Jakiś czas temu na ekranach polskich kin pojawił się wstrząsający dokument Scena zbrodni, który stworzył Joshua Oppenheimer, opowiadający o ludobójstwie w Indonezji w latach 60. ubiegłego wieku. Wydawałoby się, że tym filmem reżyser całkowicie wyczerpał ten temat, a jednak postanowił ponownie się z nim zmierzyć w Scenie ciszy.
Powiem szczerze, że z dużym dystansem podchodziłem do swoistej kontynuacji
Sceny zbrodni, do końca nie wiedząc, czego się mogę spodziewać i co nowego można o zbrodniach dokonanych w Indonezji powiedzieć. Po seansie doskonale rozumiem zamierzenie reżysera i uważam, że
The Look of Silence jest idealny uzupełnieniem pierwszego filmu. Uzupełnieniem, które było potrzebne.
Bohaterami
Sceny zbrodni Oppenheimer uczynił katów z tamtych lat, a w
Scenie ciszy głos oddaje rodzinom ofiar. Głównym bohaterem jest 44-letni optyk, Adi, brat zamordowanego przez indonezyjski reżim Ramliego, który stara się zrozumieć, co było przyczyną tamtych wydarzeń. Adi staje się pomostem pomiędzy ofiarami a ich katami. Bohater, który urodził się dwa lata po masakrze, stara się zrozumieć, co skłoniło oprawców do tych czynów. W tym celu wykorzystuje swój zawód - postanawia pod pozorem przygotowania dla nich okularów dowiedzieć się, co nimi kierowało. Oczywiście towarzyszy mu reżyser, który zaskarbił sobie wcześniej sympatię katów.
Zaplanowana przez Oppenheimera i Adiego mistyfikacja przebiega wedle planu do chwili, kiedy to nasz bohater zdradza fakt, że jest bratem jednej z ofiar. W tym momencie jego rozmówcy zaczynają się gubić w swoich zeznaniach i cytują propagandowe hasła z tamtych lat, mające tłumaczyć ich czyny. Adi tak naprawdę nie dowiaduje się niczego nowego. Ludzi mordowano, bo taki był rozkaz i dlatego, że byli komunistami, a propaganda państwowa, sprawnie działająca do dnia dzisiejszego, nazywała ich bestiami i bezbożnikami, co już było podstawą do wymierzenia kary śmierci.
Kaci z chęcią opowiadają o swoich czynach i nie widać na ich twarzach skruchy; chwalą się dokonaniami, wręcz uważają się za bohaterów. Jednak konfrontacja z bratem jednej z ofiar staje się dla nich zbyt trudna, na nic nie zdaje się zasłanianie propagandowymi hasłami czy groźbami. Klapki z oczu zaczynają opadać.
No url
The Look of Silence to jednak nie film o katach. To film o ofiarach i o szacunku, jaki się im należy, a którego do dnia dzisiejszego nie zaznali. W tym kontekście można na wiele sposobów rozumieć oryginalny tytuł filmu –
The Look of Silence (milczące spojrzenie). W pierwszej kolejności odnosi się to do Adiego i do jego zachowania. Jest on opanowanym, spokojnym i cichym obserwatorem, który nawet w konfrontacji z najbardziej krwawymi opisami zbrodni zachowuje stoicki spokój. W innym wypadku można odczytać tytuł jako oskarżenie ludzi, którzy ślepo wykonywali rozkazy, udając, że nie wiedzą, co się dzieje wokół nich, tak jak wujek Adiego, który był strażnikiem w więzieniu, gdzie przetrzymywano jego siostrzeńca, a w pewnym sensie ów wujek oraz inni jego pokroju stawali się odpowiedzialni za masakrę.
The Look of Silence jest idealnym dopełnieniem pierwszego filmu z tej serii. Można wręcz powiedzieć, że jest to kropka nad i, która całkowicie zamyka temat ludobójstwa i Indonezji. W pierwszej chwili wydaje się, że film nie wnosi nic nowego, skupiając się nadal na zeznaniach katów, jednak poprzez oddanie głosu rodzinom ofiar, przez wykorzystanie wspomnień Adiego i innych, którym udało się przeżyć masakrę, oddaje hołd zamordowanym. Pozwala zrozumieć, z czym do dnia dzisiejszego borykają się Indonezyjczycy i co pozwala im dalej żyć w kraju, w którym ludzie odpowiedzialni za tamte zbrodnie nadal są u władzy. W kraju, w którym od najmłodszych lat wpajana jest ideologia reżimu, a w szkołach nadal o komunistach (pomordowani należeli do komunistycznej partii Indonezji) mówi się jako o potworach, którzy zasłużyli na swój los.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h