Jednym z najlepszych, a zarazem najbardziej zaskakujących momentów odcinka jest scena, w której biurowy Dylan odzyskuje świadomość w towarzystwie pana Milchicka. Podobnie jak bohater nie mamy pojęcia, co się dzieje. Nagłe przebudzenie, obce miejsce, nadzorca próbujący wyciągnąć odpowiedzi i nieznajome dziecko nazywające go ojcem. Skołowany Dylan szybko zaczyna rozumieć, co się stało. Również widzowie po chwili orientują się w sytuacji. Pracownik Lumon został przebudzony w domu swojego odpowiednika tylko po to, żeby wyjawić prawdę o ukrytym przez siebie przedmiocie. Gdy Milchick otrzymuje potrzebne mu informacje, świadomość odzyskuje zewnętrzny Dylan. Warto zwrócić uwagę na sposób, w jaki nadzorca traktuje dwie wersje swojego pracownika. Ten z Lumon przesłuchiwany jest niczym przestępca, a nawet niewolnik. Jego odpowiednik traktowany jest już z należytym szacunkiem. Znając koncept Rozdzielenia, odbieramy to jako coś naturalnego dla tamtejszego świata, ale po chwili namysłu uświadamiamy sobie, że przecież Milchick komunikuje się na dwa różne sposoby z tą samą osobą. Bardzo dobra sekwencja, która zarówno demonstruje nam złowrogość procesu rozdzielenia, jak i rozwija nieco przesłanie serialu mówiące o dwoistej naturze kariery zawodowej w korporacji. Z jednej strony jesteśmy szanowanym pracownikiem, któremu przysługuje wiele praw i benefitów. Z drugiej odgrywamy rolę ścigającego się szczura czy konia pociągowego, z którego sferą emocjonalno-uczuciową nikt się nie liczy. Dodatkowo segment z Dylanem z pewnością wprowadził w konsternację wielu widzów, którzy przez dłuższą chwilę nie wiedzieli, co się właściwie dzieje. Na podobnej zasadzie działa wątek siostry Marka, która spotyka poznaną podczas porodu kobietę. Teraz owa dama zupełnie jej nie kojarzy i wszystko na to wygląda, że również ona jest rozdzielona. Czy oznacza to, że do tego procesu dochodzi także poza Lumon? Lobbujący polityk wykorzystał go dla celów osobistych, żeby przykładowo oszczędzić partnerce traumy porodu? A może jest w tym jakaś głębsza (i mroczniejsza) idea? Jak na razie Rozdzielenie w bezbłędny sposób rozwija wątek główny serialu. Co rusz dostajemy ważny trop, który nieubłaganie prowadzi nas w otchłań.
Apple TV
+3 więcej
Na szczęście zło i ciemność zyskują groźnego przeciwnika, bo oto w Lumon zawiązuje się niebagatelny sojusz. Przedstawiciele dwóch działów łączą siły, żeby poznać prawdę o firmie, w której pracują. Przyjemnie patrzy się na pełniących funkcję trybików ludzi, którzy dzięki iskierce zyskują podmiotowość i stają do walki z Wielkim Bratem. Mark wyrasta na lidera z prawdziwego zdarzenia, a portretujący go Adam Scott świetnie sobie radzi z przedstawianiem emocji miotających bohaterem. Najpierw ledwo ukrywane wzburzenie w reakcji na choleryczny wybuch Cobel, a potem uśmiech satysfakcji, gdy jego oddział zostaje nakryty podczas odwiedzin w drugim departamencie. Również na zewnątrz Mark poczyna sobie coraz śmielej. Świetnie wypada scena na koncercie punkowym, kiedy to bohater wreszcie może wykrzyczeć swoje emocje. Finałowe spotkanie wydaje się kluczowe dla rozwiązania zagadki Lumon i może doprowadzić do połączenia Marka. Jak wiemy jednak, Graner znajduje się na tropie Regabhi i już w kolejnym odcinku może dojść do nieprzyjemnej konfrontacji. Niepokojący hymn Cobel (mimo że świetnie wykonany przez Patricię Arquette) dobitnie świadczy o tym, że szefostwo Lumon to ludzie nieco nawiedzeni. Czy to czysty cynizm i wykorzystywanie symboli oraz kultu jednostki, aby podporządkować sobie ludzi? A może jednak jest w tym wszystkim religijna perspektywa? Bieżący odcinek urywa się w kolejnym istotnym momencie, a widz zastanawia się, jak to jest możliwe, że seans zleciał tak szybko. Takie sytuacje dobrze świadczą o serialu. Nie dość, że fabuła się nie dłuży, to jeszcze końcówka zaostrza apetyt przed kolejnym epizodem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj