Ocena końcowa

9/10


Fabuła

9/10

Grywalność

9/10

Oprawa audiowizualna

10/10
Zacznijmy od najważniejszego - Shadow of the Colossus to nie Wasz kolejny remaster z polepszoną rozdzielczością i literkami HD z przodu. To pełnoprawny, zbudowany od podstaw remake.  I choć gra jest, pod względem konstrukcji świata, identyczna do produkcji z 2005 roku, to nie ma w niej żadnych pozostałości zasobów graficznych oryginału. To tak jakbyście dostali zestaw Lego do budowy domku, tyle że wywalili oryginalne części i korzystając z instrukcji załączonej w pudełku, stworzyli taki sam budynek, ale ze swoich własnych klocków. Efektem tej zabawy jest gra, która spokojnie spełnia standardy audiowizualne większości najnowszych produkcji. Zaś jeśli chodzi o grywalność nie straciła nic ze swej oryginalnej formy.
fot. SIE
Najtrudniejszą dla mnie częścią pisania recenzji Shadow of the Colossus jest napisanie czegoś o fabule bez zdradzania zbyt wiele. Osią historii jest postać Wandera, milczącego wędrowca, który u boku wiernego konia Agro, najlepiej chyba w historii gier animowanego kopytnego towarzysza, przemierza świętą ziemię, walcząc z tytułowymi Kolosami. Nie jest to wyprawa bez powodu. Nasz bohater bowiem, kierowany przez tajemniczy głos istoty zwanej Dormin, stara się wskrzesić dziewczynę imieniem Mono, a dokonać tego może wyłącznie, pokonując szesnaście mitycznych bestii. Sprawa oczywiście komplikuje się, a po jakimś czasie ukazuje swoje drugie i trzecie dno, ale to już pozostawię Wam do odkrycia. Nie zrażajcie się tylko początkowo powolną narracją i rozwojem historii. Nie zrażajcie się powolnym startem, tylko dajcie się ponieść niesamowitej rozgrywce.

Fabuła

9 /10

Głównym elementem rozgrywki jest walka z Kolosami. I nazwa ta nie jest przesadzona, bowiem nasi przeciwnicy mierzą sobie kilkanaście, czasem kilkadziesiąt metrów! Nie spodziewajcie się dynamicznych, opartych na nauce schematów starć rodem z Dark Souls. Tutaj mamy do czynienia z połączeniem zręcznościówki i gry logicznej. Każdego Kolosa zabijamy w ten sam sposób, niszcząc minimum jeden czuły punkt na jego ciele. Jednak dostanie się do takiego punktu, a czasem wręcz i samo odnalezienie go, to już inna para kaloszy. Owszem, z początku są to proste puzzle wspinaczkowe (należy się po prostu trzymać sierści potwora i uważać na poziom wytrzymałości), jednak z czasem zabawa staje się bardziej skomplikowana. I nie chodzi tu tylko o mechanikę walki. Nieraz samo odnalezienie naszego oponenta potrafi zająć trochę czasu i wymaga skorzystania z dostępnych narzędzi i własnego intelektu.
fot. SIE

Grywalność

9 /10

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, co tu dużo mówić. Jest ona, jak wspominałem, zbudowana od absolutnych podstaw, z użyciem całkowicie nowych zasobów. Wizualnie gra prezentuje się po prostu niesamowicie. Każdy aspekt dopieszczony jest z dbałością o najmniejsze szczegóły. Doskonale widać to na przykładzie sierści Kolosów, która błyszczy, powiewa na wietrze i niemal prosi się o dotyk. Jej delikatność wręcz kapie z ekranu. Jeśli jeszcze do tego macie w domu telewizor z 4K i HDR, to jedno mogę Wam zagwarantować - kompletny odlot.
fot. SIE
+2 więcej
Jeśli chodzi o muzykę, to ta zdecydowanie nie ustępuje jakością grafice, a wręcz perfekcyjnie ją uzupełnia, tworząc spójną, wspaniałą oprawę. Mało która ścieżka dźwiękowa w grze tak wpada w ucho i tak doskonale komponuje się z emocjami, jakie odczuwa nie tylko bohater, ale i sam gracz. Podsumowując, link id=1950301 co="Shadow of the Colossus"][/link] jest nie tylko świetną grą, która podbije serca zarówno nowych fajnów, jak i tych, którzy znów chcą wcielić się w Wandera i przemierzać świętą ziemię. To także przykład tego, jak wzorcowo można przywrócić do życia stary, acz kultowy tytuł.

Oprawa audiowizualna

10 /10

Plusy: + świat + Kolosy, + oprawa graficzna, + muzyka, + najlepszy remake w historii Sony. Minusy: - irytująca, czasem, praca kamery,
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj