Tytuł Śmierć Zygielbojma może brzmieć nieco enigmatycznie, a to dlatego, że osoba Szmula Zygielbojma nie jest szerzej znana. Zbyt mało współczesnych źródeł kieruje swoją uwagę w stronę działacza politycznego, który nie mógł znieść bezczynności świata wobec Holocaustu i popełnił samobójstwo 12 maja 1943 roku. Film Śmierć Zygielbojma w reżyserii Ryszarda Brylskiego skupia się jednak nie tylko na działaniach tytułowego bohatera, ponieważ twórcy postanowili uniknąć łatek typowego kina biograficznego i pokazują śledztwo przeprowadzone przez fikcyjnego fotoreportera, zaintrygowanego historią Zygielbojma. Bohater próbuje zrozumieć, dlaczego Zygielbojm zdecydował się na taki krok. Film Brylskiego prowadzony jest więc w dwóch osiach czasowych, które ujęte zostały za pomocą montażu równoległego. To zdecydowanie dynamizuje seans i chociaż ma to również swoje wady w postaci nierównej struktury i dłużyzn, to jednak pozwala na jeszcze dokładniejsze zrozumienie motywacji i decyzji podejmowanych przez bohaterów. Śmierć Zygielbojma jest jednocześnie filmem biograficznym, kostiumowym, jak i dramatem. To krytyczne spojrzenie na ludzi często obojętnych wobec ludzkiej krzywdy. Taką osobą nie był Szmul Zygielbojm, w którego znakomicie wcielił się Wojciech Mecwaldowski. Chociaż igra on z wizerunkiem aktora komediowego, dość szybko pozwala nam zapomnieć o swoim wcześniejszym dorobku artystycznym. Aktor jest autentyczny w roli, prezentuje inny sposób poruszania się, przemawiania, a nawet patrzenia na otaczającą go rzeczywistość, która w żadnym wypadku nie jest dla niego przychylna. Masowe mordowanie społeczności żydowskiej jest tematem całkowicie przemilczanym na Zachodzie, co budzi jego sprzeciw. Bohater jest w stanie zostawić swoją żonę i dziecko, aby ratować innych.  Heroiczna postawa bohatera zostaje ukazana za pomocą subtelności i dość prosto ogrywanych scen, które być może spełniają swoje zadanie, jeśli chodzi o przybliżanie historii i sylwetki Zygielbojma, ale odzierają film z dramaturgii w kluczowych momentach. Nie do końca mam przekonanie do sposobu użycia fragmentów archiwalnych, pokazujących między innymi życie w getcie. Wywołują określone emocje i siłą rzeczy nie są łatwe, ale nie wydaje mi się, że film potrzebował podkreślania wagi tematu właśnie poprzez wspomniane sceny.
Monolith Film
Dobre słowo należy się też odtwórcy roli dziennikarza, w którego wcielił się Jack Roth. Chociaż jest dla twórców kimś w rodzaju pretekstu do poznania historii i wprowadzenia do filmu nieco większej dynamiki romantyzującej z kinem gatunkowym, to jednak aktor wypada w swojej kreacji na tyle dobrze, że można przymknąć na to oko. Finalnie film Brylskiego jest obrazem solidnym, jeśli chodzi o sposób prowadzenia narracji, i przyzwoitym od strony wizualnej. Śmierć Zygielbojma ma swoje wady, ale skrywa w sobie uniwersalną prawdę o obojętności wobec ludzkiego cierpienia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj