Bohaterką serialu Stewardesa jest Cassie, która pracuje w tytułowym zawodzie. Kobieta uwielbia łączyć swoje podróże służbowe z ostrym imprezowaniem, po którym zwykle urywa jej się film. Podczas jednego z lotów poznaje przystojnego biznesmena, z którym spędza noc. Niestety, rano budzi się obok martwego mężczyzny, nie pamiętając, co wydarzyło się ubiegłego wieczoru. Cassie postanawia zatrzeć ślady i powrócić do Nowego Jorku, jakby nic się nie stało. Niestety to dopiero początek kłopotów. Wkrótce staje się podejrzaną w sprawie, wobec tego na własną rękę stara się rozwiązać zagadkę zbrodni. Stewardesa nie jest jakimś przełomowym tytułem, jeśli chodzi o gatunek kryminału. Intryga nie jest jakoś skomplikowana, tropy i zwroty akcji nie piętrzą się na każdym rogu. Jednak w obrębie znanych już gatunkowych elementów scenarzyści potrafią cały czas utrzymać aurę tajemnicy i tempo narracji, bez zbytnich potknięć po drodze. Bardzo dobrze operują intrygą, aby dać widzowi jak najlepszą rozrywkę. Bo przede wszystkim tym ten serial jest w pierwszych epizodach: nieskrepowaną, szaloną, umoczoną w litrach alkoholu, dobrze zrealizowaną produkcją rozrywkową, która nie próbuje bawić się w jakieś głębokie refleksje (może z pewnym wyjątkiem), tylko chce po prostu bawić widza i zatrzymać go przed ekranem na dłużej. I przyznaję, że w pierwszych trzech odcinkach jej się to udaje. Jest lekko, łatwo i przyjemnie, a takie produkcje są czasem bardzo potrzebne.
HBO Max
Taki przyjemny, lekki ton produkcji wnosi spory aspekt humorystyczny, który jej towarzyszy. I twórcom udało się utrzymać balans między elementem kryminalnym produkcji a tym bardziej zabawnym. Spora w tym zasługa grającej główną rolę Kaley Cuoco. Aktorka znana z Teorii wielkiego podrywu daje naprawdę udaną kreację. Dobrze sprawdza się nie tylko w kwestiach humorystycznych, ale też wtedy, gdy potrzeba wejść na bardziej emocjonalne tony. Wydaje mi się, że póki co niepotrzebne są elementy wchodzenia w przeszłość głównej bohaterki, ponieważ za bardzo gryzą się z główną intrygą. Scenarzyści starają się subtelnie wpleść je w fabułę, jednak wychodzi to raczej topornie.  Stewardesa jest kryminałem, jednak nie w typowym tego słowa znaczeniu. Pełno w nim gatunkowego mieszania, czarnego humoru, przekoloryzowanych, ale w dobrym tego słowa znaczeniu postaci. I tutaj drzemie siła nowej produkcji HBO Max. Serial daje całą gamę ciekawych postaci, które również otrzymują swoje całkiem interesujące wątki. Najciekawiej zapowiada się ten dotyczący szpiegostwa przemysłowego postaci Megan. Równie dobrze sprawdza się zadziorna, sarkastyczna prawniczka Annie. Całkiem ładnie rozwiązano kwestie Alexa, który pojawia się w tych halucynacjach głównej bohaterki i stanowi swego rodzaju jej głos sumienia/pomocnika w sprawie. Jak na razie nie najlepiej sprawdza się tylko Miranda Croft, zapowiedziana jako antagonistka serialu. Twórcy trzymają ją bardzo na uboczu, raczej traktując jako diabła wyskakującego z pudełka. W tym momencie to za mało. Stewardesa to warty uwagi nowy punkt na mapie serialów, zapewniający kawał dobrej rozrywki. Jest tutaj kilka słabych momentów, jednak nie przeszkadzają one w dobrym odbiorze produkcji. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj