The Brink” to serial komediowy o wielkim międzynarodowym kryzysie. W Pakistanie władzę przejmuje militarna junta rządzona przez autentycznego, zdiagnozowanego psychopatę i tylko dzielni Amerykanie mogą uratować świat. Więc próbują, tyle że w absurdalnym ciągu wydarzeń okazuje się, iż jedynymi ludźmi, którym naprawdę zależy, by nie naciskać czerwonego guzika (i nie pogrążać świata w kolejnej wielkiej wojnie), są... łagodnie mówiąc, postacie ultrażenujące. Oto Alex Talbot (Jack Black), oportunista i tchórz pracujący w amerykańskiej ambasadzie w Islamabadzie, który kilkakrotnie aplikował do CIA, ale go nie przyjęli - zamieszał się w to wszystko podczas wyprawy na targowisko po świeżą porcję trawki. Oto Zeke Tilson (Pablo Schreiber), wyśmienity pilot wojskowy stacjonujący na lotniskowcu na Morzu Czerwonym, który lubi sobie przed misją coś łyknąć (i nie ma oporów przed poczęstowaniem swego pokładowego strzelca), acz kiedy podczas wideorozmowy z prezydentem USA nagle solidny paw zalewa kamerę, jego kariera staje pod znakiem zapytania. Oto wreszcie Walter Larson (Tim Robbins), Sekretarz Stanu USA, najrozsądniejszy człowiek w Białym Domu, a równocześnie seksoholik, kłamca i pieniacz. [video-browser playlist="706019" suggest=""] To właśnie główni bohaterowie tego serialu – ludzie, od których zależą losy całej naszej planety. Poprzedni komediowy serial HBO dotyczący amerykańskiej polityki - „Veep” - nie jest w Polsce specjalnie popularny, ale tam chodzi głównie o rozgrywki w polityce wewnętrznej. Tu bawimy się zupełnie inaczej i znacznie ostrzej, może więc będzie lepiej. Choć rodzą się pytania: czy widz w USA (a co za tym idzie - na całym świecie, gdzie nadaje HBO) jest już gotowy na żarty z tortur? Może i tak. Z pewnością pomaga to, że podtapianym jest Jack Black – dla jednych to wyśmienity komik i w jego wykonaniu podtapianie zostaje jakoś obłaskawione; inni go nie lubią, więc cieszą się, widząc go jako ofiarę tortur, przynajmniej na ekranie. Czytaj również: Premiera seriali „Detektyw”, „Świat w opałach” i „Gracze” nocą z 21 na 22 czerwca Ale tortury to tylko jeden z wielu żartów balansujących w tej opowieści na granicy dobrego smaku – mamy tu też chociażby ambasadora totalnego idiotę i wyraźne ujęcie z członkiem tak wielkim, że niemal obija się o kolana. To serial niestosujący subtelności czy niedomówień. Nie każdemu ten rodzaj humoru będzie odpowiadał, ale niezależnie od tego, czy będziecie zwijać się ze śmiechu, czy z zażenowaniem odwracać wzrok, z pewnością u każdego gdzieś z tyłu głowy kołatać będzie pytanie: Na ile ta galeria pacanów, którą oglądamy, jest bliska rzeczywistości? Szczerze mówiąc, ja podejrzewam, że w serialu to jest i tak mocno złagodzone...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj