The Boys powrócili z 3. sezonem po niemal dwóch latach. I już po pierwszych piętnastu minutach przypomniano nam, dlaczego ten serial wzbudza tyle emocji. Nie boi się przekraczać granic i podnosić poziom szaleństwa, makabry i obsceniczności na jeszcze wyższy poziom. A wszystko dzięki misji Frenchiego i Kimiko na imprezie u Termita. Bohater posiada moc pomniejszania się, co wykorzystuje do różnych uciech. Jak się okazuje, ta niecodzienna umiejętność pozwalała mu sprawiać przyjemności również partnerowi. Na ekranie widzimy męskiego członka i to w dużym powiększeniu. Absolutny brak cenzury i bezwstydność tej sceny powodowały spory dyskomfort. Do tego szokowała drastyczność kolejnego wydarzenia, gdy Termit rozsadził od środka swojego kochanka. Było to tragikomiczne. Walka z Frenchiem i Kimiko emocjonowała i bawiła. Po takiej scenie można było całkowicie zapomnieć o wspaniałym otwarciu z premiery Dawn of the Seven. Warto dodać, że zobaczyliśmy świetne cameo Charlize Theron w roli filmowej Stormfront, co było sporym zaskoczeniem. Choć pierwsze minuty premierowego odcinka budziły różne odczucia, to jednak dalsza jego część rozwijała się raczej spokojnie. Przedstawiono bieżącą sytuację każdego z bohaterów, aby pokazać, na czym stoimy rok po kryzysie ze Stormfront. I tak oto w związku Hughiego i Annie wszystko dobrze się układało, aż do czasu odkrycia przez niego mrocznej tajemnicy Victorii Neuman, dla której pracował w Biurze ds. Nadludzi. Dowiedział się o tym w najbardziej krwawy sposób - widział, jak bohaterka zmiażdżyła Tony’ego swoją mocą. Twórcy nie poprzestali na wyjawieniu  tej tajemnicy - Hughie w kolejnym odcinku jeszcze przeprowadził niepozbawione humoru śledztwo. Okazało się, że bohaterka jest powiązana ze Stanem Edgarem. Twórcy sprawnie rozwijają historię, co może nie być aż tak widoczne przy dużym nagromadzeniu różnych wątków. Pierwsze starcie z Gunpowderem mogło się podobać, dzięki efektownemu starciu na parkingu podziemnym i lecącej w spowolnieniu kuli. Ich drugie spotkanie wciskało w fotel, bo główny bohater nie miał hamulców, aby pobić supka przy użyciu „dopalacza”, a do tego strzelił laserem z oczu niczym Homelander. Znowu obejrzeliśmy makabryczną scenę, która oprócz efektów wizualnych miała też sporo tych praktycznych. Zastosowanie ulepszonego Związku V nie pozostało bez wpływu na zdrowie Butchera, co dostrzegł Ryan. Twórcy nie pozbyli się syna Homelandera z fabuły, wykorzystując jego przywiązanie do głównego bohatera, który zaczął się o niego troszczyć. To trochę dziwne, ale niepozbawione sensu, ponieważ zbliżył ich ból po śmierci Becki. Dlatego też późniejsze złamanie serca Ryanowi przez Billy'ego tak poruszało. 
fot. Amazon Prime Video
W 3. sezonie szybko wyjawiono cel Chłopaków. Tym razem, zamiast zastanawiać się, gdzie zaprowadzi nas fabuła, wiemy, że główni bohaterowie będą starać się znaleźć broń, która jest w stanie powstrzymać lub chociaż zranić Homelandera. Dzięki temu mamy tak charakterystyczny dla komiksu motyw śledztwa. Znakomicie połączyło się to z historią superbohaterskiej grupy Odwet, która umożliwiła wprowadzenie wspomnianego Gunpowdera, ale też Crimson Countess. Przy jej wątku twórców poniosła fantazja. Najpierw obejrzeliśmy sympatyczną scenę z Frenchiem i Kimiko, która chciała skorzystać z kilku atrakcji w parku rozrywki. Występ Crimson Countess rozbawiał, a szczególnie jej piosenka o szympansach, które nie mogą płakać. Natomiast mniej zabawnie wyglądała jej ucieczka przed Frenchiem i Kimiko, gdy przypadkowo zabiła człowieka przebranego za Homelandera. To kolejna ociekająca krwią scena z flakami, która mogła przyprawić o mdłości. Oczywiście, największą gwiazdą Odwetu jest Soldier Boy, czyli legendarny, amerykański bohater. Tak jak Termit jest pewnego rodzaju mroczniejszą parodią Ant-Mana. Crimson Countess to pokręcony odpowiednik Scarlet Witch; supek stanowi wyraźne nawiązanie do Kapitana Ameryki. W tej roli oglądamy Jensena Acklesa, który po wielu latach występowania w produkcji Nie z tego świata ma okazję przełamać schemat wizerunku dobrego chłopca. W trzech pierwszych odcinkach niezbyt często widzimy go w akcji. Dopiero retrospekcja Mallory pokazała prawdziwą twarz niegrzecznego supka. Ackles radzi sobie w tej roli bardzo dobrze, ale jeszcze brakuje mu do charyzmy Antony’ego Starra. Dzięki wspomnieniom Mallory dowiedzieliśmy się, jak to się stało, że Black Noir nie może mówić. Dopracowane i widowiskowe wojenne sceny były ekscytujące i oczywiście pełne brutalności. Warto pochwalić świetny casting Sarah Swire do roli Mallory, która dodała tej postaci sporo emocji i charakteru. Na uwagę zasługuje też Justiin Davis jako młody Stan Edgar. Aktor idealnie uchwycił specyficzny sposób mówienia Giancarlo Esposito. Niezwykły jest wątek Homelandera. Najpierw dawał się szantażować Starlight i Edgarowi, a potem wybuchł. Antony Starr w tej roli jest kapitalny, bo doskonale potrafi pokazać różne stany emocjonalne supka. Z jednej strony można było mu współczuć ze względu na śmierć Stormfront, a z drugiej nienawidzić całym sercem za zmuszenie Deepa do zjedzenia biednego Timothy’ego. Okropne było to, jak kazał samobójczyni skoczyć z budynku. Nie wspominając o pełnej napięcia konfrontacji z Butcherem! Homelander wywołuje mnóstwo emocji, a przecież nawet nie oglądamy go w superbohaterskiej akcji. To zasługa Starra, że jego wątek nie nudzi. Sporo czasu poświęca się Starlight, która w 3. sezonie jest wyraźnie pewniejsza siebie. Nie musi się kryć ze związkiem z Hughiem. Do tego została mianowana współliderką Siódemki. Co ciekawe, powrócił jej były chłopak Alex. W roli Supersonica przyzwoicie sprawuje się Miles Gaston Villanueva. Wydawało się, że to w związku z dołączeniem przez niego do Siódemki będziemy oglądać dramę z Hughiem, ale twórcy mają lepszy pomysł na poprowadzenie fabuły. W końcówce trzeciego odcinka Homelander ogłosił, że ze Starlight zostali parą. Co oznacza, że bohaterka będzie musiała znosić nie tylko Homelandera, ale też Deepa, co można określić jako mentalne tortury. Ten zwrot akcji zaskoczył.
fot. Amazon Prime Video
Frenchie wpadł w nowe kłopoty w związku z przeszłością, co pozwoliło wprowadzić do serialu Małą Ninę znaną z komiksu. Z kolei Kimiko fantazjuje o normalnym życiu, choć bezczynność też jej nie odpowiada. Ich wątki nie należą do najbardziej angażujących, ale ważne, że znalazł się dla nich czas. Tego nie można powiedzieć o Queen Maeve, która zupełnie zniknęła w tym sezonie. Z kolei Mother’s Milk przeżywa trudne chwile, ponieważ rozstał się z żoną, a Janine widuje tylko czasami. Trochę na siłę wydaje się wprowadzenie do życiorysu Cycusia Glancusia wątku z Soldier Boyem.  W poprzednim sezonie wątek Deepa był zabawną odskocznią od głównych wydarzeń i stanowił komentarz do różnego rodzaju organizacji kościelnych manipulujących ludźmi. W nowej serii supek znowu jest blisko najważniejszych bohaterów. Niespodziewanie to historia A-Traina zaczęła oddalać się od głównej osi fabularnej. Superbohater próbuje na nowo się zdefiniować, zakładając idiotyczny kostium i sięgając do swoich afrykańskich korzeni, aby zbudować sobie lepszą reklamę. Satyra to drugie imię The Boys, a w tym wypadku wyszła ona świetnie. Ogólnie ten wątek nie jest interesujący, ale cieszy, że do serialu powrócił Christian Keyes jako brat Pośpiesznego. Zresztą na ekranie mogliśmy zobaczyć innego aktora, którego nie widzieliśmy od 1. sezonu, a mianowicie Simona Pegga w roli ojca Hughiego. Zaskoczył powrót Ayi Cash do roli okaleczonej Stormfront. Nie można też zapomnieć o Matthew Edisonie, którego do tej pory mogliśmy oglądać w internetowych odcinkach programu informacyjnego Vought News Network w roli Camerona Colemana, parodiującego Fox News. Jednak w serialu nie pokazał swojego całego potencjału, co rozczarowuje. Warto pochwalić Amazon Prime Video za innowacyjny sposób udostępniania promocyjnych materiałów serialu. Nie tylko mamy różne filmiki, zdjęcia, opisy, ale też ciekawostki, które można czytać w trakcie seansu. Dowiedzie się dzięki nim, jak powstawały poszczególne sceny, a także wychwycicie easter eggi.  Pierwsze trzy odcinki The Boys może nie należą do najbardziej dynamicznych, ale dają nam typową dla tego serialu rozrywkę pełną makabry, czarnego humoru, satyry i ciekawej historii. Twórcy jadą po bandzie, nie mając żadnych zahamowań. Pozwalają sobie na wiele, co akurat jest bardzo odświeżające przy wszechobecnej poprawności politycznej i narzucanych ograniczeniach przez telewizję. Oczywiście, oglądając The Boys trzeba mieć wiele dystansu i mocny żołądek, ale każda prowokacyjna czy krwawa scena ma swoje uzasadnienie. To bardzo dobry start dla 3. sezonu, który zapowiada się na prawdziwą jazdę bez trzymanki!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj