Michel Franco znany jest z powolnego prowadzenia narracji, jednak udaje mu się też trudna sztuka wypełniania podskórnym napięciem niemal każdej sceny, nawet pozornie pozbawionej większych znaczeń. Początek Sundown pokazuje nam bogatą rodzinę z Londynu, która wypoczywa w apartamencie znajdującym się w meksykańskim Acapulco. Pogoda oczywiście dopisuje, natomiast obsługa dba o najwyższy standard dogadzania swoim klientom. Można powiedzieć, że „żyć nie umierać”, ale ekscytację widać wyłącznie po dzieciach – Colinie (Samuel Bottomley) i Aleksie (Albertine Kotting McMillan). Dorosła część ekipy sprawia wrażenie, jakby ich myśli błądziły po meksykańskiej plaży. Alice (Charlotte Gainsbourg) najprawdopodobniej zmęczona jest odpoczynkiem i marzy o powrocie do pracy, zaś Neil (Tim Roth) jest wyciszony i trudno powiedzieć, na ile rzeczywiście cieszy go czas spędzany z rodziną. Wszystko odmieni się w sytuacji, gdy bohaterowie otrzymują telefon z informacją o śmierci bliskiej osoby, co będzie oznaczało natychmiastowy powrót do Londynu. Neil zapomni jednak wziąć z hotelu paszport, co prowadzi do niespodziewanej, ale chyba też nieuniknionej ucieczki i decyzji o pozostaniu w Acapulco. Obserwujemy wraz z kolejnymi minutami pozbawioną celu podróż bohatera, starającego się przekonać wszystkich, że on wcale nie stchórzył przed życiem. A jednak wydaje się, że miał dość swojej codzienności, która wprowadzała go w stan egzystencjalnej nudy. Chodzi od hotelu na plażę, siedzi na krześle i opróżnia kolejne butelki piwa, przy okazji zażywając kąpieli słonecznych. Powtarzalność zdarzeń przerywają spotkania z tubylcami i kosztowanie owoców morza, ale ciągle gdzieś w powietrzu zawieszona jest niepewność. Franco jest niezwykle oszczędny w portretowaniu swojego bohatera, a genialna rola Tima Rotha tylko dopełnia utkaną wokół postaci tajemnicę. Dowiadujemy się z czasem więcej, jak choćby tego, że ten nie musi walczyć o pieniądze ze spadku, bo też nie wydaje się być to rzeczą, o którą musiał w życiu walczyć. Możemy domyślać się, że decyzja o zostaniu w Meksyku wynika z potrzeby stania się niezależnym wobec swojej rodziny, a jednocześnie jest to poszukiwanie czegoś, co pomoże mu poczuć, że istnieje.
materiały prasowe
Liczba pytań, która pojawia się podczas seansu, może przytłaczać, zwłaszcza w sytuacji, gdy Franco wymaga od nas cierpliwości i do ostatnich scen musimy czekać na odpowiedzi. Śledzimy bohatera w jego codzienności, drepczącego tu i tam, posiadającego jeden zestaw min. Meksykański reżyser nie skupia się jednak tylko na studium postaci, ale też dorzuca do tego wątki społeczne, jak chociażby oswojenie się z przemocą i nierównościami. Ogrywanie wszystkiego na subtelnościach wystawia nas na próbę, ale też nie mamy wątpliwości, że koniec końców stanie się coś mocniejszego i zostaniemy wyrwani z marazmu. Franco sygnalizuje to niemal przez cały seans, fundując nam filmowe sztuczki – jedną narracyjną i kilka wizualnych, które pobudzają widza i odsłaniają na chwilę fasadę realizmu.  Znamienna jest w tym wszystkim także relacja Neila z poznaną Meksykanką. Sceny dialogu pomiędzy nimi są niezwykle rzadkie, a jednocześnie oko kamery pokazuje nietypową więź. Zawiązaną jakby poza nimi, przypadkową, a przecież intymną i intensywną, mimo tego, że będzie ona jedynie chwilowa. Zwodnicza fabuła Franco i wyjątkowa gra Tima Rotha sprawiają, że mimo sennego tempa, ciągle gdzieś jesteśmy z tym bohaterem i staramy się zrozumieć jego decyzje. Na własną odpowiedzialność możemy też odnosić życie Neila do swojego własnego i nie trzeba do tego wypoczywać w pięknym (ale moralnie zgniłym) miasteczku lub posiadać na koncie miliony funtów.  Sundown przeciwnie do tytułu, jest momentami jak te promienie słońca wbite w nasze gałki oczne. Irytuje powolnym tempem i oszczędnością formy, ale też może właśnie w tym jest metoda Franco, aby pokazać nam rzeczy, których nie chcemy oglądać. Być może w obawie przed tym, że uświadomimy sobie, jak bardzo blisko nam do postaci Neila.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj