Najwięcej emocji ma w sobie wątek Michonne i Carla - świetnie rozwija bohaterów oraz ukazuje ich aktualny stan psychiczny. Dla Carla Michonne jest najlepszą przyjaciółką, druhem, z którym może porozmawiać, pośmiać się i podzielić się emocjami. Carl przy niej otwiera się i jest naprawdę innym człowiekiem niż przy ojcu. W towarzystwie Ricka jest zbyt irracjonalny i buńczuczny, co czasem działa strasznie na nerwy. Duet Carl i Michonne ogląda się bardzo przyjemnie, bo aktorzy świetnie się uzupełniają i czuć panującą między nimi chemię. Wzbudzają sympatię, a te kameralne sceny w domu, gdy Michonne otwiera się przed Carlem, ogląda się z zainteresowaniem. W końcu poznajemy twardą wojowniczkę, która pierwszy raz odkrywa karty swojej przeszłości. Szczególnie mocna jest scena w pokoju ze zwłokami rodziny. W kontekście tego, co przeszła Michonne, emocje w tym momencie są wyraźnie odczuwalne. The Walking Dead wygrywa właśnie takimi intymnymi chwilami, kiedy my możemy poznawać bohaterów, a twórcy - rozwijać ich osobowości.

Historia Ricka udowadnia nam, jak bardzo scenariusze The Walking Dead potrafią być czasem niedopracowane i nieprzemyślane. Rozumiem wysłanie Michonne z Carlem, bo on ma regenerować siły, ale dlaczego Rick oddaje swoją jedyną broń? To trochę absurdalne, że zostaje sam i pozbawia się jedynej obrony, a przecież znajduje się w obcym miejscu i zagrożenie może nadejść z każdej strony. Budzi to spory niesmak. Dobrze chociaż, że sceny chowania się Ricka przed napastnikami są szalenie sprawnie zrealizowane. Mocne, wyczuwalne napięcie i poczucie zagrożenia jest tym, co cechuje The Walking Dead i zapewnia sporą frajdę. 

[video-browser playlist="633795" suggest=""]

Glenn zaczyna być dość irytującą postacią. Argumenty za miłością naturalnie są wiarygodne i zrozumiałe, ale ich przedstawienie dalekie jest od satysfakcjonującego. To zbyt banalne ukazanie ślepego pragnienia odnalezienia Maggie jest trochę denerwujące. Po takim czasie życia w tym świecie emocjonalne podejście człowieka po prostu musi się zmienić. Glenn nie może zachowywać się jak bohater telenoweli, który z klapkami na oczach zapomina o całym świecie. 

Jednocześnie w wątku Glenna i jego towarzyszki poznajemy nowe postacie. Jedynie Ford jest z nich w miarę wyrazisty, a pozostałe dwie to dość proste klisze. Najbardziej zadziwia idiotyczny motyw z rzekomo inteligentnym doktorkiem, który jest tak mądry, że najpierw strzela w bak paliwa. Ta scena wygląda tak kuriozalnie, że trudno wyjaśnić jego zachowanie. Nie mogę uwierzyć, że człowiek ten nie nauczył się podstaw trzymania karabinu i strzelania. W końcu ludzie uznający się za najmądrzejszych, choć chcą wysługiwać się innymi, zawsze uczą się takich rzeczy na wszelki wypadek. 

The Walking Dead oferuje nam niezły odcinek, w którym kilka niedociągnięć bardzo psuje pozytywne wrażenie. Ciekawi motyw z rzekomym uratowaniem świata, ale pewnie, jak to w przypadku tego serialu bywa, nic się nie uda. Oby w kolejnych epizodach scenariusze były bardziej przemyślane.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj