Stalker to kolejny serial CBS, o którym szybko zapomnimy. Coś złego dzieje się w tej stacji telewizyjnej, która niegdyś słynęła ze świetnych seriali dramatycznych. Przed rokiem porażką okazały się takie produkcje jak Hostages i Intelligence, a już dziś wiemy, że Stalker niebawem do nich dołączy. Warto podkreślić, że do czasu premiery i pierwszych recenzji amerykańskich mediów nic nie wskazywało na to, iż nowy serial Kevina Williamsona będzie tak dużą porażką. Williamson obdarzony został kredytem zaufania, zdołał zatrudnić do głównych ról przyzwoitych aktorów, a całą historię oparł na wątkach proceduralnych. Niestety są one nadzwyczaj słabe.

Pogląd na prace Williamsona częściowo zakrzywia stacja FOX, która inwestuje w The Following. Już 1. sezon serialu z Kevinem Baconem i Jamesem Purefoyem był nadzwyczaj słaby (a bohaterowie, najogólniej pisząc, nie grzeszyli inteligencją), a 2. seria okazała się jeszcze gorsza. FOX nic sobie z tego nie robił i konsekwentnie kontynuował produkcję (3. seria zadebiutuje w 2015 rok). Williamson opuścił jednak obsadę produkcyjną The Following, by maksymalnie poświęcić się pracy na planie Stalkera. Odnoszę wrażenie, że nieco się przeliczył i niebawem zostanie bez pracy. Trudno sobie bowiem wyobrazić, by CBS miało zamiar emitować ten serial przez cały sezon, do maja 2015 roku.

[video-browser playlist="631998" suggest=""]

Stalker to klasyczny dramat proceduralny. Kiedy wydawało się, że taki styl pisania serialu już dawno odszedł w zapomnienie, stacja CBS nadal inwestuje w tego typu projekty i przegrywa na tym dość mocno. Taka forma produkcji sprawia, że przez zdecydowaną większość odcinka z ekranu wieje nudą. Schemat jak zwykle jest taki sam: pokazana zostaje scena morderstwa, później pojawia się krótka czołówka z nazwiskiem twórcy (a jakże!), w kilku scenach zarysowani zostają główni bohaterowie, którzy chwilę później rozpoczynają śledztwo (praktycznie pozbawione scen akcji). Trwa ono kilkadziesiąt minut i – jak zawsze – kończy się sukcesem. Tak pisane były seriale marki "C.S.I." przynajmniej 10 lat temu i wtedy nikomu to nie przeszkadzało. Obecnie jednak od nowych produkcji oczekujemy nowej jakości, a tej Stalker po prostu nie ma.

Trudno odmówić sobie przyjemności patrzenia na Maggie Q. Wydawało się, że po zakończeniu Nikity aktorka znalazła nowe miejsce pracy, gdzie fani będą mogli zachwycać się jej urodą tydzień po tygodniu. Maggie Q, a także Dylan McDermott robią, co mogą, by ze swoich średnio napisanych postaci wyciągnąć coś więcej. Problem polega jednak na tym, że sam pilot jest nadzwyczaj słabo napisany. Dialogi są drętwe, a między głównymi bohaterami brakuje chemii. Można odnieść wrażenie, że są z zupełnie różnych światów i nigdy nie będą w stanie stworzyć zgranego duetu.

Czytaj również: Oglądalność pilota "Stalker" bez rewelacji

Scenarzyści usiłują zarysować jakieś przewodnie wątki związane z głównymi bohaterami i starają się dać do zrozumienia, że każdy może być prześladowcą, tak samo jak każdy może być prześladowany. Czy jednak to ma nas zachęcić do oglądania kolejnych odcinków? W żadnym wypadku. Być może 10 lat temu Stalker odniósłby jakiś sukces. W sezonie 2014/15 to serial, jakich w telewizji było i jest już wiele. Czy kiedyś stacja CBS zda sobie sprawę, że czasem w serialach dramatycznych trzeba zaryzykować, a nie liczyć, że nadzwyczaj podobna tematyka "psycholi" spodoba się widzom oglądającym np. Criminal Minds czy C.S.I.: Crime Scene Investigation?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj