Shadow of the Colossus: nostalgia w 4k – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 7 lutego 2018Czy w dobie remasterów i grania na nostalgii znajdzie się wreszcie tytuł, który zrobi to naprawdę dobrze? Shadow of the Colossus zdecydowanie próbuje. Z jakim skutkiem?
Czy w dobie remasterów i grania na nostalgii znajdzie się wreszcie tytuł, który zrobi to naprawdę dobrze? Shadow of the Colossus zdecydowanie próbuje. Z jakim skutkiem?
Zacznijmy od najważniejszego - Shadow of the Colossus to nie Wasz kolejny remaster z polepszoną rozdzielczością i literkami HD z przodu. To pełnoprawny, zbudowany od podstaw remake. I choć gra jest, pod względem konstrukcji świata, identyczna do produkcji z 2005 roku, to nie ma w niej żadnych pozostałości zasobów graficznych oryginału. To tak jakbyście dostali zestaw Lego do budowy domku, tyle że wywalili oryginalne części i korzystając z instrukcji załączonej w pudełku, stworzyli taki sam budynek, ale ze swoich własnych klocków. Efektem tej zabawy jest gra, która spokojnie spełnia standardy audiowizualne większości najnowszych produkcji. Zaś jeśli chodzi o grywalność nie straciła nic ze swej oryginalnej formy.
Najtrudniejszą dla mnie częścią pisania recenzji Shadow of the Colossus jest napisanie czegoś o fabule bez zdradzania zbyt wiele. Osią historii jest postać Wandera, milczącego wędrowca, który u boku wiernego konia Agro, najlepiej chyba w historii gier animowanego kopytnego towarzysza, przemierza świętą ziemię, walcząc z tytułowymi Kolosami. Nie jest to wyprawa bez powodu. Nasz bohater bowiem, kierowany przez tajemniczy głos istoty zwanej Dormin, stara się wskrzesić dziewczynę imieniem Mono, a dokonać tego może wyłącznie, pokonując szesnaście mitycznych bestii. Sprawa oczywiście komplikuje się, a po jakimś czasie ukazuje swoje drugie i trzecie dno, ale to już pozostawię Wam do odkrycia. Nie zrażajcie się tylko początkowo powolną narracją i rozwojem historii. Nie zrażajcie się powolnym startem, tylko dajcie się ponieść niesamowitej rozgrywce.
Głównym elementem rozgrywki jest walka z Kolosami. I nazwa ta nie jest przesadzona, bowiem nasi przeciwnicy mierzą sobie kilkanaście, czasem kilkadziesiąt metrów! Nie spodziewajcie się dynamicznych, opartych na nauce schematów starć rodem z Dark Souls. Tutaj mamy do czynienia z połączeniem zręcznościówki i gry logicznej. Każdego Kolosa zabijamy w ten sam sposób, niszcząc minimum jeden czuły punkt na jego ciele. Jednak dostanie się do takiego punktu, a czasem wręcz i samo odnalezienie go, to już inna para kaloszy. Owszem, z początku są to proste puzzle wspinaczkowe (należy się po prostu trzymać sierści potwora i uważać na poziom wytrzymałości), jednak z czasem zabawa staje się bardziej skomplikowana. I nie chodzi tu tylko o mechanikę walki. Nieraz samo odnalezienie naszego oponenta potrafi zająć trochę czasu i wymaga skorzystania z dostępnych narzędzi i własnego intelektu.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, co tu dużo mówić. Jest ona, jak wspominałem, zbudowana od absolutnych podstaw, z użyciem całkowicie nowych zasobów. Wizualnie gra prezentuje się po prostu niesamowicie. Każdy aspekt dopieszczony jest z dbałością o najmniejsze szczegóły. Doskonale widać to na przykładzie sierści Kolosów, która błyszczy, powiewa na wietrze i niemal prosi się o dotyk. Jej delikatność wręcz kapie z ekranu. Jeśli jeszcze do tego macie w domu telewizor z 4K i HDR, to jedno mogę Wam zagwarantować - kompletny odlot.
Jeśli chodzi o muzykę, to ta zdecydowanie nie ustępuje jakością grafice, a wręcz perfekcyjnie ją uzupełnia, tworząc spójną, wspaniałą oprawę. Mało która ścieżka dźwiękowa w grze tak wpada w ucho i tak doskonale komponuje się z emocjami, jakie odczuwa nie tylko bohater, ale i sam gracz.
Podsumowując, link id=1950301 co="Shadow of the Colossus"][/link] jest nie tylko świetną grą, która podbije serca zarówno nowych fajnów, jak i tych, którzy znów chcą wcielić się w Wandera i przemierzać świętą ziemię. To także przykład tego, jak wzorcowo można przywrócić do życia stary, acz kultowy tytuł.
Plusy:
+ świat
+ Kolosy,
+ oprawa graficzna,
+ muzyka,
+ najlepszy remake w historii Sony.
Minusy:
- irytująca, czasem, praca kamery,
Źródło: fot. SIE
Poznaj recenzenta
Aleksander "Taktyczny Wafel" MazanekDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat