Trochę rozczarowuje wątek Millera, którego historia dobrze napędzała fabułę większości wcześniejszych odcinków The Expanse. Teraz praktycznie nic się nie dzieje, bo bohater mota się przez kilka scen, by podjąć decyzję dość oczywistą i oczekiwaną. Twórcy jedynie potwierdzają pewne cechy charakteru Millera, które kształtują jego osobowość i motywują go do podjęcia odpowiednich kroków. Dobrze, ale czuć niedosyt - liczę, że w kolejnych odcinkach jego historia znów nabierze wiatru w żagle. W końcu powraca kwestia pani polityk Avasaraty, która w ostatnich odcinkach została zrzucona na dalszy plan. Okazuje się, że twórcy wykorzystują ten wątek, by dodać tło postaci Holdena, który dowodzi grupką na pokładzie okrętu z misją Johnsona. Udaje się bardzo skutecznie pokazać, kim tak naprawdę Holden jest. Wyjawiając informację o tym, skąd pochodzi i w jakim środowisku był wychowywany, dodają potrzebnego wyrazu i nakreślają jeszcze lepiej jego charakter. Jednocześnie teraz można zrozumieć pewne decyzje, które podejmował w poprzednich odcinkach. Mamy taki jednoznaczny dowód na to, że to w istocie prawy facet i raczej nie ma żadnych ukrytych zamiarów oraz celów. No url Cały wątek Holdena i jego kompanów okazuje się najciekawszym elementem siódmego odcinka. Przede wszystkim udaje się zbudować świetne napięcie związane z pojawieniem się szpiega i zbliżającej się kontroli statku patrolowego. To sprawia, że wątek ten ogląda się cały czas z niepewnością, ponieważ w wielu momentach trudno przewidzieć rozwój wypadków. Ostatecznie wszystko kieruje się w oczekiwaną stronę, ale plus za zbudowanie tej atmosfery. Ważne jest też rozbudowanie relacji w grupie. Zwrócenie uwagi na zachowanie Amosa wydaje się zwiastunem większych emocji, bo wyraźnie odstaje on od grupy. Prędzej czy później musiało do tego dojść i ten konflikt musiał się narodzić. Twórcom udaje się nakreślić go w sposób interesujący, bo Amos nie jest zwierzakiem, tak jak nazywa go szpieg - jego decyzje są podparte solidnymi i prostymi postawami moralnymi. On po prostu nie przebiera w środkach, by osiągnąć cel i zapewnić bezpieczeństwo. Z drugiej strony w scenie z Amosem, w której Holden mierzy do niego z pistoletu, ostatecznie kształtuje się jego postawę lidera i dobrego człowieka, jaką budowano od początku. Nie jest jednak papierowy, bo dzięki tym wydarzeniom właśnie on zyskuje najwięcej na wyrazistości. Mam jednak drobny problem z siódmym odcinkiem The Expanse, bo choć jest dobrze, ogląda się go z zaciekawieniem i napięciem, to tempo jest trochę wolniejsze, niż oczekiwałem. Po dynamicznym, czwartym odcinku rozwój fabuły bardzo zwolnił i czasem można odnieść wrażenie, że jest historia jest trochę za bardzo rozwlekana. Wszystko, co widzimy, ma znaczenie i swój cel, ale jednak w każdym wątku coś stoi w miejscu i nie dostajemy nowych informacji o intrydze. Mam nadzieję, że serial pod tym względem jeszcze się rozkręci. The Expanse to i tak jeden z lepszych seriali science fiction w ostatnich latach. Wyraziści bohaterowie, wciągająca historia i świat przyszłości, w który można uwierzyć - jest dobrze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj