatnich dekadach XX wieku sytuacja stabilizuje się do tego stopnia, że państwa całego świata powołują do istnienia Radę Rządów i Międzynarodową Agencję Kosmiczną (ISA). To właśnie one będą sprawować pieczę nad programem, w ramach którego w lutym 2200 roku na spotkanie nowemu, odkrytemu zaledwie 3 lata wcześniej, Ramie wyruszy 12-osobowa załoga statku Newton. Powrót wytworu pozaziemskiej cywilizacji na nowo otwiera debatę o miejscu człowieka w kosmosie; jego pierwsze przybycie relatywnie szybko zamieniło się w niemalże tabloidową ciekawostkę, ulokowaną po latach gdzieś pomiędzy sensacyjnym doniesieniem a mitem. Dowodzeni przez generała Borzowa śmiałkowie mają za zadanie zgłębić tajemnice Ramy i rzucić nowe światło na odkrycia dokonane 7 dekad wcześniej przez grupę komandora Nortona. Rzecz w tym, że gość z rubieży wszechświata wydaje się nieprzyjazny – już na początku misji w tajemniczych okolicznościach śmierć poniosą kluczowi członkowie załogi Newtona. Jakby tego było mało, drugi Rama zmienia kurs, wchodząc na trajektorię kolizyjną z Ziemią...  Nazwijmy rzeczy po imieniu: w Ramie II zdecydowanie więcej niż niezmiennie istotnego dla fabuły "science" jest jednak "fiction" – i nie chodzi tu bynajmniej o przebieg zdarzeń, a o postacie z całą ich niezwykle rozbudowaną genezą. Jestem w stanie zrozumieć krytyków książki, którzy zarzucają jej twórcom odejście od zgłębiania tajemnic tytułowego statku na rzecz wchodzenia w psyche bohaterów czy ekspozycji wątków miłosnych bądź kryminalnych. Powstaje jednak w tym miejscu pytanie: czy przy zmianie perspektywy właśnie te elementy nie są najmocniejszą stroną powieści Clarke'a i Lee? Rama w swojej drugiej odsłonie ma ukryty dla oczu postronnych, ale fundamentalny komponent psychoanalityczny: to Zwierciadło, w którym uosabiający spektrum postaw i zachowań całej ludzkości członkowie załogi Newtona dochodzą do ostatecznej prawdy o sobie samych, niekiedy przybierającej złowrogie, lecz nadal fascynujące oblicze śmierci. Nie ma więc żadnego przypadku w tym, że Clarke i Lee do tak skonstruowanej wizji poza samą nauką zapraszają przemawiającego poprzez miniaturowe roboty Williama Szekspira, reprezentowany przez papieża Kościół rzymskokatolicki, brytyjską monarchię, echo najdonioślejszych wydarzeń historii Anglii czy afrykański mistycyzm i wierzenia ludowe. Dzięki temu dylematy moralne i duchowe zaczynają dopełniać i poszerzać naukowy wymiar misji Newtona, wyraźnie sugerując, że podczas spotkania z Nieznanym istotne jest nie tylko jego zmierzenie, zbadanie czy opisanie. Rama II uczy, że spotkanie z obcą cywilizacją może stać się listem w butelce do przyszłych pokoleń, jednak wyłącznie wtedy, gdy prawda o tym kontakcie osadzi się nie tylko w naszych mózgach, ale i sercach, by nie powiedzieć – duszach.  Jestem absolutnie zachwycony sposobem, w jaki Clarke i Lee – choć intuicja podpowiada, że pochwały w tej materii należą się przede wszystkim pierwszemu z nich – budują szerszy, społeczno-polityczny i historyczno-ekonomiczny kontekst przedstawionych wydarzeń. Przelot po kolejnych latach i dekadach poprzedzających ponowne pojawienie się Ramy w Układzie Słonecznym to doświadczenie o niemalże transowej naturze, jakby najlepszy podręcznik do historii zawierał w sobie kapitalne weń wplecione elementy grozy. Te ostatnie dają zresztą o sobie znać i później, gdy poszczególni członkowie załogi Newtona giną bądź wyruszają na samotne misje w świecącym pełnym blaskiem lub przerażającym doskonałym mrokiem wnętrzu statku. Obcy spotyka więc Szekspira, a religijny mit został pożeniony z biologiczno-psychologicznym wymiarem ludzkiego istnienia. Co więcej, autorom udaje się kapitalnie nakreślić wyraziste postacie z całym ich emocjonalnym bagażem i motywacjami. Fascynuje odpowiedzialna za medyczne aspekty misji Nicole des Jardins, magnetyczna dziennikarka Francesca Sabatini, piekielnie inteligentny Richard Wakefield, odpychający aż do granic David Brown czy przeżywający rozterki natury duchowej generał O'Toole; jeszcze lepiej jest wtedy, gdy bohaterowie wchodzą w interakcje, szkicując przed nami złożoną mozaikę relacji międzyludzkich - dla książki równie ważną, co tajemnicze labirynty i budowle w samym Ramie.  W toku lektury zdajemy więc sobie sprawę, że mapowanie umysłów i wzajemnych powiązań pomiędzy najważniejszymi bohaterami staje się kluczem do odczytania prawdziwego znaczenia przybywającego z otchłani kosmosu statku obcych. Co chce nam powiedzieć? Wyciąga do nas przyjacielską dłoń czy dąży do zagłady naszej cywilizacji? Czy powinniśmy zachować w stosunku do niego neutralność, czy jednak szykować plan działań odwetowych? Próba zrozumienia niezrozumianego nastręcza cały szereg problemów; zamiast wielkich pytań powinniśmy raczej stawiać te dotyczące nas samych. Krok po kroku odkrywamy, że stajemy się cząstką Ramy, jego nierozerwalnym składnikiem. To wyłącznie my – gwiezdne dzieci, istoty zrodzone z okruchów spadających z zawieszonych nad naszymi głowami kosmicznych pieców. Jesteśmy w stanie zdefiniować to, czym "w gęstwinie nocy gorejący" Rama w ogóle jest. I niejako przy okazji znaleźć odpowiedzi na jedne z najważniejszych pytań, które stawia sobie człowiek: skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy? 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj