Sceny z życia małżeńskiego pozwolą nam wejść do intymnego życia pary, która jest już ze sobą od prawie dziesięciu lat. Pierwszy odcinek udowadnia, że czasem nie trzeba pościgów i wybuchów, by nie oderwać wzroku od ekranu.
Sceny z życia małżeńskiego to serialowa adaptacja produkcji Ingmara Bergmana z 1973 roku. Poznajemy w niej parę, która jest ze sobą prawie od dziesięciu lat. Są to dwie osoby z zupełnie odmiennych światów, więc szybko dostajemy też wyjaśnienie, jak skończyli w związku. Bohaterami pierwszego planu są więc Mira i Jonathan, których grają Jessica Chastain i Oscar Isaac. Przez cały pierwszy odcinek będziemy z bliska obserwować, jak prowadzą dyskusje z różnymi postaciami. I choć właściwie nie dzieje się prawie nic więcej, to aktorstwo i dobrze napisane dialogi trzymają przed ekranem jak magnes, angażując w seans.
To zdecydowanie nie jest pozycja z wartką i emocjonującą akcją. Przez większość czasu jesteśmy po prostu obserwatorami różnych rozmów, które odbywają się na ekranie. Jednak mimo to nie można tego nazwać nudnym seansem. Już od pierwszej sceny wciąga nas świetne aktorstwo dwójki głównych bohaterów, którzy wydają się niesamowicie naturalni w swoich rolach. Wszystko w ich kreacjach jest na swoim miejscu, nawet drobne gesty, jak trzymanie się za ręce, nerwowa zabawa palcami czy uciekanie oczami w bok przy trudnych pytaniach. To niełatwe zadanie zagrać tak dobrze coś, co przede wszystkim wymaga subtelności. Jessica Chastain i Oscar Isaac nie dostają wybuchowych dialogów, niespecjalnie się kłócą czy podnoszą głos, a jednak nie można oderwać od nich wzroku.
Podczas seansu Scen z życia małżeńskiego przez większość czasu mamy wrażenie, że nie obserwujemy akcji na ekranie, ale tak naprawdę siedzimy razem z przyjaciółmi lub rodziną. Gdy postacie się ze sobą kłócą, czujemy się tak zmieszani, jakby rzeczywiście bliskie nam osoby zaczęły rozmawiać o prywatnych rzeczach przy stole i powodować niezręczną atmosferę. Chodzi o to, że wszystkie emocje są niezwykle realne i namacalne. Serial jest idealnym odbiciem prawdziwego świata, od zachowania bohaterów i drobnych gestów aż do genialnie skonstruowanych rozmów. Bardzo łatwo zaangażować się w tę historię, ponieważ jest zwyczajnie wiarygodna, a konflikty nie są czarno-białe. W życiu, dokładnie jest w serialu, nie ma czasem dobrych i złych opcji, tylko same kompromisy. Produkcji udało się to przedstawić perfekcyjnie.
Relacja Miry i Jonathana jest niezwykle zajmująca. Z jednej strony dostajemy dużo dowodów na to, że jest między nimi mnóstwo czułości. Ich relacja doprowadziła do ogromnych zmian w tym, jaki styl życia prowadzili. Jonathan na przykład opuścił ortodoksyjną religię i zrozumiał, że chce żyć inaczej. Skoro ich uczucie sprawiło, że przemeblowali praktycznie całą swoją codzienność, to kiedyś musiało być silne. Z drugiej strony wydaje się, że oboje nie są już w stanie ze sobą szczerze porozmawiać. Próbują być poprawni, nie obrazić drugiej strony czy nie pokazać po sobie brzydkich emocji. Często widzimy, jak mają coś na końcu języka, by rozmyślić się w ostatniej chwili. Bohaterowie wymieniają sztuczne, sympatyczne uśmiechy i próbują przekonać się nawzajem, że jakoś to będzie. Naprawdę dobrze ogląda się tę grę pomiędzy nimi, w której czuć napięcie, zawiedzione oczekiwania czy wagę wszystkiego, czego nie mieli odwagi powiedzieć na głos.
Sceny z życia małżeńskiego w pierwszym odcinku pokazały ogromny potencjał. Jeśli jest się fanem obserwowania skomplikowanych, delikatnych relacji międzyludzkich, jest to doskonały tytuł. Serial porusza takie tematy jak poliamoria, jak ważna jest namiętność w związkach małżeńskich czy decyzja o posiadaniu dziecka, gdy koliduje z już ustabilizowanym życiem. Czasem wydaje się, że wielu bohaterów szuka sposobu na swoje problemy we współczesnych rozwiązaniach, ale po drodze bardzo się w nich gubią. Jak chociażby para, która zdecydowała się na seks z innymi osobami, by znaleźć wymówkę dla zdrad i braku uczucia. Pierwszy epizod to doskonały fundament na przyszłe wzruszenia i jeszcze solidniejszą dawkę emocji. Szczególnie że skutecznie budowane przez cały seans napięcie znalazło ujście w ostatniej scenie - jeśli całość będzie podobna zrealizowana, jest na co czekać.