Mogłoby się wydawać, że po śmierci Cezarego, kolejna odsłona "Przepisu na życie" będzie w całości poświęcona opłakiwaniu go. Na szczęście tak się nie stało. Wszyscy jakoś szybko poradzili sobie ze śmiercią ojca, dziadka czy męża i to wyszło na plus dla produkcji. Dzięki temu odcinek nie był ani smutny, ani melancholijny, ani nudny jak niektórzy przypuszczali, że będzie.

Anka w mgnieniu oka doszła do siebie, a pomógł jej w tym Jerzy, który nota bene coraz bardziej nas zaskakuje. Czyżby Anka stawała się jego ulubienicą? Wskazuje na to fakt, że ten wyśmienity szef kuchni proponuje jej udział w konkursie kulinarnym. Niezdecydowana Anka w końcu bierze w nim udział i co? Bez większego wysiłku wygrywa konkurs, co było zresztą do przewidzenia. No i wszyscy zadają sobie nadal to samo pytanie - Czy Ankę i Jerzego połączy coś oprócz miłości do gotowania? Na razie sytuacja rozwija się w odpowiednim tempie. Czy wykluje się z tego wielkie uczucie dowiemy się już wkrótce.

[image-browser playlist="610456" suggest=""]

Natomiast Andrzej coraz bardziej się pogrąża. Po spektakularnej kłótni ze swoją kochanką Beatką wraca w łaski swojej córki i byłej żony. Miłosierna Ania niczym matka Teresa rozczula się nad nim i jego kolejną tragedią życiową, udzielając mu rad. Na szczęście Mania nie daje się nabrać na rozpaczanie nieudolnego ojca i daje mu ostro do zrozumienia, że jego kolejna porażka nie ma dla niej znaczenia. Zresztą nie ma się co dziwić. Andrzej zupełnie nie radzi sobie w tej roli i zaniedbuje obowiązki rodzicielskie. Dobrze, że Mańka jest na tyle ustabilizowaną i odpowiedzialną nastolatką, że nie ma to na nią większego wpływu.

[image-browser playlist="610457" suggest=""]

Zadziwiająca jest transformacja mojej ulubienicy Beatki. Z chłodnej, zaborczej i bezwzględnej kochanki, pragnącej zaprzestania jakichkolwiek kontaktów Andrzeja ze swoją rodziną, zmienia się w pełną ludzkich uczuć, łagodną i współczującą kobietę, która właściwie sama została wplątana w pajęczynę kłamstw Andrzeja. Biedaczka nie miała przecież pojęcia, że jej kochanek jest mężem jej pacjentki. Jak już zdążyliśmy zauważyć w tym i w poprzednich odcinkach Anka, postać o łagodnym usposobieniu i dobrym sercu, stara się zrozumieć swoją rywalkę i kobiety dochodzą do porozumienia. A może Panie w przyszłości się zaprzyjaźnią? Brzmi to absurdalnie, ale przecież wszystko jest możliwe.

No i wielkie zmiany u mojej drugiej ulubionej bohaterki Poli. Po nieudanym koncercie, amatorka gry na wiolonczeli nie poddaje się i ponad wszystko stara się zaimponować Klemensowi. Nadal gra i nadal próbuje zmienić się z pruderyjnej, niezobowiązującej kochanki w zmysłową, namiętną i kochającą kobietę. Czy jest to trwała przemiana? Nie wiadomo, ale życzę Poli oby tak było.

[image-browser playlist="610458" suggest=""]

Jak to już bywa z serialem "Przepis na życie", który na dobre wkradł się w serca widzów, ostatni odcinek bawił, ale budził też refleksje. Było dużo smiechu, ale bardziej wrażliwym mogła zakręcić się łezka w oku. Z pewnością niecierpliwie oczekujemy na kolejną porcję kulinarnych przygód naszych bohaterów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj