Skandalicznie krótka, przesadnie prosta
Początkowo gra robi naprawdę przyzwoite wrażenie. Grafika jest barwna, rozgrywka szybka i dynamiczna, a bohaterowie kolorowi i sympatyczni. Okazuje się jednak, że im dłużej gramy w Sonic Forces, tym więcej poważnych wad można tutaj dostrzec. Największą jest sam design poziomów, które są niewielkie i dość liniowe. Raz na jakiś czas trafiamy na rozwidlenie, które pozwala nam wybrać alternatywną trasę, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Dodatkowo wszystkie etapy są wręcz skandalicznie krótkie – najlepszym dowodem na to niech będzie fakt, że tylko jeden z 30 poziomów ukończyłem w czasie dłuższym niż 5 minut i to tylko dlatego, że miałem pewne problemy z pokonaniem jednego fragmentu – o tym za moment. Sprawia to, że gra jest wyjątkowo krótka, nawet jak na standardy dzisiejszej branży gier, w której przeciętna kampania dla jednego gracza trwa około 8-10 godzin. Sam Sonic Forces skończyłem w około 4 godziny i to nie śpiesząc się i wykonując również kilka pobocznych, a przy tym niezbyt ekscytujących zadań. Podejrzewam, że wprawieni w boju gracze, którzy na poprzednich Sonikach zjedli zęby będą w stanie poradzić sobie z tym tytułem w około 2 godziny. I nie byłoby to jeszcze takie złe, gdyby produkcja ta oferowała cokolwiek, poza głównym wątkiem fabularnym i opcjonalnymi zadaniami. Coś, co zachęciłoby do powrotu do zabawy. Niestety, krótkie misje poboczne i możliwość zdobywania dodatkowych ubrań dla naszego wirtualnego awatara średnio sprawdza się jako marchewka, która miałaby sprawić, że spędzimy z tą produkcją nieco więcej czasu. Nie pomaga również fakt, że Sonic Forces jest grą bardzo prostą. Początkowe etapy można przejść praktycznie z zamkniętymi oczami, a i później nie jest dużo trudniej. Problemy miałem jedynie na jednym z poziomów – tym jednym jedynym, który zajął mi dłużej niż 5 minut. Nie było to jednak spowodowane wymagającymi przeciwnikami czy trudną sekwencją zręcznościową, a tym, że miałem problemy… ze znalezieniem mojego bohatera na ekranie telewizora. Wszechobecny chaos i duża prędkość poruszania się Sonika sprawiała, że spadałem w przepaść zanim zdążyłem go zobaczyć i zareagować. Bardzo kontrowersyjną decyzją było również umieszczenie w grze możliwości stworzenia własnego bohatera. Początkowo wydaje się to być całkiem ok – mamy wpływ na wygląd i gatunek naszej postaci (a każdy ze zwierzaków ma nieco inną specjalną zdolność). Gra się nim nieco inaczej niż tytułowym jeżem – jest on wolniejszy, a różnica w prędkości w teorii ma być rekompensowana przez korzystanie z linki z hakiem i specjalnych broni, które można wykorzystać również przy poruszaniu się. W praktyce sprawia się to co najwyżej przeciętnie i wypada zdecydowanie gorzej od pozostałych etapów. Ciekawie wypadają za to poziomy z klasycznym Sonikiem, jednak mają te same wady co cała gra – prostą konstrukcję poziomów i zdecydowanie zbyt krótki czas trwania.Ładny jeż, szybki jeż
Całkiem niezłe wrażenie robi za to oprawa audiowizualna. Lokacje są zróżnicowane, kolorowe i po prostu ładne, chociaż wynika to też z tego, że przy szybkim poruszaniu się nie mamy zazwyczaj zatrzymać się i przyjrzeć na spokojnie otoczeniu – wtedy dostrzeglibyśmy, że elementy widoczne w tle tak dobrze już nie wypadają. Korzystnie wypada również optymalizacja – wersja na PlayStation 4 działa w rozdzielczości 1080p i przy 60 klatek na sekundę, co dobrze współgra z dynamiką tej produkcji. Pochwalić należy również udaną ścieżkę dźwiękową, pasującą z szybkim pędzeniem przed siebie. Do aktorów udzielających głosu bohaterom także nie bardzo mogę się przyczepić, bo brzmią oni po prostu dobrze.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj