Kolejny odcinek Roadies upłynął pod znakiem licznych prób dostosowania się bohaterów do nowej sytuacji. I choć zabrakło elementu zaskoczenia, to cały odcinek What Would Phil Do? oglądało się z dużą przyjemnością.
Rewolucja, jaką zapowiadało pojawienie się Rega, przebiega na razie w miarę spokojnie i z dużą dawką humoru, a sceny jego rozmów z poszczególnymi członkami ekipy można uznać za najlepsze momenty całego epizodu. W kilku krótkich scenach przesłuchań, kiedy w zasadzie na ekranie byli tylko aktorzy, bez zbędnych rozpraszaczy, okazało się, że wszyscy są świetnie dobrani do swoich ról, wiarygodni i przykuwający uwagę. Szczególnie dobrze wypadł Rafe Spall, który pokazał inne oblicze swojej postaci. Obserwując jego początkowe zachowanie można było wysnuć wniosek, iż jest on bezwzględnym egzekutorem i jedyne co się dla niego liczy, to osiągnięcie wyznaczonego celu. Nic bardziej mylnego. Tym razem dał się poznać jako osoba poszukująca kontaktu z innymi ludźmi, niepewna swojego miejsca w grupie i chcąca być fair wobec innych.
Jak można się było spodziewać, osobą spajającą jego postać z ekipą techniczną jest głównie Kelly Ann. Ich relacja jest budowana stopniowo, lecz widać między nimi wyraźną nić porozumienia. Dziewczyna wciąż jest nieprzekonana o słuszności swojego wyboru, a Reg sprawia wrażenie, że jest jedyną osobą, która ma do tego dystans. Brak wspólnej przeszłości zdaje się powodować, iż grana przez Poots bohaterka tak dobrze czuje się w towarzystwie nowego znajomego. Ich wspólne sceny są bardzo urokliwe i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w niedługim czasie tę parę połączy coś więcej, niż tylko współpraca na tle zawodowym.
No url
Ważną częścią odcinka były też zmagania Billa ze spuścizną Phila. Podobnie jak w przypadku Rega, zobaczyliśmy nieco inną twarz bohatera. Postawiony w nowej dla niego sytuacji, okazał się osobą nie do końca pewną siebie, a może nawet lekko zagubioną. Dzięki takim zabiegom postaci prezentowane w Roadies są niejednoznaczne, co sprawia, że stają się bardziej interesujące dla odbiorcy. Wciąż mocnym punktem serialu jest ścieżka dźwiękowa, która w niezwykle klimatyczny sposób podkreśla znaczenie scen prezentowanych na ekranie.
Mimo, że większość rozwiązań stosowanych w
Roadies jest przewidywalna, to serial absolutnie nie nudzi. Jego siła tkwi w ukazaniu grupy przyjaciół, spędzających ze sobą więcej czasu, niż z własną rodziną, co niestety jest powszechne w dzisiejszych czasach. Patrząc na tę ekipę, aż chce się należeć do takiej społeczności, mieć jej pełne wsparcie w ciężkich sytuacjach i świętować z nią swoje sukcesy. Miejmy nadzieję, że kolejne odcinki będą równie dobre, a może i lepsze od początkowych.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h