Tytułowy Świat Rynn zamieszkany jest przez miliony ludzi, którzy od ponad tysiąca lat nie zaznali wojny – wszystko dzięki znajdującej się na jego powierzchni olbrzymiej fortecy Arx Tyrranus, będącej domem i główną bazą dla Szkarłatnych Pięści, zakonu Kosmicznych Marines Imperatora, genetycznie zmodyfikowanych superżołnierzy, którzy strzegą bezkresnego Imperium Ludzi, tocząc niekończące się wojny z obcymi i heretykami, wśród tysięcy gwiazd i milionów planet. Tym razem jednak to właśnie planeta zakonu stanie się polem rozpaczliwej bitwy, od której zależy nie tylko przetrwanie ludzkich osiedli, ale i wszystkich Szkarłatnych Pięści. Potężne WAAAAGH! orków, czyli skoordynowany najazd prowadzony przez orczego herszta na tyle potężnego i brutalnego, by mógł zjednoczyć wiele klanów, przetoczy się po wszystkich trzech kontynentach Rynn, pozostawiając po sobie tylko zgliszcza. Parkerowi udało się przedstawić całą historię zarówno oczyma samych Kosmicznych Marines jak i zwykłych ludzi – zarządców miasta czy uchodźców. Bez wątpienia był to dobry pomysł. Dzięki temu widać ogromną różnicę miedzy ideałami, zachowaniem czy wiedzą zwykłych obywateli Imperium, w porównaniu do ich stworzonych do wojny współbraci. Ponadto, interakcje, które zachodzą między wspomnianymi bohaterami i pewien dualizm w postrzeganiu świata, ożywia nieco postaci Kosmicznych Marines, nadając im więcej cech, z którymi czytelnik może się utożsamiać lub którymi może pogardzać. Autorowi Rynn’s World udało się pokazać bowiem jak bardzo różnią się priorytety i lojalność synów Imperatora oraz zwykłych ludzi. Doskonale widać to na przykładzie kapitana Szkarłatnych Pięści, Alessio Corteza, i jego podejścia do uciekających przed wojną ludzi, oraz w zachowaniu i determinacji stojącej na czele cywilnego rządu lady Maii Cagliestery. Co ciekawe, bohaterów negatywnych w zasadzie po stronie orków nie ma – zarówno pozytywne jak i negatywne postaci (równie barwne) wywodzą się ze strony obrońców. Orkowie są po prostu zieloną, niezrozumiałą dla ludzi masą, która chce zrównać wszystko, co im drogie, z ziemią.
Źródło: Copernicus Corporation
Zagłębiając się w uniwersum Warhammera 40 000, również w historie o świecie Rynn, czytelnik powinien zapomnieć o czymś takim jak zwycięstwo łatwe i szybkie. Nasuwa się myśl, że w ogóle o zwycięstwie nie powinno się mówić – każda potyczka okupiona jest krwią i śmiercią, a pyrrusowe zwycięstwo pozostawia po sobie gorzki smak. Od niemal pierwszej strony, po krótkim wprowadzeniu, Steve Parker rzuca nas w koszmar wojny. Koszmar, z którego nie obudzimy się aż do ostatniej strony. By go przetrwać bohaterowie będą musieli zmierzyć się nie tylko z wrogiem, zielonoskórymi potworami, których jedynym powołaniem jest wojna i zniszczenia, ale również z samym sobą. Fabuła, choć z początku nie wydaje się zbyt skomplikowana, potrafi zaskoczyć. Bohaterowie są barwni, maja swoje blaski i cienie (może prócz Pedro Kantora, Mistrza Zakonu – jednak tutaj zabieg jest celowy, gdyż jako najlepszy ze Szkarłatnych Pięści musi być niemalże idealny). Ciężki klimat osiemnastomiesięcznego oblężenia przedstawiony w książce zachwyci każdego czytelnika lubującego się w takich opowieściach – plastyczne, obrazowe opisy, wszechobecna rezygnacja, heroiczne ataki z góry skazane na porażkę, bezsensowna śmierć: wszystko to można znaleźć w dziele Parkera. Jedynym problemem są pewne nieścisłości w tłumaczeniu, choć ciężko się dziwić, bowiem nomenklatura świata Warhammera potrafi być problematyczna. Świat Rynn to książka opowiadająca o wojnie i śmierci, o zniszczeniu i beznadziejnej walce o przetrwanie, książka doskonale wpisująca się w ponury świat czterdziestego tysiąclecia. Jak wspomniano wyżej, książka ta może stanowić zaproszenie do ponurego świata dla nowego czytelnika, zaś dla fana SF, a w szczególności fana uniwersum stworzonego przez Games Workshop, będzie naprawdę doskonałą lekturą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj