O wysokim poziomie 3. sezonu serialu „Ray Donovan” świadczy choćby to, w jaki sposób twórcy podeszli do 9. odcinka, zatytułowanego „The Octopus”. W centrum wydarzeń był tu ślub Bunchy’ego, a cały epizod to odpoczynek od głównego wątku związanego z Finneyami i skupienie się na rodzinie protagonisty. Można by rzec, że to była taka odsłona pomostowa – wręcz zapychacz – ale mimo to oglądało się ją wyśmienicie. W minionych 2 seriach wątki Abby i Terry’ego były przeciętne. Ich osobne historie często irytowały i sprawiały wrażenie wymuszonych. Zdecydowano się więc tym bohaterom dać nieco więcej wspólnego czasu ekranowego i to był strzał w dziesiątkę. Obojgu dodało to potrzebnej głębi, a sceny z ich udziałem w końcu wywołują porządne emocje. Terry dla Abby jest pewnym emocjonalnym wsparciem, daje jej to, czego nie potrafi (albo nie chce) dać jej własny mąż. Kolejna nowa rzecz w serialu to zdecydowanie więcej humoru. Ray w 9. odcinku rzucił większą liczbą rozbrajających one-linerów niż w poprzednich sezonach razem wziętych. Był ten o krakersie podczas komunii świętej albo ten z mikserem podczas wesela. W najnowszym odcinku podobać się mogła zaś scena z „Assassin’s Creed” i akcja Aviego z pewnym zdjęciem bez cenzury oraz reakcja Leny na fotkę. [video-browser playlist="748640" suggest=""] W głównych liniach fabularnych też same dobre decyzje. Pomysł, aby wątek ormiańskiej mafii połączyć ze światem muzyki pop, to coś rewelacyjnego. Sarah Shahi („Person of Interest”) zachwyciła w małej, acz wyrazistej rólce seksownej piosenkarki. To jednak nie koniec tej opowieści, a Ray i Mickey będą mieli z rodziną Minassian jeszcze sporo problemów. W „One Night in Yerevan” powrócili też Finneyowie i przede wszystkim swoją przebiegłą gierkę rozpoczął Ed Cochran, były szef lokalnego FBI, któremu Donovan zniszczył życie. Jego pojawienie się w poprzednim epizodzie to był genialny zwrot akcji. Umowa z NFL więc znów wisi na włosku, a zatuszowanie śmierci Varicka może wszystkich niedługo ugryźć w tyłek z podwójną siłą. Finałowe odsłony szykują się iście fantastycznie. Obowiązkowo trzeba wspomnieć też o perypetiach Bridget. Te oficjalnie wkroczyły już na terytorium telenoweli, ale wiecie co? To się dobrze ogląda! Nie wiem, co takiego jest w tym wątku, że trudno zarzucić scenarzystom jakieś błędy w jego poprowadzeniu. Pewnie chodzi o to, że postać zagubionej dziewczyny i nauczyciela po przejściach to nie jakieś jednowymiarowe, papierowe postacie. Ich background został zarysowany wystarczająco poprawnie, abyśmy nie spoglądali na tę historię z poczuciem zażenowania. Czytaj również: „Ray Donovan” i „Masters of Sex” – będą kolejne sezonyRay Donovan” utrzymuje niesamowicie wysoką formę, a ostatnie dwa odcinki nie powinny niczego w tej kwestii zmienić. Rozrywka najwyższych lotów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj