Emigracja zarobkowa to wielki problem współczesnego świata. Obywatele biedniejszych krajów za wszelką cenę próbują dostać się do tych bogatszych, aby tam szukać swojego szczęścia i szansy na lepsze życie. Prawda jest taka, że życie na obczyźnie nie jest usłane różami. O blaskach i cieniach życia nielegalnych imigrantów opowiada Samba - nowy obraz twórców wielkiego hitu sprzed kilku lat, filmu The Intouchables. Współczesny Paryż. Wielka metropolia i jeszcze większy tygiel kulturowy. Każdego dnia mijają się dwie grupy: rodowitych francuzów i tych, którzy za wszelką cenę próbują wśród nich zostać. Do pierwszej grupy należy Alice – wypalona pracownica korporacji, która chcąc przewartościować swoje życie, pragnie pomagać innym. Z kolei Samba to tylko jeden z wielu imigrantów próbujących ułożyć sobie życie w stolicy Francji. Niestety wskutek biurokratycznej pomyłki trafia do aresztu. Czar pryska, a mężczyźnie zaczyna grozić deportacja. Alice postanawia za wszelką cenę pomoc Sambie, chociaż granica między bezinteresowną pomocą a uczuciem jest bardzo cienka.
źródło: materiały prasowe
Nietykalni byli wielkim hitem, znakomitą mieszanką dramatu i subtelnego humoru, która trafiała do publiczności z zadziwiającą łatwością. Podobny schemat twórcy próbowali przenieść i na grunt Samby - filmu, który próbuje zarówno bawić, jak i skłonić do zadumy, ale co by nie robił, robi to na pół gwizdka, przez co nie do końca realizuje swoje założenia. Żarty nieszczególnie bawią (chociaż Omar Sy dwoi się i troi), a kiepsko poprowadzona dramaturgia sprawia, że problemy skądinąd sympatycznych bohaterów nie do końca nas obchodzą. Dłużyzny i banalne dialogi zabijają potencjał historii, która mogła być wdzięcznym spojrzeniem na palący problem. Zamiast tego otrzymaliśmy dość przeciętny film obyczajowy, który ogląda się bez większych emocji i o którym szybko się zapomina. Sytuacji nie ratują nawet świetni aktorzy, których udało zebrać się na planie. Omar Sy – jakkolwiek znakomity – w gruncie rzeczy jedynie powtarza swoją rolę z Nietykalnych. Charlotte Gainsbourg sprawia wrażenie, jakby nie do końca czuła się w lżejszym repertuarze. ‌Samba brakuje kropki nad i, jakiegoś emocjonalnego drygu, który wyniósłby tę historię ponad przeciętność. Świetna muzyka, która chwyta za serce, klimatyczne zdjęcia oraz ciekawie zarysowane wątki robią swoje, ale brakuje tego kroku dalej, który sprawiłby, że historia grupy mieszkańców Paryża porwałaby na dłużej. Jeżeli ktoś liczył na intrygujące i nietypowe spojrzenie na problem imigrantów, musiał poczuć się zawiedziony. Samba to raczej standardowa, technicznie poprawna produkcja, o której zapomina się szybko po seansie. Wydanie DVD, pozbawione jakichkolwiek dodatków, również nie pomaga nam spojrzeć na problem i sam film z innej strony. Pozostaje więc zadowolić się seansem, do którego raczej nie będziemy skłonni szybko wrócić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj