Zmiana reżysera z Justina Lina na Jamesa Wana wprowadziła trochę świeżości do serii. Wan sprawdza się lepiej pod względem realizacji, wprowadzając tu i ówdzie do filmu "Fast and Furious 7" kilka fajnych pomysłów dodających wyrazu niektórym scenom. Potrafi dobrze opowiadać historię, co czuć tutaj bardzo wyraźnie. Wszystko ma swoje miejsce, nie pojawiają się dłużyzny, a duże sekwencje akcji są zbudowane z emocjami i efektem "wow". Duży plus za pomysł na latające samochody, które są wyśmienitym popisem kaskaderskim, a nie efektem komputerowym. Reżyser nie zmienia zbyt wiele w konwencji, jedynie delikatnie ją rozbudowuje. Nadal wszystko oparte jest na przesadzonych akcjach, wartościach rodzinnych i wielu głupiutkich motywach, które potrafią rozbawić swoją prostotą. "Fast and Furious 7" mają sporo plusów, dzięki którym film wznosi się na wyżyny. Strzałem w dziesiątkę jest przede wszystkim obsadzenie Jasona Stathama w roli głównego złoczyńcy. Sprawdza się to perfekcyjnie, a charyzma Stathama idealnie pasuje do całości. Jest tak przerysowany i twardy, jak powinniśmy oczekiwać. Dużą zaletą jest dla mnie także obsadzenie w małych rolach Rondy Rousey i Tony'ego Jaa. Z jednej strony trochę rozczarowuje walka Rousey z Michelle Rodriguez, bo mistrzyni UFC nie dostaje pola do zaprezentowania swoich wyjątkowych umiejętności, z drugiej Tony Jaa dostaje pełną swobodę, tworząc sceny akcji w bardzo podobnym stylu, jak to robił w Tajlandii. Wiele jego popisowych ciosów oraz akrobacji możemy zobaczyć na ekranie i tradycyjnie cieszą one oko. Kurt Russell i Nathalie Emmanuel to niewielkie dodatki, ale także na plus. [video-browser playlist="658954" suggest=""] Prostota czy wręcz banalność scenariusza "Fast and Furious 7" jest tym, co działa tutaj idealnie. Jako widz oczekuję komicznie głupich one-linerów (tutaj króluje Dwayne Johnson), przegiętych scen akcji (lot pomiędzy drapaczami chmur!) oraz wiarygodnej budowy relacji pomiędzy bohaterami. Oczywiście nie brak też masy emocji - i to właśnie one sprawiają, że możemy czuć się częścią tej filmowej rodziny. Ta jednak w tej odsłonie pożegnała jednego członka - Paula Walkera, który zginął w wypadku samochodowym przed zakończeniem zdjęć. Tutaj należą się ogromne brawa dla całej ekipy - pożegnanie jest idealne i wzbudza ogromne emocje bez względu na to, czy aktora darzyło się sympatią. Zrobiono to po prostu najlepiej, jak się dało. Polskie wydanie DVD oferuje niewiele - dostajemy jedynie jeden, trwający ponad 10 minut dodatek "Powrót na linię startu". Jest to tak naprawdę ogólne omówienie kulisów całego filmu od zmiany reżysera po dokończenie realizacji po śmierci Paula Walkera. Z jednej strony materiały te są niezłe, ciekawe i pokazują co nieco, więc satysfakcja z ich obejrzenia jest, ale jednocześnie są bardzo ogólne - chciałoby się czegoś więcej i bardziej szczegółowego. Film został wydany na DVD w formie książeczki, więc otrzymujemy kilka estetycznie wykonanych stron z historią serii i kulisami filmu. Wszystko prezentuje się ładnie, więc za to plus. "Fast and Furious 7" to najlepsza część serii, która oferuje o wiele więcej niż poprzednie i z jeszcze większą dawką frajdy. Jest prosto, banalnie, głupio, ale... ogląda się to znakomicie. Rozrywka lekka i przyjemna.
Źródło: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj