Synowie Anarchii ("Sons of Anarchy") przekroczyli kolejną granicę i tym razem wcale nie chodzi o brutalność czy nagość. Można już oficjalnie powiedzieć, że Kurt Sutter zdecydował się pożegnać z widzami nie odcinkami, ale telewizyjnymi filmami. Trwające 80 minut "Red Rose", a szczególnie jego drugą połówkę, ogląda się jak finał, a najważniejsze wątki dobiegają krwawego końca.

Recenzja zawiera spoilery.

A jak FX pozwala, to Sutter z przyjemnością kręci tyle, ile uważa za słuszne. Tym razem wymieszało się ze sobą spokojne wprowadzenie do ostatniej odsłony i kilka przełomowych dla serialu śmierci. Z reguły, gdy ginie tyle pierwszoplanowych postaci, trzeba zastanowić się nad wystawieniem najwyższej oceny. Tu zrobić tego nie mogę, bo pierwsze 40 minut seansu tego niestety nie warunkuje. To był odcinek, w którym Jax robi porządki, próbując zatuszować kłamstwo swojej matki i zagwarantować pokój w Oakland. Znów mamy do czynienia z tymi samymi sztuczkami co przez ostatnie 7 serii – negocjacje, układy i poboczne misje, które sprawią, że skomplikowany plan ułoży się w logiczną całość. To wszystko kontynuowane będzie w finale (zapewne minimum 90-minutowym), w którym główną motywacją Tellera będzie zapewnienie przetrwania SAMCRO.

"Red Rose" wrzuca wyższy bieg dopiero wtedy, gdy Jax dowiaduje się o wizycie Gemmy w swoich rodzinnych stronach. I od tego momentu robi się o wiele ciekawiej. Bohaterka kontynuuje swoją pożegnalną wędrówkę, mając na jeszcze rozkładzie tylko swojego kochanego ojca. I trzeba przyznać, że scena Sagal-Holbrook wyszła fenomenalnie. Interakcji jej postaci ze znanymi aktorami w gościnnych rolach było zresztą więcej. Pojawił się na chwilę Michael Chiklis, który pracował kiedyś z Sutterem przy Świecie gliniarzy, a i Charisma Carpenter (Buffy: Postrach wampirów) zagrała kilka scen.

[video-browser playlist="632730" suggest=""]

Gdy Jax i Unser jechali do Oregonu – oboje z misjami drastycznie się od siebie różniącymi – nas czekała znakomita sekwencja z szarlotką. Theo Rossi pokazał się z naprawdę dobrej strony w swoich ostatnich chwilach w Synach Anarchii, a Juice odszedł na własnych warunkach, będąc jednocześnie lojalny SAMCRO do samego końca. Wielu z Was nazwie tę śmierć przewidywalną, ale na pewno nie można tego powiedzieć o jej przebiegu. Całość została rozpisana bezbłędnie i jeszcze lepiej zagrana. Sutter do końca robił, co mógł, aby sprzedać nam scenariusz, że być może to Ortiz zostanie nowym Otto (bohater nie miał bowiem w swoim więziennym wątku łatwego życia), ale do tego nie doszło.

Ostatnie kilkanaście minut to przede wszystkim popis Sagal i Hunnama, ale wydaje mi się, że "Red Rose" w żadnym wypadku nie przebiło "Suits of Woe" w poziomie dramaturgii i napięcia, jakie wylewały się z poszczególnych scen. Wyjawienie prawdy o śmierci Tary okazało się być o wiele bardziej emocjonalne niż ostateczne w tej historii rozstrzygnięcia. Jestem nieco zły na Suttera, że nie pozwolił choremu na raka Unserowi przeżyć tych wszystkich morderców, z którymi ma do czynienia, ale od samego początku serialu wiadomo było, że facet kochał Gemmę i będzie bronił jej do ostatniego tchu. Ona zaś nie oszczędziła Jaxowi konieczności egzekucji własnej matki i nawet samobójstwa nie kontemplowała. Scenę w ogrodzie zrealizowano jednak wyśmienicie.

A jak wytłumaczyć zachowanie Jaxa? To zapewne właśnie on gna drogą do odebrania sobie życia. Aby ratować swój ukochany klub, zgodził się spotkać z Kostuchą, a głosowanie w tej kwestii ma być tylko formalnością. Skoro sam w niedługim czasie będzie gryzł ziemię, nie ma znaczenia, ile trupów za sobą zostawi. Zimne i wyrachowane zastrzelenie Wayne’a to potwierdza. Jax wie też, iż nie będzie musiał zbyt długo egzystować ze świadomością, że zabił własną matkę.

Czytaj również: "Synowie Anarchii" - obsada o szokującym odcinku pt. "Red Rose" [SPOILERY]

Przypominają się tu słowa, które wypowiedział niedawno Jury. O tym, że John Teller wiedział o sabotażu jego motocykla i ruszył w trasę, spodziewając się, że nie zakończy jej w jednym kawałku. Czy Jaxa czeka podobny los? Chciał kontynuować plany swojego ojca i zmienić klub na lepsze, a może skończyć dokładnie tak jak on. To Jackson będzie oczywiście w centrum finałowej odsłony i przekonamy się, jakie pozostawi po sobie dziedzictwo. Czekamy więc na wielki finał Synów Anarchii z nadzieją, że Kurt Sutter godnie zwieńczy tę opowieść.  

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj