Larę Croft zna każdy. Brytyjska poszukiwaczka przygód miała już kilka wcieleń ekranowych, komiksowych i - przede wszystkim - growych. Najnowsza Lara ze świata elektronicznej rozrywki przeszła długą drogę od przestraszonej kobiety, która działała w oparciu o instynkt przetrwania do zaprawionej w bojach łowczyni skarbów, jaką stała się w najnowszej odsłonie. Nie każdy "kupuje" taką Larę i doskonale to rozumiem. Dla mnie jednak panna Croft z trylogii, która znalazła właśnie swoje zwieńczenie w postaci Shadow of the Tomb Raider, jest tą najlepszą. Czy jednak potencjał samej postaci jest wystarczająco wielki, by utrzymać całą grę? Czy może Pani Archeolog powinna już przejść na emeryturę albo znów spróbować nas zaskoczyć czymś świeżym?
Ani fabuła Shadow of the Tomb Raider, ani sposób jej podania nie różni się zbytnio od wcześniejszych przygód Lary, włączając w to mocny początek, w którym to panna Croft wywołuje apokalipsę. Szkoda tylko, że po tak mocnym otwarciu z potencjałem mamy po prostu zbieraninę przygodowych klisz, a sama apokalipsa, poza dwoma momentami, zdaje się być równie odległa od gracza co Peru, w którym dzieje się praktyczne cała akcja gry. Poza dwoma momentami, których nie chcę Wam spojlerować, brak tu jakiegokolwiek zaskoczenia, czegoś co zapadłoby mi w pamięci jakiś czas po ukończeniu gry. Historię mogłaby jeszcze uratować sekwencja rozgrywająca się w domu Croftów za czasów młodości Lary, ale jest z nią jeden zasadniczy problem. Patrząc po tym, do czego nasza bohaterka była zdolna za młodu, nie pozostawia nam nic innego, jak tylko zastanawiać się, jakim cudem skończyła na początku odsłony z 2013 roku jako przerażona i jęcząca paniusia.
Fabuła
7/10
Nie oznacza to bynajmniej, że gra jest zła, jest po prostu bardzo odtwórcza i pod względem fabuły nie oferuje niestety nic nowego. O wiele więcej zmienia się w mechanice. Czuć, że Lara jest tutaj dużo bardziej doświadczona, broń ma mniejszy odrzut, w pewnym momencie znika mechanika wciskania dodatkowego przycisku gry nasza bohaterka za słabo się czegoś złapie. Dodano też mechaniki pomagające w walce, takie jak możliwość powieszenia kogoś na gałęzi za pomocą strzały z liną, bądź umorusanie naszej bohaterki w błotku, by utrudnić jej wizualne wykrycie. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że tę drugą mechanikę wykorzystamy w grze dosłownie 4 razy, bo tyle wymyślili sobie twórcy. Co tam, ze błota jest dostatek, a Lara często chodzi w nim po pas. Wykorzystać można tylko te kałuże, które przewidzieli twórcy. Trochę szkoda, bo potencjał duży i niewykorzystany. Może w następnej odsłonie? Walki, nawet na poziome trudnym, jest w ogóle zdecydowanie za mało. Bohaterka dysponuje naprawdę dużym arsenałem broni i umiejętności do wykańczania przeciwników na wiele mniej lub bardziej cichych sposobów, a zostało to potraktowane bardzo po macoszemu.
Walka
7/10
To, co najlepiej wypada w tej odsłonie, to - jak zawsze - eksploracja. Peruwiańska dżungla jest wręcz stworzona do tego, by odkrywać strzeżone przez nią tajemnice i tutaj jest to naprawdę dobrze ograne. Grobowce wyzwań stanowią nie lada gratkę i wymagają pomyślunku przy ich pokonywaniu, zaś samo zwiedzanie może zaprzeć dech w piersiach, gdy będziemy podziwiać widoki. Poruszamy się standardowo: biegając, pływając się, wspinając, również po poziomych ścianach, i bujając na linie. Tutaj też czuć znacznie większą pewność w ruchach Lary, przez co poruszamy się szybciej, a bohaterka już tak nie panikuje.
Prócz głównej fabuły i grobowców wprowadzono również zadania poboczne. Te może nie są jakoś specjalnie trudne, ale dają sporo frajdy i są miłą odmianą, która przy okazji pozwala wczuć się w świat gry. Tak samo jak dwie kolejne nowości, czyli stroje - które Lara otrzymuje bądź znajduje i naprawia - oraz handlarze. Stroje to nie tylko wartość estetyczna, ale także unikalne właściwości, takie jak możliwość poruszania się po zastrzeżonych obszarach. Ale i tutaj wychodzi na jaw kolejny problem z niewykorzystaniem potencjału, gdyż większość gry i tak spędzimy w dwóch z nich, bezpośrednio związanych z Paititi.
Świat
9/10
Nad oprawą audiowizualną wypada pochylić się nieco mocniej z kilku powodów. Po pierwsze - pod względem ilości detali oraz designu otoczenia gra jest po prostu przepiękna. Ogrywałem ją na podstawowym modelu konsoli X One, choć screeny z przyczyn technicznych pochodzą z wersji dla konsoli Sony i na obu systemach wygląda właściwie identycznie. Natomiast przy wersjach Pro i X różnica jest już większa, na korzyść konsoli Microsoftu. Druga niezwykle istotna rzecz to świetny polski dubbing. Karolina Gorczyca znowu daje radę jako Lara i jedyny powód dla którego nie grałem - przez większość czasu - z rodzimą wersją językową, jest kolejna kwestia, za którą twórcom należą się brawa. Chodzi mianowicie o opcję immersji językowej. Kiedy ją włączymy, większość (bo ciężko byłoby znaleźć kogoś mówiącego starożytnym narzeczem Inków lub Majów) postaci mówi w swoich rodzimych językach, nie zaś tylko po angielsku. Bardzo zmienia to odczucia płynące z gry.
Oprawa
9/10
Podsumowując Shadow of the Tomb Raider to niezła gra, ale z potencjałem, który nie został do końca wykorzystany, zaś samo zakończenie również nieco niedomaga, biorąc pod uwagę fakt, że jest to zamknięcie całej trylogii. Mam nadzieję, że DLC choć trochę to naprawią.
PLUSY
+peruwiańska dżungla
+postacie
+świetny dubbing
+immersja językowa
+świat
+muzyka
MINUSY
-niewykorzystany w wielu miejscach potencjał
-powtarzalna fabuła