"The Affair" urzekło nas niesamowicie intrygującą premierą i niespotykanym do tej pory w telewizji konceptem. I nadal jest to serial niezwykle wciągający oraz rewelacyjnie zagrany, z każdym kolejnym odcinkiem nie tracący zbytnio z tej początkowej magii. Ale czy zabawa twórców z widzami w kotka i myszkę znajdzie rozsądną konkluzję w odpowiednim momencie? To najpoważniejsze pytanie, jakie można w tej chwili zadać w odniesieniu do tejże produkcji. Od początku byłem zwolennikiem tego, aby zamknąć tę historię w 10 epizodach i zapamiętać ją jako wybitną wręcz miniserię. Showtime ma jednak inne plany dla swojego nowego hitu, a my dalsze perypetie Noah i Alison będziemy oglądać także za rok. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy, ale mam także nadzieję, że scenarzyści nie będą sztucznie wydłużać wątków i ich formuła opowiadania z dwóch perspektyw nie ulegnie stagnacji.
Zakończmy jednak te spekulacje tym, że na razie twórcy nie dali nam powodów, aby w nich wątpić, zatem kredyt zaufania im się należy. Skupmy się więc na tym, co aktualnie przed nami, czyli na recenzowanych odcinkach, które umiejętnie wprowadzają nas do tego ostatniego w tym sezonie.
Zmieniamy porę roku na zimę, a więc skaczemy w czasie kilka miesięcy. Nasi protagoniści starają się powrócić do normalnego życia, a ich współmałżonkowie robią wszystko, aby im w tym pomóc – każdy chce o tym przeklętym romansie zapomnieć. Szybko jednak dochodzimy do wniosku, że cały ten chaos powróci ze zdwojona siłą i doprowadzi do niemałej katastrofy. Wskazówki co do tego daje początkowa sekwencja 8. odsłony, w której Noah prowadzi zajęcia i omawia wraz ze swoją klasą „Romeo i Julię”. Widoczne są korelacje pomiędzy "The Affair" a perfekcyjną i czystą miłością szekspirowskiej pary, która nie potrafi przetrwać w nieperfekcyjnym świecie. Nieważne, jak bardzo Noah i Alison będą próbować wyrwać się ze swoich światów i stworzyć własny - zawsze coś stanie im na drodze.
[video-browser playlist="636492" suggest=""]
Jeśli serial oglądają jacyś fani "Prawa ulicy", prawdziwą gratką dla nich były wyśmienite sceny pomiędzy Johnem Domanem i Dominikiem Westem. Bruce musiał kiedyś wybrać pomiędzy „tą jedyną” a karierą pisarza i postawił na tę drugą opcję. Noah jest natomiast naiwny, sądząc, że może mieć obie z tych rzeczy. Grubo się myli. Zbliżają się święta, a kryzysów w jego życiu osobistym tylko przybywa. Czas uciekać z Nowego Jorku.
Alison musi zaś skonfrontować się ze swoimi największymi lękami. Ruth Wilson zasłużyła na wszystkie telewizyjne nagrody sceną, w której jej bohaterka przypomina sobie dzień śmierci jej syna. Okazuje się także, że gospodarstwo rodziny Lockhartów jest warte marne grosze i nic, ale to naprawdę nic już Ali w Montauk nie trzyma.
Nasi bohaterowie w końcu zdecydowali się uciec ze swoich klatek, w których przez lata tłamszeni byli przez rodzinę i bolesne wydarzenia przeszłości. Nie będzie jednak im łatwo być razem. Cole nie podda się i będzie walczył z Noah o swoją ukochaną. Jednocześnie wzrasta także liczba osób, które byłyby w stanie i miały motyw, aby zabić Scotty’ego.
Zobacz również: „The Affair” – trailer finałowego odcinka
"The Affair" spokojnie i konsekwentnie rozwijało skomplikowaną i pełną gierek psychologicznych fabułę aż do momentu, w którym wszystkie elementy zaczynają układać się w jedną całość. Szczerze powiedziawszy, zasługujemy na jakąś satysfakcjonującą konkluzję tej serii, ale czy takową otrzymamy? Przekonamy się już niebawem.