Amerykański scenarzysta Peter J. Tomasi  nie należy do szczególnie wybitnych artystów komiksowych. Choć ma na swoim koncie kilka dobrych opowieści (choćby The Light Brigade sprytnie łączącą wojenną zawieruchę z aniołami, Forever Evil: Arkham War z  Nowego DC Comics czy wstrząsającą historię, czyli Superman - Ostatnie dni Supermana), nigdy nie wybił się ponad średni poziom większości twórców skoncentrowanych wokół komiksów superbohaterskich z uniwersum DC Comics. Tym bardziej zaskakują wystrzałowe i nietuzinkowe nowele zebrane w niniejszym woluminie. Rewelacyjnie wypada rozdział Ucieczka z Wyspy Dinozaurów, będący swoistym hołdem dla twórczości nieodżałowanego Darwyn Cooke. Człowiek ze Stali wraz ze swym walecznym synem niespodziewanie zostaje przeniesiony do dzikiej krainy, zamieszkałej przez drapieżne dinozaury. Przeszukując tamtejszą jaskinię, natrafiają na zaskakujące znalezisko, a także weterana wojennego, kapitana Storma. W owej opowieści świetnie prezentują się ilustracje Doug Mahnke ,  ponure, klimatyczne barwy Willa Quintany, a także końcowy pojedynek z oszalałym gorylem. Sama nowela (ze względu na pojawienie się dzielnego żołnierza) w doskonały sposób nawiązuje do  opasłego tomiszcza, czyli Nowej granicy zmarłego w 2016 roku, Darwyna Cooke’a.
Źródło: Świat Komiksu
Równie dobrze prezentuje się zamykająca drugi tom historia Super-Potwór z samym łowcą kreatur ze świata DC, czyli Frankensteinem i jego dawną narzeczoną. W tym przypadku mamy do czynienia z wzorową mieszanką czystej akcji, SF oraz sporej dawki grozy. Rewelacyjnie wypada antagonistka, demoniczna Kroog, a także kreacja okrutnej łowczyni nagród. Sama postać Frankensteina skłania do bliższego zapoznania się z ową intrygującą postacią; chętnie poczytałbym jego osobiste przygody. Na dokładkę otrzymujemy sielankową opowieść, skoncentrowaną wokół ludzkich perypetii rodziny Kentów, a także konfrontację Jona (Superboya) z Damianem (Robinem). Tomasi ciekawie zaprezentował ich pierwsze spotkanie oraz rozmowy Batmana z Supermanem. Słowa uznania należą się Dougowi Mahkne za pierwszorzędne rysunki  w rzeczonym tomie. Nieco gorzej wypadają, utrzymane w iście mangowej stylistyce ilustracje Patricka Gleasona (w historii W imię ojca), choć wspomniany artysta w ciekawy sposób  zaprezentował potężnego sojusznika Robina (Goliatha) oraz zmieniającego swe oblicze Clayface’a. Galeria okładek w rzeczonym albumie wygląda bez zarzutów, zwłaszcza plansze autorstwa Patrick Gleason, Mick Gray oraz Johna Kalisza, a przede wszystkim mocno realistyczne i dopieszczone kadry Andrew Robinsona (scena pojedynku Człowieka ze Stali z Mrocznym Rycerzem to prawdziwa perełka).
Niespodziewanie w DC Odrodzeniu – w przeciwieństwie do Nowego DC Comics – to właśnie albumy z Supermanem w roli głównej są o wiele lepsze od historii z Batmanem. Superman #02: Pierwsze próby Superboya są tego najlepszym przykładem. Oby tak dalej, panie Tomasi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj