Niektóre elementy planu Celeste wydają się zbyt oczywiste. Mogliśmy przewidzieć, że będzie mieć to związek z jej złamanym sercem, więc w centrum zemsty musi stanąć Elijah, a środkiem do celu będzie jego rodzina. Samo wykonanie planu to już zupełnie inna sprawa, która udowadnia wyższość The Originals nad bieżącym sezonem Pamiętników wampirów. Każdy punkt zrealizowano emocjonująco, intrygująco i momentami nawet zaskakująco - szczególnie motyw spacyfikowania Klausa, którego zgubiła własna pycha.
W końcu widzimy, po co Celeste te wszystkie wskrzeszone czarownice. Trochę w tym miejscu żałuję, że zginąć musiał Papa Tunde, a nie którakolwiek z dwóch kobiet, bo żadna z tych postaci nie ma tyle charyzmy co ten czarny charakter. Szkoda, że stacja The CW stawia w takich przypadkach na urodę zamiast na klimatyczne budowanie postaci. Tutaj to się nie sprawdza - trzy czarownice z Celeste na czele nie wzbudzają emocji ani uczucia grozy. Trudno uwierzyć, że któraś z nich stanowi tak wielkie zagrożenie, jak twórcy próbują nam pokazać. Momentami trochę irytuje taniość serialu, który dość prostymi trikami przedstawia magię. Takie to mało kreatywne i czasem już męczące, bo widzieliśmy to przez kilka sezonów Pamiętników wampirów. Twórcy mogliby w tym dość istotnym aspekcie zaprezentować odrobinę świeżości.
[video-browser playlist="635052" suggest=""]
Mieszane odczucia wywołuje cały wątek rodzinnej imprezy Hayley, która jest strasznie sztampowa. Może się podobać dość wyraźne rozbudowanie fabuły i historii bohaterki. Udaje się pobudzić ciekawość i zasugerować atrakcyjny wątek na kolejne odcinki. Jeśli w istocie wilkołaki w walce o władzę miałyby być kolejną ważną siłą, wpłynęłoby to fenomenalnie na The Originals. Im więcej ciekawych zagrożeń dla rządów Klausa, tym lepiej.
Zakończenie jest wielką niespodzianką, bo zrobiono to, czego jak ognia unika się w Pamiętników wampirów. Śmierć jednej z istotnych postaci to ruch bardzo udany, ponieważ twórcy ukazują nam tym samym bezwzględność tej gry o tron, w której albo się zwycięża, albo umiera.
The Originals to serial z umiejętnie budowaną historią, dobrym klimatem i ograniczoną liczbą motywów romantycznych (przynajmniej w porównaniu do "TVD"). Oby twórcom nie skończyły się pomysły na urozmaicenie tej opowieści.