Rick i Morty. Tom 3 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 13 lutego 2019Kolejny tom komiksowych przygód szalonego dziadka naukowca oraz jego wnuka pokazuje, że twórcy wciąż poszukują nowych rozwiązań i pełnymi garściami czerpią z możliwości, jakie daje formuła tej historii.
Kolejny tom komiksowych przygód szalonego dziadka naukowca oraz jego wnuka pokazuje, że twórcy wciąż poszukują nowych rozwiązań i pełnymi garściami czerpią z możliwości, jakie daje formuła tej historii.
W oczekiwaniu na kolejny sezon polscy fani Rick and Morty mogą sięgnąć po komiksy wydawane regularnie przez Egmont. Właśnie ukazał się Rick i Morty. Tom 3 i trzeba przyznać, że tak jak pierwszy tom wypadał dość średnio, a drugi wykazywał tendencję wzrostową, tak trzeci wyraźnie zyskał na zmianie scenarzysty i czytelnik może odnieść wrażenie, że całe sceny są jak najbardziej w duchu serialu. Miało to jednakże swoją cenę i trzeba mieć to na uwadze.
Tom składa się z dłuższej historii rozpisanej na 3 zeszyty oraz dwóch krótszych, jednozeszytowych. Kosmos w głowie rozgrywa się jak przystało na przygody z Rickiem – między wymiarami, liniami czasowymi oraz umysłami. Zaczyna się od typowej sceny rodzinnej – Beth i Jerry wykłócają się o ustawienia tostera, który staje się przyczynkiem do rozważań na temat roli ojca w rodzinie i jego decyzyjności, nawet jeśli w kwestii wypieczenia tostów. Wszystkiemu przypatruje się Summer i kiedy następuje eskalacja konfliktu, to ona uzmysławia swoim rodzicom, jak nieważne są ich problemy i nieustanne kłótnie w obliczu zastanej sytuacji. A tymczasem ich działania sprawiają, że nagle komplikuje się dość prosta akcja naszych tytułowych bohaterów. Muszą zmierzyć się z inwazją kosmitów na Ziemię, ruchem rewolucyjnym nowym kultem religijnym, zastanawiająco przypominający kult Muad’Diba z Dune Franka Herberta i konfliktami rodzinnymi, ze szczególnym naciskiem położonym na niespełnione ambicje Jerry’ego.
Jednozeszytowe historie są już o wiele mniej skomplikwoane. Player Morty to dwuwątkowa historia – przeplatają się losy Morty’ego zaliczającego wirtualną szkołę średnią (wszystkie koszmary nastolatka w ciągu jednego dnia!) oraz zamienionych ciałami Jerry’ego i Summer, co oczywiście wywołuje kilka zabawnych sytuacji. Ostatni rozdział, Wielki Mecz, nawiązuje do znanej i lubianej telewizji międzywymiarowej, jednak szybko staje się parodią rodzinnego wyjścia na mecz bejsbola – Morty ląduje na arenie, Jerry wciąga się w hazard a Rick… Jest sobą i nie traci zimnej krwi.
Wszystkie te historie odebrałam jako bardzo ciekawe, jednak podczas lektury nieustannie miałam wrażenie, że coś jest nie tak, chociaż z początku zachwycała mnie bliskość klimatu do tego znanego mi z serialu. I dopiero po chwili uderzyło mnie, że czytam przetworzone i zremixowane historie z serialu. Kłótnię Beth i Jerry’ego zakończona nihilistycznym odejściem Summer już widziałam w innym wydaniu, tak samo wycieczkę z Jerrym. I tu przyszło mi pochylić się nad faktem, że podobieństwo klimatu tego tomu do oryginału wynika nie z ciekawych pomysłów twórców, z jedynie z kreatywnego przetworzenia już istniejących wątków. Czy to wada czy zaleta – to musi każdy sam przemyśleć.
Rick i Morty w trzeciej odsłonie komiksowej to ciekawa rozrywka i zbliżenie się do serialu pod względem jakości opowiadanych historii. Należy jednak mieć na uwadze, że pod pewnymi względami jest to też tom nieco odtwórczy i chociaż bawi tak, jak należałoby się spodziewać, ciężko znaleźć tu powiew świeżości.
Źródło: fot. Egmont
Poznaj recenzenta
Gabriela PiaseckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat