Jest tylko jeden prawdziwy Spider-Man stojący na straży Nowego Jorku i jest nim Peter Parker. Robi to od 10 lat. I robi to dobrze. Walczy z Green Goblinem, Kingpinem i innymi złoczyńcami. Jak wiemy z komiksów, każde uniwersum ma swojego Spider-Mana. W wyniku pewnych działań Wilsona Fiska do rzeczywistości zamieszkałej przez Milesa Moralesa spada kilka innych Pajączków. Ich obecność może spowodować, że Wielkie Jabłko przestanie istnieć, a za nim cały świat. By temu przeciwdziałać, nowo powstała drużyna będzie musiała się wspierać, co nie będzie takie proste, gdy w swoich szeregach ma się żółtodzioba. Scenarzyści, Phil Lord i Rodney Rothman, zainspirowani zeszytami Amazing Spider-Man. Spiderversum (wydanymi także w Polsce przez Egmont) napisanymi przez Dana Slotta postanowili trochę zmodyfikować ową historię. Ograniczyli liczbę równoległych rzeczywistości i różnych wersji Spider-Manów, by nie wprowadzać chaosu do swojej opowieści. Skupili się na kilku bardzo sensownych bohaterach. Zmianie uległa także przyczyna spotkania Pajączków z różnych światów. Głównym antagonistą nie jest tu bowiem  Morlun, a Kingpin. Ta różnica bardzo mi się podoba, zwłaszcza że scenarzyści dali Fiskowi bardzo ciekawy motyw. Ludzki. Taki, który widzowie z miejsca zrozumieją. Spider-Man Uniwersum jest tytułem skierowanym zarówno do młodych fanów Pajączka, jak i tych dorosłych. Humor jest tutaj wyważony, ale w 100% komiksowy. Peter Parker sypie żartami na lewo i prawo, tak jak to robi w komiksach. Zresztą cała animacja ma komiksowy sznyt. Co i rusz pojawiają się ramki z krótkimi informacjami, dokładnie takie, jakie możemy zaobserwować na planszach. Ich liczba jednak nie przytłacza. Pojawiają się one w charakterystycznych momentach i tylko podbijają klimat opowiadanej historii. Są formą narracji wykorzystywaną przez bohaterów. Tempo akcji jest zwariowane, ale nie męczy widza. Jest tak świetnie zbalansowane, że czas ucieka nam tak szybko, że nawet nie wiemy kiedy. A ten film do najkrótszych nie należy. Od pierwszej minuty dzieje się tutaj dużo. Co chwila pojawiają się znajome twarze zarówno przeciwników, jak i przyjaciół Pajączka. Oczywiście fani komiksów szybko domyślą się, kto jest kim, więc niektóre twisty w fabule nie będą dla nich zaskoczeniem. To jednak nie odbiera radości z seansu. Podoba mi się także porzucenie Petera Parkera jako głównej postaci i skupienie uwagi widza na Milesie. Chłopaku, który dopiero uczy się bycia Spider-Manem i szuka mentora. Zestawienie jego osobistych problemów z asymilacją w nowej szkole i brakiem zrozumienia ze strony rodziców z nowo nabytymi mocami pasuje, układając się w spójny obraz. Jego rozterki moralne trafiają do każdego widza. Jesteśmy w stanie się z nim na wielu poziomach utożsamić. Sama selekcja Pajączków, które mają się pojawić w tym filmie, jest genialna. A pomysł na to, by Nicolas Cage podkładał głos pod Spider-Mana Noir, to strzał w dziesiątkę. Aktor jest świetny w tej roli. Aż chciałoby się zobaczyć, jak powtarza tę kreację w filmie aktorskim. Mnie osobiście przeszkadza w tym zestawieniu jedynie Spider-Ham, ale nawet w komiksach nie byłem fanem tej postaci, więc nic się nie zmieniło. Wkurza mnie on swoją kreskówkowością, ale rozumiem, że od początku taki był zamysł twórców. Do mnie on po prostu nie trafia. By tradycji stało się zadość, w Spider-Man Uniwersum zobaczymy i usłyszymy Stan Lee, któremu zresztą ten film jest dedykowany. Nie powiem, łezka zakręciła się w oku, gdy usłyszałem jego pogodny głos. Dodatkowo Sony pozwoliło twórcom, by w swojej animacji wyśmiali wszystkie wpadki z poprzednich aktorskich filmów. Tak więc na przykład Peter Parker przyznaje się, że jego taniec wykonany przez Tobeya Maguire’a w Spider-Man 3 był żenujący. Wbija też szpilę konkurencji, ale o tym przekonajcie się sami. Oko cieszy również sposób wykonania animacji. Jest to połączenie komiksowej kreski z animacją komputerową. Tak więc jest kolorowo. Dynamicznie. Komiksowo. Od pierwszej minuty widz siedzi jak zahipnotyzowany. Postaci poruszają się płynnie, co przy filmie w którym bohaterowie ciągle skaczą i biegają, jest niezmiernie ważne. Udało się także uniknąć pewnego rodzaju karykaturalność postaci, które się pojawiają. No oprócz Spider-Hama, ale to zamierzony zabieg. Na koniec świetna wiadomość. Film będzie wyświetlany w polskich kinach w dwóch wersjach językowych: angielskiej i polskiej. I tu muszę powiedzieć, że dystrybutor bardzo mnie zaskoczył, bo przy takich filmach jak Jumanji: Welcome to the Jungle czy Daddy's Home 2  zrezygnowano z tej możliwości. Dostaliśmy polski dubbing i to na dodatek w słabym wykonaniu. Tu na szczęście dystrybutor zmienił swoją politykę. Widziałem już wiele animacji o Pajączku, ale oprócz tej z lat 90. żadna nie wzbudziła u mnie sympatii. Do dziś. Spider-Man Uniwersum to świetna animacja ze świata Marvela, do której z przyjemnością będę wracać nie raz. Cieszę się też, że Sony już zapowiedziało kolejne filmy z tego uniwersum. To bardzo dobra informacja.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj