Rodzina z domku dla lalekRodzina z domku dla lalek  to drugi komiks, który ukazał się w ramach Hill House Comics, czyli komiksowej serii grozy sygnowanej nazwiskiem pisarza i scenarzysty Joe Hilla. Tym razem on sam nie brał udziału w tworzeniu historii; zastąpił go inny ceniony twórca. M.R. Carey, czy też Mike Carey, od lat świetnie radzi sobie z grozą, niezależnie od medium. Twórca komiksowej serii Lycyfer czy powieściowego cyklu o Feliksie Castorze doskonale wie, jak mieszać elementy fantastyczne z interesującą fabułą, a elementy grozy także nie są mu obce. Nic dziwnego, że spod jego pióra wyszła naprawdę udana historia łącząca te wszystkie elementy. Tym bardziej, że mariaż horroru i komiksu nie jest łatwy i niewiele wychodzi równie udanych projektów co na przykład Gideon Falls Jeffa Lemire’a. Do rzeczy zatem: o czym w ogóle jest Rodzina z domku dla lalek? Początkowo nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Mamy jakąś wewnętrzną rozgrywkę potężnych istot, historię naukowca z XIX wieku czy wreszcie niemal współczesną opowieść o dziewczynce, która ma domek dla lalek… ale nie taki zwykły! Przy odpowiednich okolicznościach może do niego wejść i poznać żyjącą tam rodzinę, a także przekonać się, że w jednym z pokoi kryje się coś mrocznego.
Źródło: Egmont
Choć akcja komiksu toczy się na kilku płaszczyznach czasowych, to właśnie historia tej dziewczynki, a później już dorosłej kobiety stanowi centrum opowieści M.R. Careya. Dzięki wielowątkowości oraz przeskokom czasowym sprawia, że atmosfera tajemnicy utrzymuje się długo. I nawet jeśli finalnie okazuje się, że scenarzysta skorzystał z niezbyt oryginalnego pomysłu, to potrafił sprzedać go czytelnikowi w intrygujący sposób.
Sporo dobrego można powiedzieć także o stronie graficznej tego komiksu. Peter Gross i Vince Locke tworzą klimatyczne kadry, dobrze rozumieją dynamikę opowieści. Jedyne, co można zarzucić, to od czasu do czasu rysunki postaci wydają się nienaturalne. Rodzina z domku dla lalek to naprawdę udana, klimatyczna opowieść grozy i – w przeciwieństwie do Kosza pełnego głów, czyli pierwszego albumu w ramach Hill House Comics – opowiadana jest na współczesną modłę, bez sznytu pulpowych historii sprzed lat. Pomysł i wykonanie na wysokim poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj