Dirk jest dwudziestokilkulatkiem świętującym ukończenie aplikacji adwokackiej. Będąc pod wpływem alkoholu, powoduje wypadek, w którym ginie bezdomna dziewczyna. Chłopak o tym nie wie, ale widzieli to jego kompani i zostawili ją na pewną śmierć. Sprawą zajmuje się aspirant Turner. Jedno jest pewne – matka Dirka, Margot, zrobi wszystko, aby ochronić syna.
Główny bohater to postać bardzo szlachetna i uczciwa, która domaga się sprawiedliwości. Dla niego pochodzenie zabitej dziewczyny nie ma żadnego znaczenia. Turner odznacza się przenikliwością i umiejętnością analitycznego myślenia, dzięki czemu szybko łączy wątki i wpada na pomysły mające ułatwić mu rozwiązanie zagadki. Poza tym potrafi walczyć i wie, gdzie uderzyć, żeby mocno zabolało. Ten bohater bardzo mi imponuje, ponieważ pomimo niebezpieczeństw trzyma się założonego planu i swoich ideałów. W pewnym momencie miałem problem, bo z jednej strony aspirantowi groziła śmierć, więc za wszelką cenę starał się przeżyć, ale polało się na tyle dużo krwi, że zacząłem zastanawiać się, czy powoli nie staje się on tymi, z którymi walczy.
Autor umiejętnie dawkuje napięcie. Akcja zaczyna się spokojnie, ale po kilkudziesięciu stronach rozkręca się. Przyznaję, trudno było mi się oderwać od lektury, ponieważ między bohaterami doszło do konfliktu i po prostu musiałem dowiedzieć się, jak się zakończy. Tim Willocks nie oszczędza głównego bohatera. Rzuca go w sytuacje, w których normalny człowiek nie przeżyłby i patrzy, jak cierpi.
W powieści bardzo dobrze został ukazany watek matczynej miłości. Matka jest w stanie poruszyć niebo i ziemię, aby ochronić swoje dziecko przed złem. Margot jest do tego bogata. Ma pieniądze, dzięki którym mieszkańców Kapsztadu i okolic trzyma tak naprawdę w garści.
Tim Willocks potrafi nakreślić sylwetki bohaterów. Każdy z nich ma swoją historię oraz indywidualne cechy charakteru, dzięki którym jest „jakiś”, można stwierdzić czy się go lubi, czy nie. Niekoniecznie polubiłem Hennie’go. Dla mnie jest on facetem starającym się za bardzo pokazać swoją bezwzględność i nieustępliwość, przez co jest żenujący. Myśli, że posiadanie pistoletu czyni z niego twardziela. Tak bardzo chce się przypodobać Margot, że jest to irytujące. Z kolei Simon budzi we mnie pozytywne odczucia. Odznacza się nie tylko inteligencją, lecz także umiejętnością bicia się. Ma sporo wspólnego z Turnerem i gdyby obaj razem pracowali, mogliby dużo osiągnąć. Nie będę przytaczał tutaj sylwetek wszystkich bohaterów, bo tekst miałby sporo stron, ale chcę zaznaczyć, że bohaterzy nie mieszają się, nie mylą, mimo iż jest ich sporo.
Osoby o słabych nerwach lepiej niech omijają tę powieść z daleka, bowiem występuje w niej sporo scen, podczas których włos na głowie się jeży i pojawia się odruch wymiotny. Poza tym trup ściele się gęsto.
Raport Turnera to świetna książka, po którą powinien sięgnąć każdy fan thrillerów, jeśli chce przeczytać coś dobrego, o czym długo będzie pamiętać.