Kolejny tom komiksowych przygód szalonego dziadka naukowca oraz jego wnuka pokazuje, że twórcy wciąż poszukują nowych rozwiązań i pełnymi garściami czerpią z możliwości, jakie daje formuła tej historii.
W oczekiwaniu na kolejny sezon polscy fani
Rick and Morty mogą sięgnąć po komiksy wydawane regularnie przez Egmont. Właśnie ukazał się
Rick i Morty. Tom 3 i trzeba przyznać, że tak jak pierwszy tom wypadał dość średnio, a drugi wykazywał tendencję wzrostową, tak trzeci wyraźnie zyskał na zmianie scenarzysty i czytelnik może odnieść wrażenie, że całe sceny są jak najbardziej w duchu serialu. Miało to jednakże swoją cenę i trzeba mieć to na uwadze.
Tom składa się z dłuższej historii rozpisanej na 3 zeszyty oraz dwóch krótszych, jednozeszytowych.
Kosmos w głowie rozgrywa się jak przystało na przygody z Rickiem – między wymiarami, liniami czasowymi oraz umysłami. Zaczyna się od typowej sceny rodzinnej – Beth i Jerry wykłócają się o ustawienia tostera, który staje się przyczynkiem do rozważań na temat roli ojca w rodzinie i jego decyzyjności, nawet jeśli w kwestii wypieczenia tostów. Wszystkiemu przypatruje się Summer i kiedy następuje eskalacja konfliktu, to ona uzmysławia swoim rodzicom, jak nieważne są ich problemy i nieustanne kłótnie w obliczu zastanej sytuacji. A tymczasem ich działania sprawiają, że nagle komplikuje się dość prosta akcja naszych tytułowych bohaterów. Muszą zmierzyć się z inwazją kosmitów na Ziemię, ruchem rewolucyjnym nowym kultem religijnym, zastanawiająco przypominający kult Muad’Diba z
Dune Franka Herberta i konfliktami rodzinnymi, ze szczególnym naciskiem położonym na niespełnione ambicje Jerry’ego.
Jednozeszytowe historie są już o wiele mniej skomplikwoane.
Player Morty to dwuwątkowa historia – przeplatają się losy Morty’ego zaliczającego wirtualną szkołę średnią (wszystkie koszmary nastolatka w ciągu jednego dnia!) oraz zamienionych ciałami Jerry’ego i Summer, co oczywiście wywołuje kilka zabawnych sytuacji. Ostatni rozdział,
Wielki Mecz, nawiązuje do znanej i lubianej telewizji międzywymiarowej, jednak szybko staje się parodią rodzinnego wyjścia na mecz bejsbola – Morty ląduje na arenie, Jerry wciąga się w hazard a Rick… Jest sobą i nie traci zimnej krwi.
Wszystkie te historie odebrałam jako bardzo ciekawe, jednak podczas lektury nieustannie miałam wrażenie, że coś jest nie tak, chociaż z początku zachwycała mnie bliskość klimatu do tego znanego mi z serialu. I dopiero po chwili uderzyło mnie, że czytam przetworzone i zremixowane historie z serialu. Kłótnię Beth i Jerry’ego zakończona nihilistycznym odejściem Summer już widziałam w innym wydaniu, tak samo wycieczkę z Jerrym. I tu przyszło mi pochylić się nad faktem, że podobieństwo klimatu tego tomu do oryginału wynika nie z ciekawych pomysłów twórców, z jedynie z kreatywnego przetworzenia już istniejących wątków. Czy to wada czy zaleta – to musi każdy sam przemyśleć.
Rick i Morty w trzeciej odsłonie komiksowej to ciekawa rozrywka i zbliżenie się do serialu pod względem jakości opowiadanych historii. Należy jednak mieć na uwadze, że pod pewnymi względami jest to też tom nieco odtwórczy i chociaż bawi tak, jak należałoby się spodziewać, ciężko znaleźć tu powiew świeżości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h