The Fix ma ukształtowaną wizję na serial, która zawiera atrakcyjne akcenty, ale też sporo niedoróbek. Jak wyszło i czy warto nadal oglądać ten serial?
The Fix na tym etapie serialu ma ustaloną konwencję. Wiemy, jak twórcy chcą opowiadać historię - dzieląc narrację pomiędzy dwie linie fabularne prokuratorów i oskarżonego - oraz jak chcą rozwijać bohaterów. Jest to pomysł ukształtowany, z sensem, ale jego przeprowadzenie jest strasznie nierówne. Czasem wątki rażą przewidywalnością, a historie obyczajowe nudzą i zbytecznie zapychają czas ekranowy. Widać, że drzemią w scenarzystach ambicje, ale czasem brakuje tutaj kogoś, kto powie; nie, to nie jest dobry wątek, a ten dialog trzeba wyciąć.
Sevvy jest postacią interesującą, to zdecydowanie niejednoznaczny czarny charakter historii. Z jednej strony jest on trochę wpisany w określone stereotypy, ale z drugiej wiele scen udanie go z nich wyrywają. Prawda jest taka, że nie dzięki scenarzystom, ale aktorowi ogląda się go z zainteresowaniem. To on różnymi niuansami kreśli tę postać, sprawiając, że pomimo okoliczności w jakiś sposób można mu kibicować. Ba, nawet śledztwo w sprawie morderstwa z jego perspektywy jest pokazane jako fanatyczny atak. Pomimo różnych tropów wciąż nie mamy jednoznacznej odpowiedzi, czy on to zrobił, czy nie. Jesteśmy skutecznie zwodzeni przez twórców, którzy chcą się bawić z widzem w kotka i myszkę. To się sprawdza, ale też pozwala dostrzec wyraźny schemat. Impulsywność Sevvy'ego doprowadza do popełniania głupich gaf, które daje pole do popisu dla prokuratury. W tym przypadku jest to kwestia jego kochanki, która niszczy wizerunek mężczyzny pogrążonego w żałobie po śmierci dziewczyny.
Maya jest trochę problematyczna w tym serialu, bo główna bohaterka jest w tym wszystkim zbyt idealna. Robin Tunney robi, co może, by pod względem emocjonalnym i charakterologicznym nadać jej wyraz i charyzmę. Szybko jednak gdzieś to umyka na rzecz kobiety z obsesją (bez znaczenia, czy słuszną, czy nie), której póki co wszystko się udaje, co sobie wymyśli w kwestii śledztwa. A to trochę razi, bo jeśli twórcy chcą budować wizerunek kobiety z problemami, której daleko do ideału, wychodzi im to nie najlepiej. A gdy jej relacja z byłym sprzed lat idzie po przewidywalnych torach, trudno o optymizm.
Dobry był wątek konfliktu z prawnikiem Sevvy'ego, czyli jego największą bronią w walce o uniewinnienie. To on zmienia trochę reguły gry w tym serialu, pozwalając wybrzmieć postaciom z drugiego planu. Czy to własnie w kwestii Wolfa, czy to o przybranym synu Sevvy'ego, czy choćby o współpracowniczkach Mayi. I choć wątek szantażowania ze strony Wolfa jest szyty grubymi nićmi i pozostawia wiele do życzenia, to tego typu zabiegi są potrzebne, by to nie był tylko spektakl dwóch aktorów. To pozwala na rozwój.
The Fix ogląda się z jakąś przyjemnością i na pewno wzbudza zainteresowanie. Niestety, ale po 3 odcinkach wychodzi na to, że mamy do czynienia z przeciętniakiem z o wiele większymi aspiracjami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h