Rekrut nadal rozwija historię w sposób, do jakiego serial przyzwyczaił. Poszczególne wątki postaci dobrze się zgrywają, ich personalne historie i problemy odpowiednie uzupełniają głównej wątki odcinków, a sposób opowiadania historii pozostaje bez zmian. Dzięki temu 2. sezon nadal jest kapitalną rozrywką, która - o dziwo - wcale się nie nudzi i nie popada w monotonię. Wszystko za sprawą kreatywności twórców, którzy są w stanie urozmaicać zabawę różnymi zabiegami. Patrząc na wątek Bradforda, wydaje się, że podjęto najlepszą decyzję z możliwych. Wprowadzono mu wątek romantyczny z kimś z innej bajki, który pozwala tej postaci wychodzić ze schematu, w jaki siłą rzeczy wpadł w pierwszym sezonie. Dzięki temu Bradford przestaje być taki nudny i jednostajny, a twórcy wyśmienicie to wykorzystują. To dobrze wpływa na jego relację z Chen - począwszy od samej akceptacji zeswatania go, skończywszy na daniu jej luzu na prośbę dziewczyny. Tego typu wątki pozwalają tym postaciom dojrzewać, a do tego stanowią dobrą rozrywkę dzięki wielu humorystycznym wstawkom. Widać, że Rekrut jest serialem robionym z dużym dystansem. Spójrzmy na Lopez, której związek rozwija się, wydaje się poważny, ale zawsze w odpowiednim momencie ta powaga jest wybijana jakąś humorystyczną wstawką. Weźmy za przykład scenę z poznaniem matki chłopaka - potencjalnie emocjonalna, ważna, okazuje się dobrze przeprowadzonym gagiem z fabularnym twistem. Za to można uwielbiać Rekruta, ponieważ serial nie udaje czegoś, czym nie jest. U Nolana natomiast jest ciekawie, bo on tradycyjnie dostaje najciekawsze i potencjalnie najtrudniejsze wątki. Z jednej strony mamy kwestię jego syna i nowej dziewczyny, która okazuje się mieć przestępczą przeszłość. Stworzenie delikatnego konfliktu oraz niepewności bohatera dobrze napędza fabułę, bo Nolan wciąż popełnia błędy, nie jest doskonały. Z drugiej strony poznajemy jego nową oficer szkoleniową, która jest totalnie inna niż Bishop. I za to wielkie brawa, bo dostajemy postać z sprawnie zarysowaną historią, problemami emocjonalnymi, która sama w sobie staje się próbą i wyzwaniem dla Nolana. Jest nieprzewidywalna, jej kodeks moralny jest zachwiany, ale serce na swoim miejscu. Dlatego też budowanie relacji z zespołem staje się mocnym punktem 2. sezonu i szybko możemy zdać sobie sprawę, że jest ona o wiele bardziej interesująca niż Bishop. Tym samym też jej cechy stają się potencjałem do wykorzystania w tym sezonie, który już w tych odcinkach rezonuje pod względem emocjonalnym. Tak naprawdę to West jest najsłabszym ogniwem 2. sezonu. Pomysły na jego wątki są przeciętne, postać staje się nudna i nie dostaje pola do popisu i rozwoju. Nawet cały wątek z jego pozyskiwaniem informatora wypada blado na tle przemyślanych, mocnych i ciekawych motywów wprowadzanych u pozostałych. Trudno dostrzec jakiś określony pomysł stojący za tą postacią. Rekrut jednak też potrafi zaskoczyć. 5. odcinek wydaje się typowym, tak jak każdy, bo jest wesoło i różnorodnie, aż tutaj nagle niespodzianka. Cały status quo zostaje wywrócony do góry nogami przez ostrzeżenie o zbliżającej się rakiecie do miasta. Kto by spodziewał się takiego zwrotu akcji w tym serialu, który niespodziewanie zwiększa stawkę wydarzeń? Nawet jeśli można było domyśleć się, że to fałszywy alarm, kompletnie to nie przeszkadza, bo dzięki temu pojawia się napięcie, emocje i pokaz pracy policjantów w sytuacji kryzysowej. A to wprowadza wiele świeżości w 2. sezon. Rekrut trzyma bardzo dobry poziom w 2. sezonie, stając się jednym z przyjemniejszych seriali kryminalnych, który w odróżnieniu od wielu tego gatunku produkcji, nie stara się sztucznie budować powagi. Dystans i humor to najmocniejsze atuty.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj