Oto ostatnia prosta przed 2-odcinkowym finałem 2. sezonu "The 100". Przedsmak intryguje, emocjonuje i zapowiada wybuchowe zakończenie.
"
The 100" nadal nie zachwyca w wątku Jaha. Wszystko jest tutaj banalne, mdłe i przekombinowane. Momentami odnosiłem wrażenie, że to zwyczajny zapychacz, niemający większego sensu i celu, bo nie dzieje się nic, co by intrygowało, a Jaha fanatyk zaczyna jedynie irytować (na jego tle nawet Murphy jest sympatyczny). Niby końcowe sceny tej historii pokazują fajny potencjał na rozwój całego serialu, ale to zbyt mało, by można było to wszystko zaliczyć do udanego zabiegu. Na tę chwilę wątek Jaha jest po prostu zbyt przeciągany, by mógł się podobać.
Pozostałe elementy serialu działają wyśmienicie, pokazując przemyślaną historię, która idzie w odpowiednim kierunku. Najbardziej zmusza tu do myślenia Clarke i jej zachowanie. Dobrze, że nadal nie jest ono ukształtowane. Wydaje się nawet, że w tym odcinku Clarke do końca nie wie, jak się zachować, dlatego też otwiera się przed Olivią, zamiast jej skłamać. Jej ufność jest cechą, która jednocześnie daje jej powód do chluby i jest jej wadą. W tej rzeczywistości może nie tylko zagrozić jej samej, ale tym, których zaufaniem obdarza. Początkowo trochę to zgrzytało w tym odcinku, ale z czasem zaczęło się dobrze zazębiać, bo pokazano ciekawie Clarke, jej próbę zachowania odrobiny człowieczeństwa i walkę o to, by tym razem nie przekroczyć pewnej granicy. Rozwija się ona w sposób, który naprawdę może się podobać. Szybko staje się intrygującą postacią, która może jeszcze pokazać w tym sezonie pazur.
[video-browser playlist="668721" suggest=""]
Do tej pory relacja Clarke-Lexa pokazywana jest jako relacja uczennica-mentor. Lexa wyraźnie popychała Clarke do przodu, by ta przekraczała swoje granice, dojrzewała i stawała się dobrą przywódczynią. Dobre w tym jest to, że ten odcinek wyraźnie udowadnia widzom, iż obie kobiety są ważne dla siebie pod względem rozwoju. Clarke dzięki Lexie nabiera pewności siebie, natomiast Lexa dzięki niej przypomina sobie o uczuciach i człowieczeństwie. Wszystko zazębia się ładnie, a relacja może się podobać, ale to, co stało się między nimi w tym odcinku, to zaskoczenie. Przede wszystkim niespodzianką nie jest sam fakt pocałunku dwóch kobiet (choć to też nowość w telewizji, gdzie w tego typu wątkach prawie zawsze mamy mężczyzn), ale to, że Clarke jakoś szczególnie przed tym się nie broniła. Przekonują reakcje obu kobiet, które pokazują, że w tym romantycznym wątku drzemie ciekawy potencjał. Zbliża się jednak wojna, więc pozostaje pytanie - czy obie to przeżyją?
W Górze też dzieje się sporo, ponownie pokazując Bellamy'ego z najlepszej strony. Jak przed udaniem się na tę misję różnie można było odbierać tę postać, tak teraz raczej wzbudza jedynie pozytywne odczucia. Na oklaski zasługują końcowe motywy z Bellamym uciekającym przed napastnikami w pomieszczeniu z kwasem, gdy armia pod wodzą Clarke i Lexy wchodzi w pułapkę. W tych momentach panuje wyśmienite napięcie oraz niepewność, która jedynie podgrzewa atmosferę. Co prawda rozwiązanie zastosowane przez Bellamy'ego wydaje się być jedynym, jakiego można było się domyślić, ale i tak jego ukazanie zapewnia wiele frajdy i wywołuje silne emocje.
Czytaj również: „Misja 100″ kontra „The 100″ – książka a serial
Przedsmak finału to odcinek dobry, potwierdzając solidny poziom
"The 100". Może motyw z Raven tutaj kompletnie nie pasował, ale to nie wpłynęło negatywnie na całokształt i pozostawia w przekonaniu, że będzie to godne zakończenie sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h