Bardzo duży plus dla twórców The Expanse za ukazanie znanych już wydarzeń z perspektywy Julie. Teraz poznajemy okoliczności, które doprowadziły do tego, co widzieliśmy w pilocie, oraz krok po kroku oglądamy rozwój wydarzeń aż do śmierci kobiety. Scenarzyści podeszli do tego naprawdę dobrze; dopracowali każdy detal, przez co ogląda się to znakomicie i z równym poziomie zaciekawienia. Sam moment śmierci Julie jest drastyczny, a biorąc pod uwagę cały serial - zaskakująco emocjonalny. Historia zaprezentowana w finałowych odcinkach angażuje i pozwala spojrzeć na wiele elementów serialu z zainteresowaniem i z innej perspektywy. Przede wszystkim dobrze wypada to w kwestii nowego duetu Holden-Miller. Ich wspólne poczynania ogląda się zaskakująco dobrze, bo wbrew pozorom obaj bohaterowie wiele się od siebie uczą. Szczególnie Holden trochę dojrzewa, dochodząc do pewnej granicy, której nie chce przekroczyć. Można dostrzec to w scenie ze szpiegiem, w której go nie zabija. Gdyby to Miller był na jego miejscu, nie zawahałby się ani na moment. Widzimy, że są niejako swoimi przeciwieństwami, więc być może dlatego tak dobrze ze sobą współgrają. Jeden narwany, morderczy; drugi dobry i poczciwy. W tym wszystkim mieszane odczucia wywołuje kwestia napromieniowania, która wydaje się komplikacją wciśniętą trochę na siłę, bo tak naprawdę fabularnie nie ma ona wielkiego znaczenia i nie mówi nic o tajemnicy, z jaką zmagają się bohaterowie. Ważne jest, by ostatnie odcinki sezonu dostarczyły jakichś odpowiedzi, zaintrygowały i wywołały tak gigantyczne emocje, że po zakończeniu seansu będziemy rzucać inwektywami w ekran. Tutaj tego tak naprawdę nie ma. Fabularnie nie dostajemy kompletnie żadnych odpowiedzi i jedynie rodzi się mnóstwo pytań. Z czym mamy do czynienia? Ile wiedzą ludzie przeprowadzający eksperyment na Erosie? Czym jest tytułowe Przebudzenie Lewiatana? Nie przeczę, że zaprezentowane wydarzenia i rodzące się pytania ciekawią oraz sprawiają, że jako widz chcę poznać odpowiedzi. Kłopot w tym, że pozostaje niesmak. Można odnieść wrażenie, że wydarzenia obu odcinków zostają niepotrzebne rozwleczone, by jak najmniej wyjawić i jak najwięcej zostawić na drugi sezon. Tak naprawdę tylko scena z cliffhangera pokazuje pazur, którego brakuje tym odcinkom. Wygląda na to, że mamy do czynienia z czymś świadomym, co powinno zagrozić galaktyce w kolejnej serii. No url Udaje się poczynić odpowiednie kroki, by rozwinąć niektóre postacie. Wspomniałem już o Holdenie i Millerze, ale finał dużo robi też dla Naomi. Sceny w korytarzach i wiedza Nagaty na ich temat jednoznacznie udowadniają, że w istocie była ona w OPA, ale wydaje się, że już do niej nie należy. Dobrze też naprawiono jej relację z Amosem, który w ostatecznym rozrachunku znów stał się posłusznym osiłkiem. Mimo wszystko w scenie z kumplem Millera obecna jest niepewność, bo po tym wszystkim reakcja Amosa była nieprzewidywalna. Biorąc pod uwagę te wydarzenia, zastanawia mnie Miller, bo jednak zabito jego kumpla, którego znał od lat i z którym żył w bliskiej relacji. Coś czuję, że Amos może nie przeżyć premiery drugiego sezonu, bo wątpię, by można byłoby tu liczyć na wyrozumiałość detektywa. Szkoda, że polityka tym razem stoi na dalszym planie. Jest tu kilka barwnych momentów, jak choćby nagranie Johnsona oskarżające Ziemię o całe zamieszanie, ale to trochę zbyt mało, by osiągnąć pełną satysfakcję. Tak naprawdę istotne i intrygujące są dwa aspekty. Po pierwsze - świadomość Avasarali, że są tu jakieś machlojki, co zarazem zwiastuje, że w kolejnym sezonie intryga powinna nabrać rumieńców. Po drugie - wyjawienie roli ojca Julie w tym wszystkim. Zaczynam nawet dochodzić do wniosku, że on od początku był całkowicie świadomy, co się stanie z jego córką, bo w jakiś sposób za to odpowiada... tylko tak naprawdę nie wiemy za co. Mamy do czynienia z eksperymentem czy jakąś dziwaczną pozaziemską rasą, która zagraża galaktyce? Czytaj również: Stacja Syfy zamawia 2. sezon The Expanse Finały sezonów rządzą się swoimi prawami i dlatego oczekujemy od nich więcej. Chociaż ostatnie odcinki The Expanse rozwijają to i owo, dobrze się je ogląda i wciągają, to brak tutaj większych emocji i fabularnego rozwoju. Tak też dzieje się, gdy twórcy za bardzo skupiają się na wprowadzeniu do kolejnego sezonu bez budowania emocji i zaskoczeń przez fabularne niespodzianki. Czwarty odcinek prezentuje się o niebo lepiej, gdyż miał te emocje, których brakuje w finale.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj