Tajna Inwazja ma w finale tylko i wyłącznie jedną zaletę: Olivię Colman. Postać Sonyi znów kradnie sceny, a jej odtwórczyni kapitalnie się przy tym bawi. To jedyna bohaterka, która ma charakter, charyzmę i fantastycznie sprawdza się w powierzonej roli. Oczywiście aktorka niewiele poradzi na scenariuszowe idiotyzmy tego finałowego odcinka, ale pozostawia po sobie dobre wrażenie. Oby jej postać dostała jeszcze szansę w innym projekcie MCU. Gdy Fury udaje się do Gravika, aby rzekomo umrzeć, szybko staje się jasne, że scenariusz napisano na kolanie. Może i monolog złoczyńcy został nieźle wygłoszony przez Kingleya Bena-Adira, ale potencjał relacji Gravika z Furym jest zwyczajnie marnowany – jakby twórcy w ogóle go nie rozumieli. Scenarzyści starają się zasugerować, że motywacją czarnego charakteru jest rozczarowanie Nickiem, przez które doszło do konfliktu z dawnym idolem. Tylko to jest tak powierzchownie i głupio pokazane, że nawet przez moment nie ma to szansy wybrzmieć – ani fabularnie, ani emocjonalnie.  Gdy ostatecznie okazuje się, że to nie Fury, a G'iah przybył do Gravika, absurd tego motywu staje się nieprawdopodobny. Poważnie? Twórcy założyli, że Gravik włączy maszynę do tworzenia superskrulli z Furym w środku? Szanse na to były równe wygranej w lotto. Do tego uznali, że dobrym pomysłem będzie podarowanie Gravikowi mocy Avengers, bo G'iah, mając te same zdolności, na pewno wygra. To nie ma najmniejszego sensu i opiera się na uzasadnieniu: "bo tak". Niestety rozwiązania te są tak diabelnie złym uproszczeniem, że od tego momentu nie da się traktować serialu Tajna inwazja choćby z cieniem powagi. Do tego walka bohaterki ze złoczyńcą w pełni  wpisuje się w szablon napakowanej efektami specjalnymi, typowej końcówki w produkcjach MCU. Niestety nie ma sensu czy chociażby odpowiedniego poziomu widowiska. Ten pojedynek jest przeraźliwie nudny i po prostu brzydki wizualnie. W pewnym momencie, gdy G'iah bez większego problemu zabija Gravika, złapałem się na reakcji: "To już?". Jest to tak antyklimatyczne, pozbawione emocji i jakiejkolwiek kreatywności, że aż wywołuje fizyczny ból. Po prostu fatalne pod względem scenariuszowym i realizacyjnym. Nie wiadomo, na co poszedł cały budżet, bo tych pieniędzy na ekranie nie widać, a aktorzy aż takich wielkich gaży nie mają.
fot. Disney+
+4 więcej
Ten finał scenariuszowo jest tak przepełniony głupotami i niedorzecznościami, że ogląda się go z trudem. Atak Fury'ego i Sonyi na Rhodessa i ochroniarzy prezydenta Stanów Zjednoczonych jest festiwalem durnych rozwiązań i karygodnych uproszczeń. Najgorzej jednak wypada moment, gdy Sonya trzyma fałszywego Rhodessa na muszce, a Nick Fury namawia prezydenta do odwołania ataku na Rosję. Tak nonsensownego motywu jeszcze w MCU nie było. Myślę też, że w serialach z 2023 roku nie zobaczymy nic głupszego. Sceny zostały przedłużone w sposób sztuczny i na siłę, bo koniec końców i tak dochodzi do zabicia Skrulla, by pokazać, że to nie był prawdziwy Rhodes. Po co więc absurdalna rozmowa z prezydentem? Po co to przedłużanie? Mamy uwierzyć, że Sonya i Nick nagle mają jakieś skrupuły? To nie ma absolutnie żadnego sensu i jest kolejnym gwoździem do trumny, w której ten serial musi zostać pochowany – wtedy będziemy mogli o nim zapomnieć. Zresztą reakcja prezydenta w postaci wypowiedzenia wojny Skrullom jest tak niedorzeczna i od czapy, że bardziej się nie da. W MCU dostaliśmy sporo głupotek na przestrzeni tych wszystkich lat, ale tym wątkiem Tajna inwazja zaskakuje – okazuje się, że serial Mecenas She-Hulk nie był aż taki zły. Finał odcinka serialu Tajna inwazja nie buduje żadnych emocji. Jasne, miło, że Nick i małżonka znów są razem, a G'iah będzie pracować z Sonyą, ale nie jest to dla nas satysfakcjonujące. Wyraźnie dano nam do zrozumienia, że Rhodes był Skrullem od czasu filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (wówczas był w szpitalu w tym samym stroju jak tutaj), ale nie sprawi to nagle, że zaczniemy inaczej postrzegać tę postać. Wiemy przecież, że gdy kręcono kolejne historie z jego udziałem, takiego planu raczej nikt nie miał. Te wszystkie czynniki sprawiają, że finał Tajnej inwazji to prawdopodobnie najgorsza rzecz, jaka w MCU powstała. A najgorsza jest totalna bezcelowość istnienia tego serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj