Tadeusz Raczkiewicz zafascynowany obrazkowymi przygodami Tytusa, Romka i A’Tomka oraz Lucky Luke’a (a także profesora Filutka z Przekroju) zaczął sam tworzyć i wysyłać komiksy do wspomnianego wyżej harcerskiego pisma, które w efekcie zaproponowało mu współpracę. Rysował dla nich serię Kuśmider i Filo, adaptacje powieści Julisza Verne’a, ale największą sławę zdobył nieustraszony Tajfun. Bohater ten może być poniekąd uznawany za młodszego kuzyna Funky Kovala. Tak jak i on jest agentem kosmicznej agencji (tutaj NINO, tam Universs), tyle że przy boku nie ma pięknej Brendy Lear, a dwie ogniste dziewczyny, Kriss i Maar. I oczywiście, równie dobrze zna się na swojej robocie. W obu przypadkach sprawy rozgrywają się na Ziemi i w przestrzeni, a polityka miesza się ze sztukami walki wręcz i syczącymi promieniami laserowych rozpylaczy. Takie historie jak Zagadka układu C-2 czy Monstrum fascynowały rzesze czytelników. Co ciekawe, autor zniknął z widnokręgu wielbicieli i po zamknięciu Świata Młodych współpracował z lokalnymi mediami gubińskimi, a jego dawne komiksy pozostawały wyłącznie w wersji prasowej. Ba, Raczkiewicz nawet nie wiedział o popularności swego protagonisty, gdyż harcerska redakcja... nie przekazywała mu listów od młodzieży. Dopiero w 2006 roku Mandragora wydała zawierający trzy historie zbiór pt. Tajfun, a w 2009 za sprawą Ongrysa ukazały się pozostałe komiksy. To samo wydawnictwo opublikowało w latach 2012/2013 nowe przygody kosmicznego agenta.
Źródło: Planeta Komiksów
+1 więcej
Nieco później powstał pomysł wyprodukowania antologii, w których chciano oddać hołd twórcy. Pierwsza z nich, właśnie pod tytułem 30 lat Tajfuna - W hołdzie Tadeuszowi Raczkiewiczowi wyszła w 2014, jednak naprawdę trudno ten dwudziestoczterostronicowy zeszyt nazywać szumnie antologią. Co więcej, mimo uznanych nazwisk w środku, zawartość nie prezentuje się porywająco. To w zasadzie mała galeria obrazków oraz kilka niezbyt zabawnych szortów. Drugi zbiór ukazał się w roku 2019. Tajfun - Nowe Przygody to już solidny album z ponad setką stron i twardą oprawą. Cóż z tego, gdy wykłada się na bieżni w tym samym stylu co poprzednik: oferuje większy, ale podobny manierą pakiet historyjek z niezbyt wysokiego lotu żartami i kpieniem z konwencji, co niespecjalnie wpasowuje się w uniwersum wykreowane przez Raczkiewicza (najsilniejszym elementem antologii jest ponownie galeria).
Przyznaję, że nabyłem oba tomy z sentymentu za latami, kiedy śledziłem w Świecie Młodych potyczki Tajfuna ze złymi Muunami, lecz nostalgiczny strzał okazał się nietrafiony. Najbardziej chyba przeszkadza bardzo swobodne potraktowanie świata, w którym istniał sympatyczny karateka z wąsem. Mam jednak wrażenie, że jego twórcy by to raczej nie przeszkadzało (fani zawsze są nieco bardziej betonowi), niestety, nie zdążył już przeczytać tej drugiej kompilacji. Za to z pewnością łaskawym okiem zerknąłby na większe wyeksponowanie urody i wdzięków obu pomocnic Tajfuna, na które on zapewne w młodzieżowym piśmie nie mógł sobie pozwolić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj