Jeśli oglądaliście filmowy pierwowzór, to fabuła Was nie zaskoczy. Cała historia koncentruje się wokół Tomasa Ortegi – księdza, który ma dość zracjonalizowany pogląd na rzeczywistość. Wiedzie spokojny żywot w swojej parafii, a z racji młodego wieku widać u niego ewangelizacyjny zapał, dzięki czemu ma naprawdę dobry kontakt ze swoimi parafianami. Sielanka, prawda? Wszystko jednak zmienia się wraz z pojawieniem się snów - dla Ortegi mocno nieczytelnych. Dla widza jednak stanowią oczywistą klamrę, która - jak pokaże przyszłość - połączy losy dwóch księży w walce z demonami. Od strony czysto technicznej takie rozwiązanie może sprawiać wrażenie nieco chaotycznego, bo najpierw śledzimy losy Tomasa, a niemalże natychmiast wędrujemy do marzeń sennych tego bohatera. To oczywiście tylko pozór, bo de facto dzięki temu mamy dwie linie fabularne, które rozsądnie łączą się w jedną, spójną historię. Scenarzyści fajnie nakreślili pogląd księdza Ortegi dotyczący rzeczywistości niematerialnej. Sceptycyzm co do istnienia aniołów czy demonów jest doskonale pokazany w jednej ze scen, w której ksiądz określa je mianem „metafory”. Sprzeczność, prawda? Szafarz sakramentów, człowiek, który poświęcił swoje życie czemuś, czego nie może doświadczyć zmysłami, nie wierzy w realne istnienie demonicznych sił. Takie postawienie sprawy zwiastowało naprawdę bolesne zderzenie z rzeczywistością, co było zresztą później pokazane. Odcinek ten wygląda naprawdę dobrze od strony wizualnej. Stonowana kolorystyka, jesienna aura podkreślana ciekawymi ujęciami powoduje, iż czuć ten charakterystyczny dla klimatu serialu chłód, może nawet niepokój. Apogeum takiego wrażenia miałem podczas finału odcinka. Wtedy od razu przypomniała mi się podobna scena z filmowego pierwowzoru – takich smaczków i podobieństw znajdziecie naprawdę dużo. Bardzo podobało mi się pokazanie ludzkiej strony życia i osobowości księży, w tym wypadku zajmujących się egzorcyzmami, oraz ten nakreślony kontrast pomiędzy księżmi, którzy wzorem filmu zapewne będą ze sobą współpracować. Pierwszy z nich - Tomas Ortega – jak już wspomniałem, znajduje się na początku swojej drogi. Jest pełen zapału i optymizmu, jakby był nieświadomy tego, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Drugi – Marcus Keane – wydaje się przytłoczony tym, co przeżył. Widać jego zmagania z przeszłością i próbę przezwyciężenia trudnych doświadczeń. Scenarzyści mają tutaj naprawdę duże pole do popisu, aby ciekawie pokazać relację tych dwóch bohaterów, jak również ewolucję ich poglądów na kwestie wiary, Boga, opętań itd. The Exorcist nie jest w stanie uniknąć porównań ze swoim filmowym poprzednikiem. Ku mojemu zaskoczeniu, jak na razie, wypada nadzwyczaj dobrze. Odświeżenie historii nie obniżyło jakości, chociaż, rzecz jasna, produkcja ta ma niewykorzystane możliwości i jeśli scenarzyści skorzystają z okazji, serial ten może stać się jedną z lepszych propozycji w jesiennej ramówce stacji FOX.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj